Doradca prezydenta Roman Kuźniar (oszczędzę mu tytułów naukowych, bo wychowano mnie w szacunku dla nich) pragnąc, jak się wydaje, wynieść w ten sposób godność polskiego państwa pod rządami swoich pracodawców co najmniej w okolice mocarstwowości, raczył był zauważyć, że - "To nie są czasy, gdy Stalin własnoręcznie poprawiał polską konstytucję".
To prawda, że doradcy nie mogą przypominać swoim szefom o ich głupocie, czyli mówiąc wprost - nie powinni publicznie demonstrować, że są od nich mądrzejsi. Dla własnego dobra. Ale w wypadku PzBR jest to niebywale utrudnione i prowadzi czasem do sytuacji, porównywalnej ze stawaniem pod oknem ukochanej władzy z nałęczem chwastów.
No bo, zapewne nie chcąc się pomylić i uzyskać dostatecznie mocny punkt odniesienia, Pan Kuźniar zalecił nam odróżnianie czasów obecnych od czasów stalinowskich. Dzięki mu za to - dobry pan, ludzki pan.
Zapomniał jednak, że tym samym porównuje je do okresu, zaczynającego się już "październikową odwilżą".
Donald Gnom na kursie i ścieżce? Ostre.
Donald Gnom na kursie i ścieżce? Ostre.
Kiedy głupcy próbują pozować na mądrzejszych od siebie, bywa to najczęściej żenujące, w najlepszym razie pocieszne. Kiedy jednak głupi stara się być głupszy, cały czas przy tym rozpaczliwie kombinując, jak tu uniknąć normalnych w takiej sytuacji wpadek, przytrafia się odjazd na wszystkich dopalaczach.
I głupiec staje się mędrcem, a kłamca zaczyna mówić prawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz