piątek, 25 stycznia 2008

Cudni rodzice cudownych dzieci


Tresują je prawie od kołyski, zamieniając dzieciństwo w koszmar wyczekiwania na cud sukcesu.

Nawet jeśli się ziści, spreparowany przez rodziców homunculus często nie ma pojęcia, jak go skonsumować. I trudno się temu dziwić, bowiem pod względem samodzielności i doświadczenia w kontakcie z realnym światem wciąż chodzi w pieluchach.

Upadek, jakiego wówczas doświadcza, bywa równie dramatyczny, jak jego wzlot. I równie nęcący dla mediów.

Przykłady można by mnożyć. Michael Jackson, Britney Spears, Jennifer Capriati... itd.

Nie każdy ma szczęście, tak jak nasz "cudowny" skoczek narciarski, Klemens Murańka, spotkać na swojej drodze Hannu Lepistoe. Który powiedział wprost, że tego chłopca ktoś uczy oszukiwać, a do zawodów w Zakopanem przystąpi po dokładnym wypełnieniu warunków regulaminowych - długość nart, waga ciała i dopasowanie kombinezonu.

No i okazało się, że to cudowne dziecko jest jeszcze - w porównaniu z zawodowcami - po prostu dzieckiem.

Czy nauczy go to czegoś? A przede wszystkim, czy nauczy wygadującego do niedawna w wywiadach głupoty i jednocześnie robiącego swemu dziecku krzywdę ojca?

Bo że nie nauczy niczego karmiących się taką "cudownością" mediów, to pewne. Mentalność dilera narkotyków - "Ja tylko odpowiadam na popyt" jest tutaj gwarancją ich spokojnego snu.

Czy zbieżność tematu tego wpisu z losami Krainy Cudu i Miłości, w jakiej obecnie żyjemy, jest zupełnie przypadkowa?

Ależ oczywiście.

2 komentarze:

Pepe.krk pisze...

Z tymi cudownymi dziećmi to rzeczywiście jst kłopot.
Po latach okazuje się, że co najwyżej są cudaczne.
A cudowność Murańki może się za parę lat skończyć, jak mu np. za duża d... urośnie.
Tak niewiele trzeba do "cudowności".

Impertynator pisze...

Ba.

Tylko ja się obawiam, że prędzej Lepistoe przestanie być trenerem reprezentacji Polski albo przydarzy mu się jakiś wypadek, niż gang który liczył na kasę z Murańki z niej zrezygnuje.

Potrzeba "cudów" jest w tym kraju niezmierzona, choć ich wartość jak najbardziej wymierna.