czwartek, 23 września 2010

Dlaczego nie Olechowski?

Jest wyższy.

Jarek postanowił ze wszystkim skończyć. Rozwalić PIS i pozamiatać.

Choć - być może - o tym jeszcze nie wie. 

Wysunięcie jako kandydata PIS na stanowisko prezydenta Warszawy człowieka, który podczas słynnej afery Balcerowiczów z 2006 r. (gdy mąż żonie w założonej przez nią fundacji państwowe pieniądze z NBP fasował) skomentował całą sprawę tak: "Jeśli jest konflikt interesów w przypadku Balcerowiczów, to wobec tego istnieje znacznie większy konflikt interesów miedzy braćmi Kaczyńskim, z których jeden kontroluje drugiego."

Który "opozycją żelazną" będąc, w 1988 r. dostał zlecenie - jego firma architektoniczna - od ówczesnego Ministerstwa Kultury na budowę Centrum Muzycznego im. Chopina. Po 89 r. także na brak zleceń, i to niezależnie od tego kto rządzi, nie narzekał. Przykład - koszmarny budynek TVP, którego budowa rozpoczęła się w 2001 r..

Który w połowie lat 90-tych, a więc już po tym, jak Olechowski przyznał się do bycia agentem SB, wspólnie z nim założył "Ruch Stu". Tutaj nazwiska polityków, związanych z tym Ruchem.  

Którego całkowity brak doświadczenia w administracji publicznej w połączeniu ze specyficznym "doświadczeniem" biznesowym i koneksjami politycznymi gwarantują, że w razie ewentualnej, choć wysoce nieprawdopodobnej wygranej ze szmaciarą, wszyscy powiązani z nią złodzieje w Warszawie mogliby spać spokojnie. W Salonie wymieniono by tylko króla.

Którego cechy charakterologiczne wreszcie pozwalają uznać za wysoce prawdopodobne, że nawet jeśli ze szmaciarą przegra, plasując się na drugim miejscu, to dzięki uzyskanej popularności (radziłbym się przyjrzeć uważnie entuzjazmowi, z jakim tę kandydaturę powitali goście w rodzaju Leskiego) może zgromadzić wokół siebie wszystkich uwolskich polityków PIS i partię Kaczyńskiemu rozwalić.

To zresztą argument najważniejszy.

Czesław Bielecki byłby politycznym krokiem naprzód w 1990 r. Teraz to tylko - moim zdaniem - krok w przepaść. Jego liberalizm zalatuje Grubym Rychem i restauracjami Gesslerowej. W najlepszym razie - polską wersją Wall Street z ulicy Książęcej. Sięganie po jego osobę to trochę jak ekshumowanie Wielopolskiego w przededniu rozbiorów.

Z powyższego chyba wynika, że Jarek zwariował.

Albo nie przeczytał uważnie słynnego artykułu Bieleckiego o jego projekcie pomnika ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.

"Żadnych nazwisk, opisów, krzyży".

Żadnych złudzeń, Panie Jarosławie.

25 komentarzy:

Unknown pisze...

Wiszisz Karlinie, jak to z pisem było.

zeppo pisze...

Tak właśnie pomyślałem, kiedy przeczytałem o tej zdumiewajacej kandydaturze: Jarosław zwariował.
To ewidentny koniec PiSu

Każdy, kto choć trochę zna Bieleckiego, wie że jedyne co umie robić dobrze, a nawet bardzo dobrze - to własny biznes.

W innych przedsięwzięciach jest modelowym destruktorem.A także człowiekiem wyjątkowo egoistycznym antypatycznym i krańcowo nielojalnym. Jarosław przekona się o tym niebawem.

Ja niestety znam go nieźle i od dawna mam o nim jak najgorsze zdanie.

Zwróć uwagę na permanentny orgazm, jaki przeżywa salonowa (S24) grupa "prawicowców". Oni są autentycznie zachwyceni Bieleckim i decyzją Jarosława.

Ci ludzie nie mają elementarnej wiedzy, kto jest kim i żyją w jakiejś chorobliwej malignie. A przecież to ma być ta polska patriotyczna, rozumna prawica.

Czas umierać.

Unknown pisze...

A kim się otaczał śp. Lech? Przecież to ten sam sort ludzików, te sasiny, jakubiaki, żydokomuna mentalna a czasami nie tylko mentalna.

Jaszczur pisze...

Jarosław nie zwariował, ten typ już tak ma.

Mianowicie - jest cholernie uczciwy, za uczciwy na peerel i uważa, że salon da się ucywilizować; to, że ś.p. Lech i - co się okazuje - Jarek mają sentyment do UW (de facto partia zewnętrzna komuny, oczywista oczywistość) jest pochodną przekonania o możliwości cywilizacji samej komuny, m.in. przez uczestnictwo w procesach okołookrągłostołowych.

Jaszczur pisze...

Panie Zeppo,

To jest chyba najłagodniejszy symptom uwiądu mentalnego blogowej prawicy.

Impertynator pisze...

Jest jedno wyjście nieco mnirj pesymistyczne, bo o optymiźmie trudno tutaj mówić.

Jarek postanowił, że pozwoli uwolstwu wyjść z PIS za fletem Bieleckiego.

Dobrze wiedząc, jak fatalnym organizatorem i niszczącym każdą strukturę międzyludzką, w jakiej się znajdzie megalomanem jest Bielecki.

Ba...

Impertynator pisze...

Jean

JB?

Jeśli tak, to witaj po latach.

nissan pisze...

do Autora ..
całowita zgoda z Pana oceną sytuacji.
B wie, ile głosów dostanie CZ B,
dostanie za dużo, bo od zwolenników szmondactwa pt. obraowanszcziny.
Trwa niekończący się festiwal, nominacji katastrof, exemplum Netzel/Kaczmarek ..

Impertynator pisze...

Zeppo

Zachwyt co naiwniejszych "prawicowców" mi nie przeszkadza.

Jarkowi nie zaszkodzi, przed Bieleckim i tymi, którzy chcieliby z nim coś na boku ugrać, postawi wyższe bariery.

My należymy do Fanatycznego Zakonu Genetycznie Podejrzliwych. Nas się traktuje w najlepszym razie dobrotliwie, jak szalonego dziadka, który każdego przychodzącego do domu kandydata do ręki wnuczki pyta, po czyjej stronie walczył jego dziadek w 1946 r.

Anna pisze...

mnie ta nominacją Jarek załamał, i właściwie nie mam nic więcej do dodania, a tak juz to nieźle zaczynało wyglądać, to chwycenie partii za jaja, atam

pozdro

zeppo pisze...

Panie Jaszczurze,

Co do jakości polskiej "prawicy", to od dawna nie mam żadnych złudzeń.

Nota bene, nie tak dawno na S24 (już mi się nawet nie chce tam zaglądać) jeden z najbardziej prawicowych prawicowców, no, bezkompromisowych w swojej prawicowości zapowiedział, że - zaproszony do TokFM - oczywiście i bezwzględnie pójdzie, bo gdzie można lepiej reklamować swoją książkę...

Ot, prawicowość.
Ale - z drugiej strony - przyzwoitość i kultura są rodzinnym dziedzictwem. Albo tajemnicą między przyjaciółmi. Reszta to geszeft.

Jak mawiał (chyba Pański ulubiony?) filozof-aforysta.

zeppo pisze...

Karlin,

"...w 1988 r. dostał zlecenie - jego firma architektoniczna - od ówczesnego Ministerstwa Kultury na budowę Centrum Muzycznego im. Chopina"

Ojciec Bieleckiego - zanim po marcu 1968 wyjechał do Izraela - był przez lata wysokim urzędnikiem (o ile pamiętam dyrektorem departamentu, albo nawet którymś z wiceministrów) Ministerstwa Kultury.

Z całą pewnością w 1988 pracowało tam jeszcze wielu jego kolegów, co się z troską pochylili nad opozycyjną martyrologią osieroconego w kraju Sławka.

Może warto przypomnieć, że ten "żelazny opozycjonista" należy do kręgu dzieci stalinowskiej nomenklatury.

Jaszczur pisze...

Panie Zeppo,

Faktycznie, NGD uważam za najbardziej genialnego aforystę; jego scholia opisują rzeczywistość o wiele lepiej niż nawet cała półka tomiszczy...

A cóż to za "najbardziej prawicowy prawicowiec" ma zamiar reklamować się w TOK FM? Niech zgadnę - Górski, Cejrowski, Jurek? Bo chyba Korwina do prawicy trochę jednak ciężko zaliczyć... ;)

Urszula pisze...

Karlinie

Zgadzam się z każdym slowem, zarówno Twoim jak i Twoich komentatorów, których serdecznie pozdrawiam.
Ta nominacja jest nie do przyjęcia. Nawet jeśli to jakiś deal, to nie wolno tego robić.

Jeżeli do tego dojdzie - powiem - bawcie się dalej, ale beze mnie.

Ja nie jestem genetycznie-fanatycznie podejrzliwa, ale to przecież granda widoczna dla każdego. Kto chce widzieć.

Pozdrawiam

Impertynator pisze...

Urszulo

Jeśli miałbym do wyboru szmaciarę i Bieleckiego, to nie wiem, czy nie wybrałbym szmaciary.

Głupsi złodzieje częściej popełniają błędy i częściej przegrywają.

I jeszcze jedno wyjaśnienie.

Parę miesięcy temu napisałem, że zgadzam się nawet na kontrolowaną współpracę z SLD, jeśli ma to odsunąć od władzy PO, a teraz pomstuję na Bieleckiego?

No właśnie - na współpracę, kontrakt, może nawet koalicję. Otwarcie, z zaznaczeniem celów wspólnych, różnic i ceny.

A nie na bezwarunkowe poparcie w zamian za co? Obietnicę wybudowania pomnika?

Urszula pisze...

Karlinie

Warszawa, a może nawet Partia za pomnik? To HORROR. To zwykly geszeft, jak napisal Zeppo.
Czytaleś, że tę kandydaturę podsunęla JK niezawodna Jadzia?

NIC Z TEGO NIE ROZUMIEM.
A WŁAŚCIWIE ROZUMIEM JEDNO:
JEŻELI DO TEGO DOJDZIE, ŻADNEMU Z NICH JUŻ NIGDY NIE UWIERZĘ

Pozdrawiam

Unknown pisze...

Witaj Karlinie po latach... Jak widzisz wszysto idzie tam, gdzie nikt z nas nie chciał żeby poszło.
Jarek Kaczyński jest w żałobie i to jest czas podejmowania nierozsądnych decyzji/działań. Po to nasza kultura stworzyła pojęcie żałoby, kazała się odmiennie ubrać, aby każdy z dalega widział - do tego nie podchodź.
Ale cóż, żyjemy w czasie gdzie nie ma miejsce na próżnię. Trzeba miesać w kotle, ale w stanie zmian w chemii mózgu JK, to ogon kręci psem. Tak było z kampanią po wyborach, tak będzie w dalszym ciągu, póki ktoś nie przyjdzie i nie powie, że zarówno PO jak SLD jest na zakręcie. A w takim przypadku, tak jak w brydżu, gdy ma się słabszą rękę trzeba liczyć na błędy przeciwnika. A błędy POpełnia jeden za drugim...

Impertynator pisze...

Urszulo

Warszawa to, tak między nami, zasługuje na coś jeszcze gorszego, niż Bielecki.

Może Jarek nie chce zużywać w tej akurat kampanii swoich najwierniejszych?

Za rok przecież będzie dużo ważniejsza.

Zauważ, że na prezydentów wystawiono ludzi z drugiego szeregu, często nie mających nic wspólnego z PIS, np. Waszczykowskiego.

Nie załamuj się.

Pozdrawiam

Impertynator pisze...

Jean

Poza zgodą na idiotycznie abstrahującą od rzeczywistości (Katyń, powódź) kampanię prezydencką, Jarek nie popełniał od 10 kwietnia do tej pory większych błędów.

Bo nawet za taki nie uważam zbytnią, moim zdaniem, łagodność wobec rozłamowców. Dopóki ci, co są w PIS, trzymają gęby na kłódkę. A jak się wydaje, to właśnie osiągnął.

W kwestii Bieleckiego, którego nie znoszę i uważam za niebezpiecznego, test będzie dość szybki, bo już w trakcie kampanii wyborczej propagandziści przycisną go zapewne, żeby się w wielu zasadniczych dla PIS i Jarka sprawach wypowiedział.

Czy można tylko czekać na błędy PO?

Nie sądzę.

Trzeba atakować, bo w przeciwnym razie propaganda zastąpi złe, ale i tak lepsze od PIS PO, nowym wynalazkiem.

Unknown pisze...

Ja w przeciwieństwie do Ciebie widziałem wiele błędów, m. in. umizgi nieudolne do komuchów, co wielu pozostawiłow domach. Błędy rzeczywiste, to włączenie się personalne w obronę krzyża. Czekanie jest trudne, ale pozwala na wycinkę wśród watahy PO, a tak w obliczu wspólnego wroga wszystko na powrót zjednoczone.
Jarek jest mistrzem intryg i podpierdalanek, więc akurat o jego roszady personalne jestem spokojny. Co do Bieleckiego, zgoda, ale takich typów po których sięga jest/było więcej, choćby wspomnieć Glapińskiego, Urbańskiego czy znakomitego architekta z tej samej gminy-Borowskiego Michała

Impertynator pisze...

Nie zgadzam się.

Większym i znacznie bardziej niezrozumiałym posunięciem dla dużej części elektoratu byłoby niewłączenie się w obronę krzyża.

Nie wolno odwracać się od Twojej starej matki, którą próbuje pobić kilku meneli, bo pokazywanie się z nią jest obciachowe i zdegustuje klientelę restauracji Gesslerowej.

Unknown pisze...

Krzyz to obleśnia wsiowo-ubecka prowokacja, nic więcej. Był potrzebny krzyż żeby marketingowo przykryć kaszalotyzm bronka i uwiąd donka. Nic poza tym. To wyraz żałoby mam nadzieję i czujności Jarek nie stracił.
Lech i Marylka leżą na Wawelu i tam powinien modlić się chrześcijanin, nad grobem brata i bratowej, a zafundowanie szopki po krzyżem to wzięcie znaczonych kart od szulera.

Impertynator pisze...

Jean

Krzyż przed Pałac przynieśli harcerze, a modliło się pod nim kilkaset tysięcy ludzi.

Nie postawił go tam Komoruski. To, że się nim posłużył, niczego nie zmienia.

Jeśli spróbują posłużyć się Krzyżem Papieskim z Placu Piłsudskiego, to też powinniśmy się do niego odwrócić?

Ja wiem, że Krzyż z Krakowskiego wykorzystali i rozgrywali. Tak jak komuna rozgrywała Obraz Jasnogórski w latach 60-tych i np. krzyż z Nowej Huty, a w latch 80-tych próbowała rogrywać Popiełuszkę.

Gdybyśmy wtedy odwrócili się od tych symboli, to dzisiaj - w najlepszym razie - mielibyśmy
nie kilkunastu Nyczy, Pieronków, Dziwiszy i Życińskich, ale setki tego typu kanalii. I nie dziesiątki szczających na Krzyż na Krakowskim, ale tysiące.

Są miejsca i sprawy, gdzie cofać się po prostu nie wolno.

Bo lecisz w przepaść.

Czasami do gry jest tylko jedna talia i jest nią talia szulera. A jeśli do gry nie siądziesz, to nie znaczy że nie przegrasz. Wręcz przeciwnie, przegrasz podwójnie.

Przecież oni już mieli tekst na okoliczność, gdyby Jarek nic nie mówił - "Kaczyński milczy, a mógłby jednym zdaniem cały konflikt zakończyć".

Bo chyba nie uważasz, że powinien, zgodnie z sugestiami Komoruskiego, modlących się spod Krzyża osobiście pogonić, sugerując im, że uczestniczą w ubeckiej prowokacji?

Moim zdaniem, przed nami być może dziesięciolecia. I trzeba byc na to przygotowanym. A na taki marsz nie zabiera się doraźnych koneksji, jednodniowych bon-motów czy papierowych sojuszników, tylko poważne Symbole.

Unknown pisze...

Powtórzę tylko Karlinie, że wziął znaczone karty od szulerów i grał z nimi w pokera, w miejscu i czasie, jaki oni wyznaczyli. Nie rezygnując z Krzyża należało wziać swoje karty i grać w swoją grę. Mam nadzieję, że rozumiesz moją przenośnię.

Impertynator pisze...

OK

Napisz w takim razie, co Twoim zdaniem, konkretnie, powinien w sprawie Krzyża zrobić?