środa, 9 stycznia 2008

Cudaczność nad Wisłą


Narastające, choć łatwe do przewidzenia kłopoty Rządu Cudu i Miłości nastrajają refleksyjnie.

Jedni zapadają w błogą drzemkę, jak Pani minister Hall podczas cotygodniowej podróży samochodem służbowym do i z Sopotu.

Inni próbują cudaczność tego rządu wesprzeć łagodzeniem natręctwa rygoryzmów moralnych, połączonym z zaproszeniem do dyskusji nad gruntowną przebudową etyki naszej codziennej. Jak niedożałowany Rzecznik Praw Obywatelskich, ksywka "koniaczek".

Kręte i ciasne bywają ścieżki masowych ruchów społecznych i służbowych. Choćby tych, na których czele stoją Panowie Bukiel i Underman, a także Pani Kwas.

Kto by pomyślał, że ledwie parę miesięcy po oszałamiającym sukcesie Białego Miasteczka, zatopi go powódź kaszubskiej miłości i kompetencji. A wystawione rozpaczliwie ponad powierzchnię stetoskopy w Kaczym Mordorze pomocy wyglądać będą.

Te, zbyt skomplikowane i archaiczne dla umysłów nawykłych do otwartości, prostoty i patrzenia w przyszłość, procesy z pewnością przyspieszą to, co nieuchronne.

Oddanie zarządzania Polski wyspecjalizowanym firmom zagranicznym.

Na przykład Niemcom i Rosji.

Będzie można spokojnie wrócic do błogiej drzemki.

Między jedną a drugą porcją lodów.

2 komentarze:

Pepe.krk pisze...

Popełnili pijarowski błąd przy układaniu tego rządu.
Zamiast tego anonimowego lekarza od protestów trzeba było zatrudnić w rządzie bynajmniej nie anonimową protest-pielęgniarkę Ciemniak.
Wtedy wszyscy by wiedzieli, że to "rządy ciemniaków", a tak to myślą, że z jakimiś tuzami intelektu mają do czynienia.

Tak na poważnie to podział koonfitur wyglądał sensownie z punktu widzenia układu:
- korporacje prawnicze dostały ministerstwo sprawiedliwości
- finanse znalazły się w rękach ludzi Balcerowicza i Bochniarzowej
- służby specjalne wpadły w ręce specjalistów z SB i WSI
- służby zagraniczne w ręce szkolonych w Moskwie i schnepfopodobnych.
Donio miał tylko spijać śmietankę medialną.
Zapomniał tylko o tym "bydle", któremu też trzeba zapłacić za poparcie wyborcze.
Żadne sztuczki medialne już tu nie pomogą.

Impertynator pisze...

No cóż, nie przewidywałem, że oni nawet na pokoje władzy nie mogę wejść nie potykając się o własne nogi i nie ryjąc mordą w dywan.

Trochę niedobrze, że tak szybko, bo Wyborczemu Debilowi, u którego taktowanie jednostki centralnej to mniej więcej jeden wstrząs na rok, wciąż się wszystko może z upiornym knowaniem Kaczorów kojarzyć.

Ale na szczęście mamy kadrowych funkcjonariuszy balcerowiczówki na wysuniętych placówkach. Ponieważ inflacja przyspiesza, zaraz się zabiorą za majsterkowanie. A wtedy takich problemów, jak z lekarzami, nie zabraknie.