"Szefowie największych polskich banków ostrzegają, że polski system finansowy jest zagrożony. Przybywa bowiem osób, które szukają nowych kredytów na spłatę poprzednich - czytamy w "Dzienniku". Według szacunków zamieszczonych w Biuletynie Informacji Kredytowej, ok. 600 tys. klientów ma już więcej niż sześć pożyczek.
Prezes Pekao SA Jan Krzysztof Bielecki uważa, że wartość pożyczek konsumpcyjnych, które mogą nie zostać spłacone sięga astronomicznej kwoty 45 mld zł. To aż jedna trzecia wszystkich kredytów na kartach czy zaciągniętych na kupno samochodów, sprzętu RTV i AGD.
Gazeta twierdzi, że skala zjawiska może być jeszcze większa, bo jeśli banki odmawiają klientom pieniędzy, idą oni do firm pożyczkowych czy pożyczkowych portali działających w internecie. Te nie dostarczają danych o dłużnikach do Biura Informacji Kredytowej, z którego korzystają banki, a wiedza o skali ich działalności jest bliska zeru."
Prywatne banki, pogrążające się same w kryzysie i szykujące nam wszystkim finansową łaźnię - samobójcze w dłuższym czasie "polowanie" na lokaty, bezprzytomne udzielanie wspierających zagraniczne firmy kredytów konsumpcyjnych - żebrzą w ten sposób o dotacje z naszej kieszeni.
Rząd nie robi nic, aby te procesy powstrzymać, czy choćby wyhamować. Jednak jak przyjdzie czas, nasze pieniądze dla banków zabierze.
Natomiast co ma zamiar zrobić z bardzo dobrze sobie radzącym, największym bankiem państwowym - PKO BP?
Oczywiście - sprywatyzować.
A w Sejmie po przemówieniu Prezydenta, apelującego do rządu o radykalną walkę z kryzysem, odpowiedź Niesiołowskiego: - "To pisowski bełkot".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz