środa, 7 listopada 2007

Zgoda, tylko....


Mówi Kaczyński o Dornie, Ujazdowskim i Zalewskim:

"Ja tylko przypominam, że wszyscy przed wyborami podpisaliśmy zobowiązanie następującej treści: „Jeżeli ktoś radykalnie nie zgadza się z linią partii, nie chce działać w ramach tego wspólnego przedsięwzięcia, to powinien zrezygnować z mandatu”. To jest zobowiązanie honorowe. Mam nadzieję, że panowie nie są pozbawieni honoru."

Całość wywiadu.

...tylko co będzie, jak jednak są pozbawieni?

Ich zachowanie z ostatnich dni raczej na żadną "honorowość" nie wskazuje.

No i wciąż powracająca zagadka, dlaczego trzeba było czekać tak długo, skoro dla każdego od wielu lat (w wypadku Dorna - miesięcy) było jasne, że tak się to skończy?

Liczenie na to, że ewentualne zwycięstwo wyborcze znowu sytuację jakoś zaklajstruje, to głupota granicząca z błędem jej założycielskim. Nie można stale wygrywać, zaś tacy "kawiarniani politycy", jak wspomniana "trojka" mają to do siebie, że zwłaszcza zwycięstwo potrafią spieprzyć najudatniej.

A odpowiedź na pytanie, jak można wygrać wyścig, wlokąc za sobą lodówkę z trupem POPISu, pozostanie słodką tajemnicą wszystkich, którzy je prowokują.

Niestety, miałem rację. Nadal tylko błaznują (zwłaszcza teraz zatroskany losem PIS Dorn) i udają, że konsekwencji swoich decyzji nie widzą.

Dorn.

Zalewski.

Brak komentarzy: