Tusk pisze listy do żołnierzy.
Hall pisze listy do nauczycieli.
Z obietnicami.
Żaden z tych listów "nie ma oczywiście związku z kampanią wyborczą".
Komorowski nie gra trumną Barbary Blidy, bo grać nie umie. A próba się przecież nie liczy.
W Wojskowej Prokuraturze mozolą się z tłumaczeniem z rosyjskiego na ich (na polski i tak będzie to ktoś musiał przetłumaczyć w Internecie), podrzuconych im przez przyjaciół Moskali dokumentów, a wyciekające zeznania pilota Jaka-40 będą musiały zostać "zaszumione", jak podsłuchane przez niego fragmenty rozmów pilotów Tu-154 z kontrolerem lotu w Smoleńsku na rosyjskich kopiach z czarnych skrzynek.
Powodzianie, zasmuceni brakiem widoku Dwóch Takich Od Lansu Na Wałach, szykują się do zbiorowych pozwów przeciwko Skarbowi państwa, które się na nich wypięło.
W hakowni PO zastanawiają się, czy Bronek ma dzisiaj wręczyć Jarosławowi "malutki pistolecik", kocią kuwetę dla Pierwszej Damy czy może znowu jakiś świstek.
A Jarek, wchodząc dzisiaj do studia na debatę, powinien się na widok Komorowskiego roześmiać.
Jak każdy z nas, gdyby zobaczył błazna, przebranego dla niepoznaki za polityka.
I w takim nastroju poprowadzić całą rozmowę.
Jarosław Kaczyński zrobil już wszystko, co mógł i powinien zrobić. Teraz należy mu się chwila relaksu i powinien ją sobie, dla higieny psychicznej, zafundować.
Reszta zależy od nas. Polaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz