sobota, 9 sierpnia 2008

Witamy w Googlełagu - najpierw Gruzja, a potem...


Rozpoczęły się igrzyska w obozie koncentracyjnym.

Przewidywane konkurencje:

Skok przez drut kolczasty pod napięciem (do obozu).

Bieg po zezwolenie na drugie dziecko.

Siatkówka (do przeszczepu).

Turniej strzelecki w Tbilisi.

Przez pamięć na bojkot z 1980 r. tym razem towarzysze chińskorosyjscy zaatakowali po rozpoczęciu igrzysk. Na pytanie, a co ma inwazja Rosji wspólnego z Chinami odpowiadam - poczekajmy na głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa.

Biedny, bezumnyj Zapad. Tak długo powtarzano mu dowcip o sznurze, który sprzedadzą komunistom... aż w końcu uwierzyli, że to dowcip jedynie.

No i komunistów już nie ma. Są tylko skośnoocy biznesmeni z KGB, którzy dają zarobić.

A wojna? Telewizyjne transmisje nikogo nie poranią.

Natomiast kretyńskie uznawanie prawa albańskich przemytnikow do własnego państewka kosztem Serbii, wróci sowieckim kułakiem wprost między wytrzeszczone ze zdziwienia ślepia.


3 komentarze:

Artur M. Nicpoń pisze...

Karlinie,
oj wróci kułakiem wróci.
Tylko że my na drodze temu kułakowi na Zapad stoimy. Nieszczescie...

Impertynator pisze...

W XVIII wieku też mieliśmy chwilę salonowych triumfów (Konstytucja 3 Maja), a potem Targowica - pod rosyjskim sztandarem na oszołoma.

Polacy to przedziwna nacja. Państwo w stanie permanentnego upadku.

Nie stać ich na nic więcej ponad bezustanne utrudnianie własnej likwidacji.

I w tym nasza nadzieja.

Jeśli do tego przywykniemy.

Artur M. Nicpoń pisze...

Karlinie,
ja sie coraz bardziej skłaniam do koncepcji mesjanistycznej. Cholera, jak sie patrze na to dziadostwo, to dochodze do wniosku, ze normalny człowiek ma tylko dwa wyjścia- wyjechac w cholerę splunąwszy za siebie na ten badziew permanentny albo uznać, że ta nasza dziwność czemus ma jednak sluzyć.
I tak sie pocieszam & poprawiam sobie humor, ze jednak po coś.

Bardzo jest prawdopodobne, że jak nam juz lewizna zmajstruje panświatowy gułag to my będziemy tymi jedynymi, którzy temuz gułagowi brykną i pewnie przegramy, ale jest szansa, że otrząsną sie nastepni i zasieki upadną.

Cholera. Przykra perspektywa.

P.S. wreszcie się zarejestrowałem na bloggerze, wiec co jakiś czas ci tu zrobie komenta. Nie bardzo mam jak komentowac częściej, bo co ci będe pisał, że się zgadzam? Bez sensu przecież. Ani ty nie jesteś Galopujący Sierżant ani ze mnie Azrael, żebyśmy sie tu po genitaliach lizali.

Pozdro