wtorek, 4 marca 2008

Ene, Due, Rabe...


Nie ma co się smucić
Nie czas na frustrację
Bronisław Geremek
Zwalczył grawitację

Wiruje, hen, w górze
Wiatrem chędożony
W chmurach ginie raz czerep
Raz odwłok złocony

Co wypuści z ust słowo
To je wnet połyka
Brak już słów dla czerni
A czerwień nie znika

Gdy młodość sokole
Przyprawi ci skrzydła
I na starość bez trudu
Ujdziesz zemsty bydła

Szybując nad spoconą
Z lustrem hordą tchórzy
Samotny Rudy Ment
Wśród serdecznych stróży

---------------------------------------------

PS

Junono, jak tam Javier?


3 komentarze:

Anna pisze...

Jednym słowem: piękne:-)

Pozdrowienia

Junona pisze...

Javier ?

Jak wiesz, nastrój u mnie nietęgi (dziękuję za Twój ślad...), ale słówko.

Javier demoniczno-pschychopatyczny. Potwór, ale rola zagrana niesamowicie. Bardem jest jak kameleon, może wszystko. Choć zachwyciłam się nim głównie za role u Almodovara i wolę szybko zapomnieć o wizerunku Bardema z filmu braci Coen, to film (mimo całego okropieństwa) podobał mi się, choć nie jest to wybitne (moim zdaniem) dzieło. Nie wiedzieć czemu, przesłanie wydało mi się całkiem pasujące do Polski. Zresztą można je zaaplikować wszędzie. Jednostki niedostosowane do nowych czasów, dla których zasady, honor, wartości (postać szeryfa/Tommy Lee Jones) to już prehistoria, relikt dawnych czasów, skazany na wymarcie.

Pozdrawiam...

Impertynator pisze...

Anno

Dziękuję:)

Junono

Skojarzenie miałem podobne

Bardem hipnotyczny. Zwłaszcza w scenie rozmowy ze sprzedawcą na stacji benzynowej. Ale mi się podobał także TLJ. Bezradny w rozpaczy ostatnich kadrów.

"Podobał się" - co za słowa!

Przypadek zamiast etyki.

Hitman jak rzut monetą.

Ale wiesz, jak już mi minął wywołany filmem posępny nastrój, przypomniałem sobie jego początek.

Rządy gangsterów mają to do siebie, że od czasu do czasu zaczynają się sami wyrzynać...