Czy w Krainie Miłości, w ktorej symbolem jej czynienia są pałki Schetyny i śrubowkręty imć Bondaryka, trudno jest "namierzyć" nie starającego się specjalnie ukrywać, dużo piszącego blogera?
"Hłe, hłe" - jak by rzekł Pan Zagłoba.
Potem już wystarczy telefon do szefa lub odcięcie Fundacji od pieniędzy i sprawa, znaczy się bloger, załatwiony.
Czy ktoś przy zdrowych zmysłach szantażuje kogoś wysyłając do niego, jako dowód owego szantażu - SMSy?
Tu muszę poczynić drobne zastrzeżenie. Rzecz bowiem dotyczy środowiska dziennikarskiego, gdzie pojęcie "przy zdrowych zmysłach" znaczy coś zupełnie innego, niż gdzie indziej. Co - nie jestem pewien.
Jednak nawet zakładając, że Pani Redaktor wysyłając SMS była przy zmysłach na tyle zdrowych, aby ową Redaktor być, pojawia się podejrzenie stanu wyższej konieczności.
W którym albo redakcja "Dziennika" postanowiła za pomocą "afery" podnieść zainteresowanie spadającym w tempie rzuconej ze szczytu Czumolungmy cegły prasowym tytułem, albo stopień głupoty redakcyjnych "hedhanterów" przerósł najśmielsze oczekiwania ich szefostwa.
Tylko tak bowiem szantaż esemesowy, dający atakowanej potężną broń do ręki, ma jakikolwiek sens lub daje się wytłumaczyć.
Zauważmy, że w obu wypadkach Kataryna raczej więcej na tym zyska, niż straci. Podobnie jak dzięki medialnemu hałasowi rozczytywany ostatnio jak nigdy - "Dziennik".
Nie sądzę, mimo uparcie powtarzanych przez wielu opinii, iż "afera Kataryny" jest atakiem na blogosferę, czy nawet do takiego ataku wstępem. Ten, jeśli już zostanie przeprowadzony, to raczej metodami administracyjnymi i bez takiego hałasu.
No cóż, dymy dymami, a co za nimi?
Deklaracje marszałka Komorowskiego, że rozumie niemieckich wypędzonych, bo on sam wypędzony. Kolejne aresztowania osób znanych lub z PIS. Zaszczuwanie aktorki, która odważyła się zagrać w wyborczym spocie PISu. Nadciągająca katastrofa finansów publicznych.
Wydawać by się mogło, że tematów i to ważnych jest pod dostatkiem, a jak łatwo było większość piszących, a nie tylko popluwających w necie od nich odciągnąć...
I nad tym chyba warto się zastanowić dłużej.
7 komentarzy:
jakby na tę sprawe nie patrzeć, to jednak nagonkę na nia uskutecznili taką, że szczeka spada
no i poruszyłes dobry watek:
"Ten, jeśli już zostanie przeprowadzony, to raczej metodami administracyjnymi i bez takiego hałasu"
zobacz, żeby ludnośc przygotowac na taki ruch, to jednak trzeba kilka tyłków skopać, nie? łatwiej sie pogodzą? a w kwestii wyborów przy urnach, i tak nic sie nie zmieni
co nie zmienia faktu, że dzieki tej sprawie s24 został kompletnie wyłaczony z dyskusji o bieżących przekrętach partii miłości
mnie sie zdaje, jak na to wszystko patrze, że sprawa Kownackiego to jest niezła przygrywka do prywatyzacji banku o. ś, a że wiem kilka njusów od srodka, to po tej akcji nie mam juz watpliwości, że najpierw idzie na osłabienie firmy, a nastepnie sprzedaż
ps mam nadzieję, że te sprawy prywatne sie ułożą jakoś
pozdrowienia
Wydaje mi sie, że tymi kategorycznymi, publicznymi oświadczeniami iż nigdy nie zagłosuje na PIS Kataryna zabezpieczyła się przed prawdziwym niebezpieczeństwem, i teraz robi w blogosferze za odpowiednik Ziemniakiewicza. Sprzed paru lat.
Dlatego też, wybacz, mimo że dostrzegam chamstwo łajdactwo ataku, nie mogę się uwolnić od poczucia teatralizacji całego incydentu.
Tym bardziej, gdy się popatrzy kto ją wspiera.
Ale może się mylę.
Wiem (a właściwie pamiętam jeszcze z czasów FK), że kataryny nie lubisz. Choć słowo "lubić" chyba nie jest w tych "warunkach przyrody" najbardziej fortunne. Może - nie ufałeś. I nie ufasz.
Czasy są takie (no i powyższe okoliczności "przyrody" - net), że do końca trudno ufać komukolwiek.
Kataryna nigdy nie ukrywała swojej drogi, ewolucji swoich poglądów. Nigdy też nie stroiła się w piórka "bębniarza" na rzecz PiS.
Mimo to, bardzo mnie zaskoczyłeś tym wpisem. Po ludzku, przykro zaskoczyłeś. Zero empatii, skrajna podejrzliwość.
A już tego:
"Tym bardziej, gdy się popatrzy kto ją wspiera" - kompletnie nie rozumiem.
Bo chyba listy wspierających nie sporządziłeś wyłącznie na podstawie komentujących w s24.
Bo jeśli tak, to poczułam się co najmniej nieciekawie.
Pozdrawiam
Jak ktoś wszystko odnosi do siebie...
Chodziło mi o np. o prof. Sadurskiego.
A poza tym napisałem - "może się mylę".
Nie tylko w tej sprawie.
PS
Bojąc się takich jak Twój wpisów o "zerach", zamknęłaś swój blog dla niektórych?
Wyczuwam sarkazm, Karlinie...
Ale pisząc "Tym bardziej, gdy się popatrzy kto ją wspiera" - wrzucasz wszystkich do jednego wora.
Takich maluczkich jak ja. Ale i np. takiego Wildsteina zrównałeś z Sadurskim.
Wpis o "zerach" ?
Oj, brzydko się robi.
Swój blog zamknęłam kilka dni temu, bo spotkało mnie coś naprawdę przykrego. Miałam zamiar wysłać zaproszenia (zdjęcie blokady) do osób, które mnie tam czasami odwiedzały, mimo, że prawie już tam nie pisuję. Teraz myślę, że i to nie ma sensu.
Również na s24 wykasowałam (bez fajerwerków i ogłoszeń) wszystkie swoje dawne wpisy. I tak tam nie pisuję. Jedynie czasami komentuję.
Nie będę już zakłócać Twojego spokoju nieprawomyślnymi komentarzami...
Pozdrawiam
Junono, Karlin
zasmucacie mnie, choc to może nie jest okreslenie w moim stylu, to jednak, zasmucacie mnie
Junono, nie rezygnuj z pisania na swojej szeptance, nie rezygnuj tez z komentowania u Karlina, bo choć jest to twarda sztuka, złosliwa i impertynatorska:-) to jednak chyba w swych poglądach na tyle szczera, że warta uwagi
pozdrowienia
Junono, jeszcze jedna sprawa, nie wiem o co chodzi w sprawie "wpis o zerach"/ To raz, a dwa
nie "przypomniałam" sobie o Tobie tutaj, ale upomniałam się odrobinę wcześniej:
https://www.blogger.com/comment.g?blogID=
1366051800455455447&postID=
2020065447189807997
pozdrowienia
Prześlij komentarz