środa, 12 marca 2008

Cudakowi puszczają nerwy?


"PiS gra interesem Polski, bo ma kłopot z Radiem Maryja - powiedział w TVN 24 Donald Tusk. Premier skomentował w ten sposób wypowiedzi liderów PiS dotyczące ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.

- Kaczyńscy przekroczyli granicę, nie odpuszczę im, nie ma mowy - zapewnił Tusk."


Zdaje się, że Kaczyński znalazł sposób na...

No właśnie, zobaczymy na co.

Na razie odpowiedzi PO na propozycję PIS, aby w ustawie ratyfikującej przez Sejm Traktat znalazły się zapisy, które mają podtrzymać to wszystko, co PIS wynegocjował, a na co podobno PO się zgodziło, to jedna, gigantyczna eksplozja histerii. Prawdziwej czy kontrolowanej - nie ma większego znaczenia.

Kaczyński przekonuje się w tej chwili, jeśli jeszcze miał jakieś wątpliwości, że liczenie na "słowo" PO to jak zostawienie z własnym portfelem cwaniaka, udającego rozhisteryzowaną dzierlatkę lub udającej cwaną, rozhisteryzowanej dzierlatki sam na sam z otwartą kuchenką gazową.

Czy PIS będzie w swoich staraniach konsekwentny?

Dotychczasowe wypowiedzi zwolenników ratyfikowania Traktatu bez specjalnych przekomarzań, na przykład Ludwika "Saby" Dorna, wskazują na to, że niekoniecznie.

Szczegóły stanowiska "Saby" (fragment wypowiedzi z jego blogu
- 12.03.2008 r.):

"Sam
otrzymuję pocztą elektroniczną sporo listów, w których podpisani imieniem i nazwiskiem obywatele informują mnie, że jeśli zagłosuję za ratyfikacją, to oni nigdy więcej w wyborach nie zagłosują na mnie, a to z tego powodu, że ratyfikację uznają za „akt Zdrady Narodowej”.

Odpowiadam tym
korespondentom uprzejmie: dziękuję za list, informuje, że będę głosował za ratyfikacją i wdzięczny jestem, że będą mógł to uczynić z pełną świadomością kosztów politycznych, natomiast zarzut zdrady narodowej uważam za skrajnie niesprawiedliwy i skrajnie niemądry."

A wystarczy tylko 10 posłów PIS, aby Donisław und Kameraden "odlecieli"...

Brak komentarzy: