środa, 27 lutego 2008

Styl dowolny w praktyce


"Doganianie europejskich cen energii miało w Polsce trwać według specjalistów trzy, cztery lata od uwolnienia cen. Trwało dwa miesiące.

Dostawa 1 MWh energii elektrycznej w godzinach pozaszczytowych we wtorek na Towarowej Giełdzie Energii (TGE) w Warszawie kosztowała 56,24 euro, na będącej punktem odniesienia dla naszej części Europy giełdzie EEX w Lipsku 57,13 euro, a na obsługującej kraje skandynawskie giełdzie Nord Pool w Oslo ledwie 32,30 euro.

W godzinach szczytowego poboru mocy ceny za granicą są nadal
wyższe niż w Polsce, ale i to może się szybko zmienić."

Więcej.

Jaki będzie wpływ takiego skoku cen energii na inne ceny, nie muszę przekonywać.

Brakuje nam elektrowni, a obecny rząd już nie wyraża zainteresowania dodatkowymi megawatami z nowego Ignalina. Może liczy na to, że "wystudzenie" polskiej gospodarki samo sprawę popytu na energię załatwi.

Dodajmy do tego drożejący gaz, żywność i maniakalny "cel inflacyjny" NBP, zmuszający ten bank do podnoszenia stóp procentowych, a jesteśmy z powrotem w balcerowiczowskim Bantustanie.

Brak komentarzy: