Młodzi, zamożni, niedorozwinięci z wielkich miasteczek z radością powitali kolejny, miażdżący sukces Donisława w wojnie ze znienawidzonym Prezydentem Kaczyńskim.
Dzięki wiernym towarzyszom udało mu się obalić prezydenckie veto do ustaw o ograniczeniu emerytur pomostowych.
MZNZWM zgodnie ze swoją świecką tradycją nie zauważyli rzecz jasna, że triumf ich uwielbieńca oznacza dla nich zmniejszenie szans znalezienia w najbliższych latach pracy.
Najbardziej rozwinięci (subnormalni) kompinują co prawda, że Słońce Peru załatwi ten dokuczliwy problem po prostu wywalając staruchów na bruk.
Nie dostrzegają jednak, dzięki zbawiennym cechom swoich narządów, iż w krainie cudów słynna reguła - "jak zwalniają to znaczy, że będą przyjmować" - nie musi działać. A likwidacja starucha może być po prostu likwidacją miejsca pracy.
Mam więc dla nich inną propozycję.
Powinni po prostu wyrżnąć swoich rodziców.
Po pierwsze - działając z zaskoczenia mogą miejsce pracy ocalić.
Po drugie - zwolnią w ten sposób stolec dla zdolnych i (potencjalnie) bogatych.
Po trzecie - oszczędzi to uwielbieńcowi znoju.
A po czwarte - rodzice wychowując ich po prostu sobie na to zasłużyli.
I nie wolno im własnych staruszków zawieść.
1 komentarz:
GOD BLESS YOU,
dalej rubi-koli świetnym piórem -
bwana kubwa tuscynaschetyna na żadną litość niech nie liczy.
Pozdrawiam, Wesołych irlandzkich Świąt :)
Prześlij komentarz