Wkrótce zawyją syreny.
Większość lemingów, jeśli się nawet zatrzyma, to w nadziei, że właśnie spadł kolejny Kaczyński.
Ale będą i tacy, którzy sobie przypomną.
Czy Pan się nie obawia, że oni zażądają odpowiedzi?
Dlaczego po 10 kwietnia nie wyszedł Pan do tych tłumów na Krakowskim Przedmieściu, nie przemówił i nie poprowadził na Wiejską (spalić, wytłuc, wyaresztować), i w Aleje Ujazdowskie - patrz wyżej.
A potem nie poprosił, żeby w ramach już czysto prywatnej przysługi nie przywieźli Panu czegoś z Lublina w klatce?
Policja, wojsko? A może wystarczyło przemówić również do nich?
Że zginęła Głowa Państwa, najwyżsi dowódcy, a na ich oczach dokonuje się zdrada stanu, i że mają do wyboru, albo słuchać zdrajców, albo własnego sumienia i przysięgi danej Polsce.
Nie wierzę, że bał się Pan o swoje życie. O uczynnych, nieznanych sprawców i o to, że później do śmierci różni Poncyljusze i Migalscy będą się "drogim Bronkom" tłumaczyć z pańskiego szaleństwa.
Mógł się Pan bać o tych ludzi z Krakowskiego Przedmieścia.
Ale widzi Pan, polityk musi ludzi słuchać. Jeśli ludzie zaczynają krzyczeć z rozpaczy, musi wiedzieć, że są gotowi na wszystko. I tego samego wymagają od swoich przywódców.
Może jest Pan skromny i nie widzi siebie w roli Piłsudskiego.
Tyle tylko, że polityk albo umie odpowiedzieć na znaki czasu i wolę społeczeństwa, albo tego polityka nie ma. Albo dostrzega miejsce i czas, albo tylko prowadzi stopniowo tracący wzrok naród postukując białą laską.
Niech Pan to sobie z okazji tej rocznicy przemyśli.
Bo ja się boję, że kiedyś będę musiał Pana o to zapytać.
5 komentarzy:
Po 10/4 mam dokładnie takie same przemyślenia.
A za broń może posłużyć tyle rzeczy, tyle przedmiotów, a jak wielu nie zdaje sobie sprawy, że mogłyby w takim charakterze posłużyć, wystarczy trochę pogłówkować, nauczyć się wykorzystywać naturalne, bezwarunkowe niemal czynności w charakterze zaczepno-obronnym. Ewentualnie potrenować pewien koszerny "sport".
Jaszczur
Jarek jest niebezpiecznie blisko zostania politykiem z następującą ofertą dla swoich zwolenników - jak w najszlachetniejszy z możliwych sposobów brać po ryju i dostawać wpierdol.
Żadne wygibasy personalne i programowo-wizerunkowe nie będą tak istotne dla jego przyszłości, jak uniknięcie tej pułapki.
I nie chodzi tu wcale o zwycięstwa lub porażki w wyborach, tylko o stopień determinacji, jaki potrafi swoim zwolennikom zaoferować.
Dołączam!
Pisałam wczoraj pod Twoim pięknym tekstem o kwietniowym bezpowstaniu:
"A setki tysięcy przed Pałacem po 10 kwietnia? Gdyby ktoś tym pokierował..."
Pozdrawiam
Szkoda, że nie poszedł.
Prześlij komentarz