wtorek, 30 listopada 2010

Gwiazdki

Do prawdziwej jeszcze trochę czasu, ale takie pomniejsze, kolorowe już błyskają.

W Internecie trwa "krwawa zemsta" chłopców-putinowców za pogonienie w USA szpion-komanda i - wielce prawdopodobne - dogrzebanie się amerykańskich służb do źródeł przecieków w dyplomatycznej korespondencji.

Bzdura goni bzdurę, a całość może by i dała się wybronić prostą akcją reklamową portalu, gdyby nie wyjątkowo korzystny dla Rosji, a dotkliwy dla USA "zestaw pytań".

W tym czasie ruski Bambo siedzi w krzakach i udaje piątą nogę słonia. Ale z której strony by nie patrzeć, i tak od osła nikt już go nie odróżni.

Pieszczochy Schetyny listy wciąż piszą (epistolografia jako fundament publicznej działalności politycznej w III RP), tumanią, a nawet starają się, przymierzając skórzane leninówki, straszyć. 

Matka Joanna od Palikota w Wigilię stanie zapewne, przebrana za Czerwonego Kapturka, z opłatkiem na tacy przed domem Jarosława Kaczyńskiego.

Dzień wcześniej koleżanka o twarzy zamyślonego patisona ujawni, że Lech Kaczyński zdradził jej kiedyś w zaufaniu, iż obawia się zamachu ze strony swego brata. Przebrany za Pięknego Cygana Pawka, stojąc przed domem Jarka nie potwierdzi, ani nie zaprzeczy.

Nieodebrany opłatek pójdzie na aukcję u Owsiaka.

Płatki sniegu w corocznych, zbyt wielkich ilościach znowu wywołały w lemingach poczucie winy.

Że ich za dużo i że się tłoczą. Że przeszkadzają w odśnieżaniu albo zmuszając do odśnieżania, zbyt wiele kosztują. Że wreszcie się denerwują i nie mogą na nienawiści do Kaczyńskiego się skupić.

Czerwony Kapturek ich roztkliwi.

Brak komentarzy: