niedziela, 13 lipca 2008

Zginął Leming Prowadzący


Któż zapamięta stalowe wejrzenie, podtrzymywane kpiarskim uśmiechem dysponenta ostatecznych instrukcji?

Z nieodłączną fajką wypełnioną opium dla ludu.

Czy ta biedna, mała trumna pomieści taki bezmiar zasług?

Czy też może pęczniejąc od poddanych nieuchronnym procesom twórczej fermentacji eksploduje, wysyłając nagrobek wraz z pomnikiem wprost do nieba bram?

Tam, gdzie wiódł swoje zastępy.

Czyli, w zgodzie z jego przekonaniem, donikąd.

Tyle znaków zapytania, a wciąż nie wiadomo, kto za nie odpowie?


Brak komentarzy: