Obejrzałem sobie ostatnio (seans dla mojego syna) po raz kolejny film "Kabaret" z 1972 r.
Jest tam taka słynna scena, gdy piękny, młody blondynek zaczyna w wiejskiej knajpie, przy stolikach na wolnym powietrzu, śpiewać "Tomorrow Belongs To Me". Coraz mocniej, z coraz twardszą, od słodkiego uśmiechu począwszy miną.
Stopniowo dołączają, zrywając się na równe nogi, inni. Najpierw ci w organizacyjnych mundurach, a potem już wszyscy. Normalni, zwyczajni ludzie w każdym wieku.
W końcu jedynym siedzącym przy stoliku zostaje jakiś zdegustowany staruszek w okularach.
Są Niemcy rok 1931.
To jest jedna z najgenialniejszych scen filmowych, jaką znam.
I właśnie dlatego tak się od lat wściekam, jak widzę ciągłe mitygowanie, wycofywanie się, czekanie aż się może opamiętają, brak zdecydowania, czasem nawet rezygnację z prawem przysługujących środków itd.
A tu trzeba coś zrobić, zanim wszyscy się zerwą z miejsc i - jak w tym filmie - podniosą rękę w faszystowskim pozdrowieniu.
A tu trzeba coś zrobić, zanim wszyscy się zerwą z miejsc i - jak w tym filmie - podniosą rękę w faszystowskim pozdrowieniu.
Zostawmy im czas i miejsce na takie śpiewy, bo tolerancja, demokracja itp. itd., choć oni wcale jej przestrzegać nie mają ochoty - jest w tym filmie również scena, jak bojówka SA katuje kelnera, który wcześniej im kumpla rozdającego ulotki z kabaretu wyrzucił - a las wyciągniętych "pięciu piw" zasłoni niebo.
Jarek chyba tego filmu nie widział.
10 komentarzy:
To jest TELEPATIA, Karlinie.
Poniżej słowa, które napisałam godzinę temu:
Nie będzie tysięcznych tłumów.
Nie będzie żadnego zwycięstwa.
Ludzie potrzebują kogoś, kto poprowadzi.
Partia, która cofa się w pół kroku,
a potem stać ją tylko na medialne dąsy
nie wygra już niczego.
Ostrożność, "przeczekiwanie", nic nie dają
gdy się ma naprzeciw siebie
międzynarodową mafię.
Krew niewinnych już popłynęła, zapomniałeś?
A przecież byli ostrożni, aż do obrzydzenia.
Bo taki był "trynd".
Czyżby teraz powracał?
Czasem lepiej nic nie robić niż miotać się,
od ściany do ściany.
Bo to prawych ludzi doprowadza do rozpaczy.
Pozdrawiam Cię
Poczta:)
Urszulo
Tak, w pewnych sytuacjach nie ma ostrożności. Jest tylko tchórzostwo.
Niech przyjdzie pod Krzyz i się pomodli.
A ten zestaw zdjęć daje do myślenia.
Chłopcy z pistoletami
PS
Nie mogę odebrać poczty. Może wieczorem.
U nas też się zaczęło od złotowłosego cherubina.
Popatrz:
http://crusader.salon24.pl/216139,usunieto-moj-blog-na-wordpress#comment_3068768
Eee, nie, daj spokój.
Ryży baranek?
Chyba kurzu.
I ten wytrzeszcz błagającego o kolejną działkę.
Chłopak z "Kabaretu" marketingowo broni się sam, Ryży to tylko tandetna nalepka na darmowej flaszce gorzały.
Mnie tez,niepowiem ten cherubinek z "Kabaretu" fascynowal,a chyba ogladalem te Lize M i goscia z Angli w latach siedemdziesiatych.
Przyznam sie,ze patrzylem wtedy na to,tak jak dyspozyciele sobie zyczyli.Tak sie rodzi qwa faszyzm i te ich bla ,bla.No w socrealu zylem/tu sie sprzedaje,tu sie kupuje.../
Dzis chcialbym/wolnosc moja kochana/-no raptus jestem,byc pod Krzyzem na Krakowskim Przedmiesciu.
I zobaczyc ich maski.Nic wiecej.Beda takie same,jak kiedys widzialem w bramie w Al.Jerozolimskich,po manifestacji 3-maja 1982 roku.Miasto zagazowane,a tu w brame trafia dwoch zomowcow,ktorzy sie deczko zapedzili za jakims gosciem.
Bum,brama zamknieta i widze te czerwone mordy/mlodych ludzi,zreszta/przezarte strachem takim,ze jeden sie zesral,chlopaki zaczeli sie smiac i to chyba ich uratowalo przed autentycznym linczem.Zostali po prostu rozebrani i tak ich wypuszczono.Pozniej byl nalot ostry,ale do mieszkan nie wchodzili.Ciekawe,czy dzis tuskowe w ramach demokracji oczywista,odwazyliby sie wejsc do prywatnych mieszkan?
Pozdr.
Jeśli nie oglądaliście, obejrzyjcie sobie dzisiejsze Wiadomości.
Był obszerny reportaż z tego, co dzieje się nocą pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu.
Tutaj
Przyjrzyjcie się zwłaszcza czemuś płci żeńskiej, pojawiającemu się około 9:10 min.
I dobrze sobie tę twarz zapamiętajcie.
To jest twarz tego, co nadchodzi.
I co trzeba będzie po prostu zniszczyć, jeśli sami nie chcemy zniknąć z powierzchni ziemi.
Legionisto
Byłeś 3 maja w Jerozolimskich?
To może się minęliśmy...
Ja biegałem Em PLater, Koszykowa.
:)
A numer z przejścia podziemnego przy Rondzie widziałeś?
Nawrzucali ze dwie tony gazu łzawiącego po przejścia, aż tu nagle wśród kłębiącego się dymu, wychodzi po schodach, powoli, z podniesionymi do góry rękami, babcia klozetowa.
Niekwestionowane zwycięstwo ZOMO nad najgroźniejszym przeciwnikiem.
No,nie babci z ronda nie widzialem,ale widzialem dwoch nagusow i spalone mundury Zomo na podworku.Dokladnie to bylo,miedzy Pankiewicza,no wiesz,tam gdzie staly zawsze te cudaczne Panie,dzis zwane tirowkami.A,ze tam mieszkal odpowiedni element to wiem,ale wtedy bylismy jakby zjednoczeni i nie wazne bylo kto jest kim.Pamietam,jak te kurwy wlasnie,pomagaly starszemu panu,zagazowanemu przez te rusko-polskie soldaterke,pozbierac sie.
Ja sam zreszta siedzialem za takiego buraka,co nawet podpisac sie w sadzie nie umial.A chuj im na grob.
Tak se mysle Imperatorze,ze oni znow nas sie boja i sraja po palikotowemu w swoje obsrane nachy.
Sorry,ale ja mam taka pogarde do tej jebanej tluszczy,ze glowa mala.
Pozdr.
I jeszcze taka mala refleksyjka.
Na drugi dzien jade do tyrki/tak to sie nazywalo/ 105 dowozi mnie na E.Plater,a tam nawet oddychac nie ma czym/na drugi dzien/Wyobrazasz sobie ile tego gowna rozproszyli????.Aze musze dojechac do Powisla,schodze na Srodmiesciu na dol/cos bylo nie tak/bo nie chcieli mnie wpuscic,ale jakos mnie sie udalo,a tam na peronach normalny szpital.Setki ludzi na noszach,Piguly,Lekarze Cros Red,slowem szpital polowy pod patronatem czlowieka honoru.
Prześlij komentarz