Nie ma sensu przejmować się marketingowymi wpadkami PIS. Mnie one nawet cieszą, bo oznaczają, że rozpoczęły się zmiany i poszukiwanie nowych osób i środków wyrazu.
Obawy mogą się pojawić, jeśli nikt na wpadki i personalne pomyłki nie będzie reagował. A na to trzeba trochę czasu.
Poza tym lepiej, że tego rodzaju testy odbywają się teraz, a nie w czasie kampanii wyborczej.
Ja osobiście czekam na profesjonalną i zdecydowanie odmienną od odpowiedników w innych partiach stronę internetową PIS.
Gdzie oprócz elegancji plastycznej i mulimedialnych wodotrysków będzie także substytucja - w takim stopniu, w jakim jest to możliwe - tego, czego Polska i PIS nie mają.
Obiektywnych, informujących o polskiej rzeczywistości mediów.
Przegląd prasy, wyciągający z 8-10 strony rzeczy ważne, a świadomie marginalizowane.
Wykorzystanie partyjnych struktur do informowania o tym, co się dzieje w regionach. I to nie na regionalnych podstronach, ale czasem jako "news dnia".
Punktowanie rządzących - zbiór komentarzy o aktualnej polityce, obszerniejszych i nie kastrowanych pod potrzeby oficjalnych merdiów.
Przeorganizowanie forum z zapewniem udziału w nim czołowych polityków PIS, a także tych dziennikarzy, naukowców czy artystów, którzy się na to zgodzą.
W wypadku osób innych, niż politycy - to nie muszą być zdeklarowani sympatycy PIS. Wystarczy, że nie będą "TW celebrities".
Od czasu do czasu - strona tematyczna, np. Bezpieczeństwo Energetyczne, Emerytury, Polityka Wschodnia, Polska Armia itd. Artykuły wprowadzające plus dyskusja z udziałem blogerów, ekspertów i polityków.
Chciałbym zwrócić uwagę, że w tej chwili tego typu, uczciwej dyskusji nie będzie już nigdzie, ani w Sejmie, ani w mediach. Warto skorzystać.
A na zakończenie przykład czegoś, czym warto się chwalić - mówię tutaj o kolejnej propozycji - zamieszczanych na stronie internetowej wywiadach z zagranicznymi politykami, dziennikarzami czy ekspertami.
"Twardą grę prezydenta Lecha Kaczyńskiego Litwini odczuli osobiście. Podczas ubiegłorocznej jesiennej wizyty w Wilnie okazało się, że nie podpisze on umowy o moście energetycznym. Uznał, że wspólne projekty energetyczne w proponowanym kształcie nie są dla Polski korzystne.
– Reakcje mediów były wręcz histeryczne. Kaczyńskiego atakowano bezpardonowo, zarzucając mu zdradę polsko-litewskich sojuszy – mówi miejscowy polski dziennikarz.
– Kiedy wystąpił w telewizji, w ostatniej chwili, gdy już odpinał mikrofon, dziennikarka spytała prowokacyjnie: – To Wilno nasze czy wasze?”, Kaczyński odparł spokojnie: – Nie ukrywam, że kiedy patrzę tu przez okno, boli mnie serce. Ale myślę, że Niemcy we Wrocławiu czują to samo.(...)
– Jeśli nowa polska ekipa odsuwa się od robienia polityki wschodniej, to znaczy, że ma prowincjonalne kompleksy – mówi jeden z czołowych analityków ukraińskich.
– Bo co tak naprawdę znaczycie dla Rosji? Kiedy Putin rozmawia z Tuskiem, ani przez moment nie myśli, że polski premier jest dla niego partnerem. Putin ma władzę absolutną w imperium, a gdy ją odda, będzie i tak potężny jako multimiliarder.
Polski polityk liczy się tylko wtedy, gdy ma wizję i umie podjąć wielką strategiczną grę, której stawką jest przyszłość Ukrainy."
Rzeczpospolita.
Tym bardziej, że zapewne już wkrótce takich tekstów nawet w "Rz" nie będzie można przeczytać.
4 komentarze:
Cały artykuł jest kapitalny i napisany z ogniem.
Ciekawe czy w szkle kontaktowym śmieją się, wobec tego co zacytowane w artykule, również z tych Litwinów, Gruzinów czy Ukraińców.
Gdybym miała wymienić 5 spraw spartolonych przez rząd miłości, to polityka wschodnia (z energetyczną w tle) chyba najbardziej mnie boli.
Pozdrawiam
Anno
Kaczyńscy cieszyli się poparciem i respektem nie tylko na wschodzie. Nawet w Niemczech ci politycy i komentatorzy, którym nie do końca podoba się prorosyjski kurs Merkel, wyrażali się o nich z uznaniem.
Trzeba ich tylko było (bagatela!) znaleźć i zapytać.
Dlatego piszę o stronie interentowej PIS. Tam takie wywiady można zamieszczać.
Obyś miał rację do "spin-doctorów" PiS-u, bo to wygląda bardziej na kretyńskie strzelanie sobie w stopę. Pzdr.
Danz
Jak ja bym chciał wiedzieć, czy mam rację...
:)
Prześlij komentarz