środa, 25 maja 2011

Czy Mariusz Kamiński wie co robi?

Tak, jak szanuję jego zaangażowanie, niezłomność i pracę jaką włożył w stworzenie CBA. Jak podziwiam skutki krótkiej działalności CBA pod jego kierownictwem, tak - muszę to w końcu napisać - z zaniepokojeniem obserwuję to wszystko, lub prawie wszystko, co dotyczy jego publicznego dzielenia się wiedzą na temat tejże działalności.

Jednego jestem pewien - Kamiński spieprzył tzw. Sprawę Sawickiej. Po prostu nie wykorzystał jej potencjalnej szkodliwości dla PO.

Jeśli już zdecydowano się na ujawnienie informacji na ten temat, to trzeba było zaplanować całą kampanię. A widząc reakcję PO i mediów należało regularnie, co 3-4 dni, jak ludzie o szlochach i medialnych montażach zaczną zapominać, podsyłać kolejną porcję info o Lodziarce i jej maszynce do okradania ludzi. Kolejne spazmy i wiadra łez zaczęły by PO zatapiać.

Nawiasem, podobnie dano pleców, projektując metodologię ujawniania tzw. Afery Gruntowej. 

Nie wiem, czy był to skutek nieporadności w takich ustawkach samego Kamińskiego, czy też może interweniowały Krety (Bielan i "Łysy" Kamiński), czy w końcu huknęli zniesmaczeni Najszlachetniejsi z przegrywających - Bracia Kaczyńscy. Nieistotne, bo po takim numerze wszyscy oni (pomijając kreciarnię) powinni z tego co się stało wyciągnąć wnioski.

Nie ma sensu dyskutować o zachowaniu Kamińskiego w sprawie Afery Hazardowej. Robił to działając już w tak skrajnie wrogim środowisku, że możliwe są wszelkie wytłumaczenia.

Na przykład - kończący się jego czas wobec z jednej strony narastającej inwigilacji ubecji III RP, z drugiej rosnącej presji Tuska na to, aby zacząć mu dostarczać haki na jego potencjalnych przeciwników wewnątrz PO. Tylko to bowiem mogło być powodem, dla którego Tusk zostawił po 2007 r. CBA nie ruszone.

Być może więc Kamiński postanowił upublicznić co się da, zanim wszystko zostanie zamiecione i rozmyte, a firma (CBA) przejęta i zdemontowana. Na razie tego nie wiemy.

Ale pozostaje jego ostatni wywiad z frontalnym oskarżeniem wobec Drzewieckiego i pośrednio Tuska. Czy on nie wie, że w takiej sprawie wszelkie dokumenty już dawno nie istnieją a świadkowie, o ile nie popełnili samobójstwa w celi, już dawno zmienili zeznania? Więcej, ponieważ nie ma żadnych materialnych dowodów, nigdy żadnych innych zeznań nie składali?

Na co on liczy? Na "honor" Seremeta? Nie widzi jego zachowania w śledztwie smoleńskim?

Argument, jaki można by przytoczyć na jego obronę w Aferze Hazardowej wyblakł już w takim stopniu, że prawie go nie widać. Kamiński jest bowiem "usuniętym ze stanowiska, sfrustrowanym, byłym szefem CBA", nie mającym już dostępu do żadnych dowodów czy materiałów, które usłużne służby III RP dopiero muszą zniszczyć bądź zdezawuować, poświęcając temu co najmniej kilka miesięcy. 

Teraz ryzykuje totalny atak na siebie i na to, co powiedział od samego początku. Co zresztą możemy właśnie obserwować. Niestety, w chwili obecnej nawet ze względów formalnych (Kamiński wstąpił do PIS) jest to także atak na PIS i Kaczyńskiego. Nawet jeśli posiada jakieś pośrednie dowody, wspominano coś o listach od śledczych, to w ramach śledztwa jakie natychmiast się przeciwko niemu rozpocznie, zostaną mu one zabrane i zniszczone. A następnie Seremet powie, że to wymysł Kamińskiego, bo on, Seremet ich nigdy nie czytał.

Jeśli w takiej sytuacji mógłbym znaleźć coś na obronę Kamińskiego - polityka, bo w to że jest on dobrym, uczciwym urzędnikiem państwowym wierzę, to jest to wyłącznie założenie, iż ma on świadomość, że najprawdopodobniej i tak by go przed wyborami aresztowali i wytoczyli mu proces, a więc lepiej żeby zrobili to w klimacie zemsty za oskarżenia, jakie w swoim wywiadzie przytoczył.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Mario chyba w ciemię bity nie jest. NIe wygląda na takiego.
Jeśli ma jakieś kwity, choćby ich skany, powinien je natychmiast wrzucić do netu tak, żeby ie dało się mu udowodnić tego, że to on je tam umieścił. Co nie jest takie trudne. Upublicznić natychmiast. Lub prawie natychmiast, bo tu jest ważny timing.
Tak się składa, że nasza strona ma już pierwsze podmuchy wiatru w żaglach, tamci toną coraz wyraźniej (cholera wie, na ile na własną prośbę- lepiej im jednak przegrac dziś trochę, niż za rok z kretesem), ludzie mają takie odkładające się poczucie, że wszystkie te afery były zamiecione pod dywan. Zobacz sobie na wskaźniki zaufania do rządu i do Tuska. I na to, że ponad 60% ludzi deklaruje chęć wyjazdu z Polski. To jest trwały trend.
Więc tak na dobrą sprawę nie jest już chyba aż tak istotne to, czy Mario twarde dowody na to co mówił ma, czy ich nie ma, bo lud już swoje wiedział będzie a im bardziej na niego będą naskakiwac, tym bardziej będzie on budzącą sympatię ofiarą bandytów, sprawiedliwym, któremu za słowo prawdy chcą wydrapać oczy. I tego już chyba nie przykryją żadne media.

Pozdro

Słuchałem sobie właśnie Petelickiego w radio wnet, u Skowrońskiego. Ten człowiek jest chyba jednak trochę głupi. Chodzi mi konkretnie o to, co on gada o tych młodych. Niby z sensem, że np. kibice to jest potencjał i siła itd. Że nie można wieku emerytalnego podwyższać w armii, bo wtedy stołki trzymają stare repy po moskiewskich szkołach a nie ma miejsca dla młodych generałów natowskich. To wszystko OK, ale za chwilę wali, że to się też dotyczy PJNu, bo oni są młodzi, a trzeba stawiać na młodość. Noż kurwa mać.
Przecież tak można gadać tylko wtedy, jak się jest kompletnie durnym i oderwanym od realiów, albo ... no właśnie.
IMHO- źle Jarosław zrobił, że takiego Petelickiego nie zagospodarował sobie, jako jakiegoś mędrca ZEN, ale swojego ZEN. Facet miałby upust dla swoich ambicji i poczucie, że wciąż odgrywa jakąś rolę, a być może wtedy by nie krzesał iskierek to tu to tam.

Impertynator pisze...

Słuchałem sobie Kamińskiego na wczorajszej konferencji razem z Romaszewskim (niezależna TV).

Wyszło na to, że on te informacje, o których mówił w wywiadzie, dostał od swoich współpracowników, którzy je usłyszeli do jednego prokuratora z Katowic, jesienią 2009 r.

Zarzeka się, że są oni gotowi to potwierdzić podczas zeznań.

No i co ja mam zrobić z tym gościem?

Mam nadzieję, że masz rację z tym nastawieniem, które już obecnie zaczyna sprzyjać atakowanym przez tuskoidów. Ale, nawet jeśli by tak było, to czy oni nie są w stanie pomyśleć o jakimś timingu?

Jaki jest sens rozkręcać to przed wakacjami, żeby ludzie na urlopach o wszystkim pozapominali?

Chyba że oni chcą rozhuśtać ulicę.

Wtedy rzeczywiście trzeba się za to zabrać jak najwcześniej, ale czy naprawdę to są najlepsze metody?

Anonimowy pisze...

Z tym rozchuśtywaniem i ogólnie z jakąś spójną koncepcją to może być słabo. Nie chcę wrzucać kamyczków do naszego ogródka publicznie, ale gdyby tak jak ci nasi działała jakakolwiek firma, to zostałaby zjedzona w 3 sekundy przez rynek.
Po prostu.
Jest bezwład i brak komunikacji na odcinku generalicja- szeregowi. Tak, jakby nie było średniej kadry oficerskiej. Stąd nic nie płynie z góry na dół, ani z dołu do góry, brak jest jakiejkolwiek synchronizacji i chyba przez świadomość tej słabości żadne sensowne akcje nie są przedsiębrane a ludzie robią swoje na własną rękę. Pewnie, jakoś tam się konsultując, ale to jakoś nie działa tak, że powstaje plan, jest rozpisywany na role i później realizowany. Kompletna partyzantka. Tyle dobre, że w razie jakiegoś W to cała ta dziwaczna struktura może faktycznie działać nadal nie ruszona, bo nawet NKWD się nie rozezna, o co w tym wszystkim chodzi.

Impertynator pisze...

Przy okazji Petelickiego warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz.

Ja rozumiem, że nie każdy trep musi być od razu Clausewitzem, Napoleonem albo Juliuszem Cezarem. Ale są jednak jakieś granice trepactwa, których warto przestrzegać. Zwłaszcza jeśli się myśli o wojskowych w kontekście polityki.

W przeciwnym razie taki "swój" przygłup w najlepszej wierze zawlecze armię na bagna, a stojący na suchym brzegu wróg będzie się w osłupieniu przyglądał, jak wszyscy toną.

Jaszczur pisze...

@ Nicek,

Myślę, że w kontekście tego, cośmy "ustalili" pod poprzednimi postami naszego Gospodarza o Petelickim, jego personalne ambicje pełnią raczej drugoplanową rolę. Tacy ludzie nie działają sami - Petelickiemu, środowiskom, z których on się wywodzi ale i osobom postronnym udała się legenda "samotnego wilka".

Jarek poza tym sparzył się już na Kozieju. Niestety, ja też - toutes proportions gardées - miałem go za fachowca, którego udało się przeciągnąć na Jasną Stronę Mocy. A okazał się sowieciarską mendą.

Jaszczur pisze...

P.S. i off-top:

Nie wiecie czasem Panowie, gdzie wcięło Zeppo? W akcji nam zaginął, czy co??? Proszę pozdrowić ode mnie, jakby co.