Tusk to znakomity przykład towaru, który wyglądając jak zepsuta kaszanka, cuchnąc jak zepsuta kaszanka i - koniec końców - będąc zepsutą kaszanką, w pewnych kręgach, dzięki precyzyjnemu zamraczaniu, może uchodzić za kawior, podczas gdy świeżutka, swojska golonka zmusza tych samych pomroczeńców do wymiotów.
Zamroczenie jako obrona przed stymulowaną nienawiścią. Tak potężną, że nawet kaszana może udawać rycerza w lśniącej zbroi.
To jeden z głównych zarzutów, jakie od lat wysuwamy wobec lemingów. Bezmózgich istot, wlokących pod dyktando ruskiego flecisty naszą Ojczyznę na śmietnik.
Ale czy aby na pewno to tylko ich przypadłość?
Co jakiś czas, zgodnie z rytmem demokratycznej fikcji, albo na skutek tak czy inaczej rozumianego "daru" niebios, nagle pojawiają się wokół nas jaskółki i zapalają światełka w tunelu.
Obłąkana Pani Profesor przestaje pisać o "faszystowskich rządach PIS" i zaczyna się publicznie zastanawiać, jakim to tym razem mężem stanu mógłby się Kaczyński dla Polski okazać. Gdyby zaczął jej słuchać. Wielbiący Balcerowicza i wyszkoleni w szydzeniu z Polactwa i jego uschniętego ramienia, PISu, z upozowanych na serio klawiatur stukają o nadziejach, jakie ponownie związali z rozumnym przecież, ich zdaniem, jak sądzą, Prezesem.
Wszyscy nagle zaczynają widzieć wady Tuska i PO, o których wcześniej co najwyżej mamrotali półgębkiem, stale porównując je do co najmniej tak wielkich PISu.
Ci sami ludzie, te same, znane z mediów gęby od wielu, wielu lat.
A potem, niezależnie od tego czy PIS wygra, czy przegra, wracają do swoich starych ról.
Dlaczego to robią?
Bo liczą na to, że zdobyte dzięki "nawróceniu na PIS" zaufanie wśród zwolenników i wyborców PIS uda im się z korzyścią spożytkować na odbieranie tym zwolennikom wiary i nadziei. Jak PIS wygra, aby maksymalnie przyspieszyć powrót Ludzi Rozumnych. Jak przegra, aby dobić gadzinę.
No i przyznajmy się, ilu z nas wita taki "akces" do naszego obozu z aprobatą? Ilu, nawet coś podejrzewając, uważa, że to nieważne, bo przecież nas popierają? A ilu myśli o tym, co będzie potem (jak już wiele razy bywało) i ile ta chwila zadowolenia będzie nas później kosztowała?
Zamroczenie jako obrona przed samotnością. Każące zapominać i bezlitośnie karzące za zapomnienie.
Tymczasem musimy się z tym pogodzić. W medialnym bunkrze, który nas otacza nie ma nagłych nawróceń. Nie ma rozsądku, co najwyżej jego mniej lub bardziej udane atrapy. Nie ma uczciwości, bo ta jest bezcenna. Nie daje kasy.
Pojedyncze osoby, które przez wiele lat po prostu się nie skurwiły, wszyscy znamy, a o reszcie proponuję zapomnieć.
W przeciwnym razie możemy skończyć, jak Jarosław Kaczyński, wikłający się w żenujący, publiczny spór z zaskoczonym chyba takim obrotem sprawy, ćwierćinteligentem szefującym aktualnie "Rzeczpospolitej".
Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą co prawda, że jest to taka "ustawka", mająca podbić bębenek i tak przecież pisowskiej "Rzepie", ale proponuję przypatrzeć się uważnie Red Lisickiemu. Czy to jest człowiek mogący cokolwiek podbić?
Panie Jarosławie, prawdziwym dowodem na to, że Pan wygrał, na przykład wybory, będzie to, że takie osoby jak Szalona Jadzia, Red red Ziemkiewicz, Janke, Warzecha, Semka, Lisicki, Maurek i im podobni znikną ze swoimi wypowiedziami na tematy polityczne z przestrzeni publicznej.
Nie dlatego, że ktoś ich wsadzi, zakaże pisania i wypowiadania się lub zastraszy. Po prostu pojawią się prawdziwi eksperci, socjologowie i dziennikarze. Po czym ich poznamy? Po tym, że choć oni także będą Pana czasem krytykować, to wszystkim nam, w tym i Panu, zwyczajnie będzie się chciało z nimi dyskutować.
A tych wspomnianych wcześniej funkcjonariuszy, oddelegowanych na front walki z Panem nikt już nie będzie chciał słuchać i czytać, a więc także pokazywać i drukować.
Jeśli Pan tego już teraz nie zrozumie, obawiam się, że przegapi Pan szansę na zwycięstwo, gdy się taka pojawi. Bo w sojuszu z nimi, to Panu mogę zagwarantować, nie wygra Pan nigdy.
A nam wystarczy trochę mniej bezpamięci.
Obłąkana Pani Profesor przestaje pisać o "faszystowskich rządach PIS" i zaczyna się publicznie zastanawiać, jakim to tym razem mężem stanu mógłby się Kaczyński dla Polski okazać. Gdyby zaczął jej słuchać. Wielbiący Balcerowicza i wyszkoleni w szydzeniu z Polactwa i jego uschniętego ramienia, PISu, z upozowanych na serio klawiatur stukają o nadziejach, jakie ponownie związali z rozumnym przecież, ich zdaniem, jak sądzą, Prezesem.
Wszyscy nagle zaczynają widzieć wady Tuska i PO, o których wcześniej co najwyżej mamrotali półgębkiem, stale porównując je do co najmniej tak wielkich PISu.
Ci sami ludzie, te same, znane z mediów gęby od wielu, wielu lat.
A potem, niezależnie od tego czy PIS wygra, czy przegra, wracają do swoich starych ról.
Dlaczego to robią?
Bo liczą na to, że zdobyte dzięki "nawróceniu na PIS" zaufanie wśród zwolenników i wyborców PIS uda im się z korzyścią spożytkować na odbieranie tym zwolennikom wiary i nadziei. Jak PIS wygra, aby maksymalnie przyspieszyć powrót Ludzi Rozumnych. Jak przegra, aby dobić gadzinę.
No i przyznajmy się, ilu z nas wita taki "akces" do naszego obozu z aprobatą? Ilu, nawet coś podejrzewając, uważa, że to nieważne, bo przecież nas popierają? A ilu myśli o tym, co będzie potem (jak już wiele razy bywało) i ile ta chwila zadowolenia będzie nas później kosztowała?
Zamroczenie jako obrona przed samotnością. Każące zapominać i bezlitośnie karzące za zapomnienie.
Tymczasem musimy się z tym pogodzić. W medialnym bunkrze, który nas otacza nie ma nagłych nawróceń. Nie ma rozsądku, co najwyżej jego mniej lub bardziej udane atrapy. Nie ma uczciwości, bo ta jest bezcenna. Nie daje kasy.
Pojedyncze osoby, które przez wiele lat po prostu się nie skurwiły, wszyscy znamy, a o reszcie proponuję zapomnieć.
W przeciwnym razie możemy skończyć, jak Jarosław Kaczyński, wikłający się w żenujący, publiczny spór z zaskoczonym chyba takim obrotem sprawy, ćwierćinteligentem szefującym aktualnie "Rzeczpospolitej".
Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą co prawda, że jest to taka "ustawka", mająca podbić bębenek i tak przecież pisowskiej "Rzepie", ale proponuję przypatrzeć się uważnie Red Lisickiemu. Czy to jest człowiek mogący cokolwiek podbić?
Panie Jarosławie, prawdziwym dowodem na to, że Pan wygrał, na przykład wybory, będzie to, że takie osoby jak Szalona Jadzia, Red red Ziemkiewicz, Janke, Warzecha, Semka, Lisicki, Maurek i im podobni znikną ze swoimi wypowiedziami na tematy polityczne z przestrzeni publicznej.
Nie dlatego, że ktoś ich wsadzi, zakaże pisania i wypowiadania się lub zastraszy. Po prostu pojawią się prawdziwi eksperci, socjologowie i dziennikarze. Po czym ich poznamy? Po tym, że choć oni także będą Pana czasem krytykować, to wszystkim nam, w tym i Panu, zwyczajnie będzie się chciało z nimi dyskutować.
A tych wspomnianych wcześniej funkcjonariuszy, oddelegowanych na front walki z Panem nikt już nie będzie chciał słuchać i czytać, a więc także pokazywać i drukować.
Jeśli Pan tego już teraz nie zrozumie, obawiam się, że przegapi Pan szansę na zwycięstwo, gdy się taka pojawi. Bo w sojuszu z nimi, to Panu mogę zagwarantować, nie wygra Pan nigdy.
A nam wystarczy trochę mniej bezpamięci.
4 komentarze:
Masz rację!
Ja też się rumieniłam, kiedy czytałam tę żenującą polemikę.
Żadnej dziennikarskiej, ani "eksperckiej" gadzinie już nie uwierzę. Choćby walili łbami o pawiment.
Pozdrawiam
Bez przesady.
Możesz wierzyć.
Dokładnie tak samo, jako oni w to co piszą.
:)
Mnie martwi Jarek.
Ferajna chyba uznała, że on się serio wypocinami Lisickiego przejął - a zrobił sporo, żeby mogli tak pomyśleć - i stąd ten natychmiastowy, wzmacniający atak tego tłustego żula od Polactwa.
Pzdr.
Co Cie martwi Jarek?
Mistrzu.Jarek to jedyna nasza nadzieja,gdy On polegnie,ja chwytam za sznur.
Powaznie;
Impertynatorze,
Bez Jaroslawa Kaczynskiego nie ma Polski,PiS-u,nie ma Ciebie i mnie.Nas nie ma.
Ja moze jako nie wierzacy w donaldinja oszolomek,nie zdaje sobie sprawy co nam gotuje sw.Mikolajek Rostkowski na Nowy Rok.A kto to rozkmini?
Spokojnie
Na razie ludzie po Pałacem powitali Komoruskiego godnie, tak jak na to zasługuje. I przynieśli kolejny krzyż.
Zwichną sobie nadgarstek od branzlowania się ziemkiewiczowską propagandą w mediach, i policyjno-administracyjnymi montażami, a pod Pałacem będa mieli krzyże, kwiaty i ludzi. Niezależnie od tego, czy postawią tam pomnik, czy nie.
Kompletnie nie zdają sobie z tego sprawy (poza może największymi cwaniakami w rodzaju właśnie Ziemkiewicza), jak wiele każdy tydzień przeciągania tej awantury będzie ich kosztował.
Na Placu Piłsudskiego powitały ruskiego namiestnika pustki.
Ci, którzy tam zazwyczaj bywali, nie chcieli go oglądać, ci którzy postanowili pod jego skrzydłami pomaszerować na cywilizacyjną Kołymę, srają na takie patriotyczne spędy.
Będą mieli chłopcy z tym kłopot - jak tresować bydło w antypolonizmie i równocześnie od czasu do czasu zmuszać je do oddania hołdu Wodzowi pod patriotycznym baldachimem.
Prześlij komentarz