piątek, 28 stycznia 2011

Norymberga dla Kagebelsów

Joseph Goebbels, niemiecki minister propagandy i oświecenia publicznego w rządzie Adolfa Hitlera, popełnił samobójstwo 1 maja 1945 r. Z oczywistych więc względów nie wylądował na ławie oskarżonych podczas procesu norymberskiego.

Czy gdyby dożył, zasiadł by na niej obok Goeringa?

Retoryczne pytanie.

Warto jednak abyśmy o tym bezustannie przypominali nie tylko rodzimym kagebelsom, ale przede wszystkim całej walterowni i michniczerni, a więc wszystkim wynajętym psom, którzy za pieniądze i dla folgowania swoim, najniższym instynktom posunęli się już do tego, że mają na swoich rękach krew.

Nie liczcie na to, że wasza Norymberga nigdy nie nadejdzie, albo jeśli dojdzie do radykalnych zmian u władzy, to wszyscy o wszystkim zapomną. Jeśli w Polsce nie będzie można oddzielić dobra od zła, a o winie i karze będą decydowali wasi obecni pracodawcy, to tej Polski prędzej czy później po prostu nie będzie i wasze usługi nie będą już nikomu, do niczego potrzebne. 

Być może skończycie jak ci mordercy z NKWD, którzy w filmach dokumentalnych szczerzą się w bezzębnym uśmiechu, wspominając młode lata, kiedy to się polskich oficerków w Katyniu rozwalało. Dumni z własnej młodości i starczającej na gorzałę i kiełbasę emeryturki. 

Natomiast w każdej Polsce pisanej bez cudzysłowu za swoje czyny odpowiecie.

Nie ma wśród was Wernerów von Braun, a agentura, handlująca swoją wiedzą za własną bezkarność, to nie wasz szczebel. Zwycięzcom, niezależnie od tego, kim oni będą, nie będziecie mieli nic do zaoferowania.

Być może co sprytniejszym z was uda się zwiać, ale między innymi dzięki waszej, mozolnej i ambitnej pracy, wśród Polaków jest coraz więcej takich, którzy poświęcą swój czas i wysiłek, wyłożą własne pieniądze i będą głosowali na takich polityków, którzy was znajdą, wyłapią i postawią przed trybunałem. Za wszelką cenę. 

To w końcu wy postawiliście sprawę na ostrzu noża. Tego samego, którym dzięki waszej propagandzie nienawiści - gdy po zabicu Marka Rosiaka zabrakło kul - wasz mentalny brat próbował podciąć gardło Pawłowi Kowalskiemu.

I wiem także jeszcze jedno. Żadne groźby ze strony waszych przeciwników nie zachęcą was do większej wierności złu, któremu teraz służycie. Bo po Smoleńsku i Łodzi większej wierności już nie ma.

Może natomiast niekórych z was skłonią do kalkulacji.

Tam, dokąd w tej chwili zdążacie, czeka was piekło.

I to bez żadnej, metafizycznej metaforyki.


Brak komentarzy: