Prezydent nie mógł oferty pośrednictwa złożonej mu (czy w dobrej wierze, to się jeszcze okaże) przez lekarzy odrzucić.
Tusk, nawet jeśli go to zaskoczyło, nie mógł do Prezydenta nie przyjść.
A dalej?
Prezydent chciał się dowiedzieć, co rząd zamierza. Oczywiście, nie dowiedział się, bo "nie będziemy dawali wrogom oręża do rąk".
Jeszcze by skrytykowali.
Nawet jeśli ten rząd wie co ze służbą zdrowia począć.
A Tusk?
Robi to, do czego został stworzony. Prowadzi wojnę (na razie) psychologiczną z PIS. Nawet jeśliby w jej wyniku nie miał z Polski zostać kamień na kamieniu.
WAŻNA UWAGA:
PIS i Prezydent, jeśli chcą nam zapewnić nieco dłuższe widowisko, powinni się postarać o dobrych specjalistów od wojny psychologiczno-medialnej, a nie od żadnego PR.
PR sprzedaje swój produkt, a nie dąży do zniszczenia przeciwnika. To trochę tak, jakby facetowi szczującemu tłum do linczu na jego przeciwniku przeciwstawić krasowmówcę, zachwalającego tostery.
Nawet jeśli ktoś się uparł i ma zamiar wyłącznie się bronić, tupanie i rzucanie dmuchanego ryżu nie wystarczy.
Bardzo łatwo ulec złudzeniu, że inteligencja i erudycja wystarczą, a potem się pogubić, jak Kaczyński podczas debaty z Tuskiem.
Przy zaplanowanej i prowadzonej na szeroką skalę ofensywie improwizowana obrona to gwarancja szybkiej porażki.
A jak dużo się zyskuje, atakując nastawionego wyłącznie na atak przeciwnika, pokazały pierwsze tygodnie kampanii wyborczej.
4 komentarze:
Przepraszam ale obok
Masz kontakt z Hiacyntem?
Bo niezla gratka, niemal hold po latach:
http://wiadomosci.onet.pl/1672689,11,item.html
http://chodakiewicz.salon24.pl/index.html
No to ja jeszcze bardziej obok...
Chcę Was obu skonfrontować wobec kwestii, która nie daje mi (politycznego) spokoju, wobec której balansuję od dłuższego czasu - nie mogąc się samookreślić. Tak do końca. W sensie jasnej deklaracji: widzę to tak i tak. Bez podcieni.
Chcę skonfrontować akurat Was, bo obu "znam" czas już jakiś i cenię jednakowo, choć każdego za co innego :)
Z Tobą, Karlinie, troszkę już n/t (o czym poniżej) przegadaliśmy. Myślę, że znam Twój osąd sprawy. Przynajmniej na tamtym etapie, bo może dziś coś Ci się zmieniło. Nie ukrywam, że ciekawość obecnego stanu Twoich zapatrywań, to jedna z motywacji Twojej z Nurnim konfrontacji.
Przeczytaj, proszę całą dyskusję pod wątkiem Nurniego na Frondzie i...powiedz, jak to widzisz swoimi oczyma.
Intuicyjnie, na dziś, zdecydowanie bliżej mi w tej sprawie do oceny Nurniego, jednak nie akceptuję "metodologii" (blogowe pranie brudów jako podpałka dla mendiów i zarazem torpedowanie na starcie nowego otwarcia w sensie przynajmniej PR'owskim), której Dorn się chwycił. Choć może (brutalna wersja) jest tak, że Dornowi został już tylko ten jedyny, choć sparszywiały wentyl, by dać głos. Jedyny sposób na perforację wrzodu, jaki mu pozostawiono...
Czekam Panowie :)
Pozdrawiam
N.
Hiacynt czasem na ten blog zagląda. Może Twój wpis przeczyta. To dla niego rzeczywiście powód do sporej satysfakcji.
J.
Swojego zdania o Dornie nie zmieniłem. Co więcej, jest ono coraz gorsze. Wszystko co robi, działa na korzyść PO. O czym on doskonale wie.
Posługując się tak przez niego ostatnio ulubioną polityką insynuacji, można powiedzieć, że "on i jego pies Saba zeszli z tej drogi".
Zajmować się nim nie zamierzam, chyba że wydorośleje i np. założy własną partię. A pozostawienie go w PIS uważam za szkodliwe.
We wspomnianej dyskusji na forum Frondy najrozsądniejsze były opinie rzecznika PIS.
Tak myślałam, że Ci się nic nie zmieniło, względem Dorna, ale chciałam się upewnić.
Ech, co ja się z Wami mam...
ps. i jak ma być dobrze, skoro dwóch facetów, którzy w większości spraw fundamentalnych jest tak blisko, a wobec tej przysiedli na przeciwnych biegunach ?
A ja nadal do swojego miejsca na "przekątnej" nie doszłam, i to mnie najbardziej denerwuje...
Prześlij komentarz