Któż zapamięta stalowe wejrzenie, podtrzymywane kpiarskim uśmiechem dysponenta ostatecznych instrukcji?
Z nieodłączną fajką wypełnioną opium dla ludu.
Czy ta biedna, mała trumna pomieści taki bezmiar zasług?
Czy też może pęczniejąc od poddanych nieuchronnym procesom twórczej fermentacji eksploduje, wysyłając nagrobek wraz z pomnikiem wprost do nieba bram?
Tam, gdzie wiódł swoje zastępy.
Czyli, w zgodzie z jego przekonaniem, donikąd.
Tyle znaków zapytania, a wciąż nie wiadomo, kto za nie odpowie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz