poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Próba dekompozycji czyli szukanie Jezabel dla ornitologa

Rozkręca się akcja rekrutacyjna.

Aktywna zwłaszcza w miejscach uznawanych za co najmniej przychylniejsze Kaczyńskiemu, niż szczekaczki z głównych ulic.


Skala wypisywanych głupot i kłamstw wskazuje jasno, że nikt tu nikogo nie chce przekonać.

To raczej zestaw argumentów o smaku alibi dla tych szczurków, które jeszcze przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi, idąc za fletem "rozumnych pisowców" - a co, III RP stać i na taki obóz reedukacyjny - przejdą na jasną stronę koryta.

I oby jak najszybciej, bo tak będzie najlepiej. Do czego Jarosława zachęcam.

To nie będzie krótki marsz i krótka kampania. W dodatku prowadzona w warunkach do złudzenia przypominających PRL, a więc z definicji raczej wojenna, niż wyborcza.

W takiej sytuacji wrogów dobrze jest mieć przed sobą, na oku, a nie obok, w tym samym szeregu, lub za plecami.

Jarek popełnia tylko jeden błąd.

Tłumacząc się i dyskutując

Wdając się w dyskusję z Red Lisickim, czy komentując zachowania Migalskiego jedynie dowartościowuje Pan miernoty. Równie teraz ważne, jak szczająca na gąsienice jadącego na front czołgu gówniażeria.

Panie Jarosławie, niech Pan nie traktuje poważnie ludzi, którzy sami siebie tak nie postrzegają. 

Tłumacząc się ze wszystkiego, co Pan robi, daje Pan z kolei argumenty funkcjonariuszom propagandy.

Czy w PRL działacze opozycji bez przerwy wyjaśniali, dlaczego walczą z komunizmem?

W Polsce ma Pan w tej chwili do czynienia z ludźmi, którym racjonalne i etyczne, a więc Pańskie argumenty wystarczą i z takimi, którzy tylko czekają na kolejną porcję medialnego narkotyku nienawiści. Niech Pan im nie daje satysfakcji tłumacząc się z czegokolwiek.

Może muszą minąć lata, może musi ich spotkać kataklizm, żeby cokolwiek zrozumieli, a tłumaczenie się wyłącznie ich rozjusza.

Tymczasem milczenie i wyniosła pogarda najpierw ich denerwuje, a potem budzi w takich osobach lęk.

Podglebie czegoś, co w ich wypadku można nazwać szacunkiem.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Dokładnie!
To całe łajanie Lisickiego to kompletna wtopa. I nie dlatego, że Jarosław gdzieś pobładził, ale że w ogóle.
A tu przecież chodzi o prostą rzecz- sprawić wreszcie, że walka z tym syfem jest oczywistościa nie wymagającą tłumaczeń i objasnień.

p.s. będę ci się teraz inaczej wyświetlał, bo prywatny blog nie korzysta z logowania wordpressa