czwartek, 13 maja 2010

Na straży ich spokoju stać będziemy



Platforma Obywatelska oraz rząd Donalda Tuska, realizując genialne w swej prostocie hasło Premiera - "Zrobię wszystko, by Komorowski wygrał wybory" - niemal od samego początku tego, tak dla nich nieprzyjemnego zamieszania ze Smoleńskiem w tle, postanowili bronić czci i spokoju ofiar katastrofy.

Jak niepodległości.

W tym celu najlepsi z najlepszych zaciągnęli warty w pobliżu grobów i trzaskając wiekami trumien, starają się odpędzić cmentarne hieny.

Przebiegłość podsuwa jednak czasem drogę na skróty. No i w efekcie nadgorliwcy zapominają, że pozowanie medialnym wizażystom na tle katastrofy bywa niebezpieczne.

Do kadru może się na przykład dostać serdeczny, rosyjski przyjaciel o aparycji wygłodniałego kanibala, potraktowane buldożerami szczątki, roztrzęsione jak kibitki jadące na Sybir seremety czy poprzebierane w polskie mundury kukły, przy których - nie wierzyłem, że to kiedykolwiek napiszę - nawet Jaruzelskiego wywyższa jakiś bandycki sznyt.

Albo przezorny minister Miller, który dzięki temu że niczego nie zaczął, nie doczeka się oceny, jak cokolwiek skończył.

A przecież kampania dopiero się rozkręca. Chodzą słuchy, że Premier nie jest z niej zadowolony i zamierza sam się bardziej zaangażować.

Powiem szczerze, modlę się o to, żeby mistrz politycznej kiwki, lewą nogą wiążący krawaty na kręgosłupie szyjnym Bliźniaków, wziął wszystko w swoje ręce.

Jeśli do tego dojdzie, kowadło przywiązane do szyi dzielnego Bronisława zda się mu kamizelką ratunkową.

Po pierwszej konferencji prasowej Premiera na temat katastrofy - podczas której ostatecznie rozprawił się z zabobonem suwerenności państwa polskiego, niezbicie dowiódł wyższości urzędów rosyjskich nad polskimi oraz wyjaśnił, dlaczego przesławna minister Kopacz do tej pory nie może się wydostać spod metrowej warstwy podsmoleńskiej gleby - nadal trwają poszukiwania gościa, który tak wspaniałe wystąpienie tak koszmarnie spieprzył.

To w sumie dobrze, że Platforma Obywatelska wciąż się stara zasłonić sobą coś, czego nie rozumie i co ją przerasta.

Bowiem na tle tragedii małość, podłość i kłamstwo stają się natychmiast i nieodwołalnie rozpoznawalne.

Brak komentarzy: