piątek, 15 sierpnia 2008

Donisław z dynastii Le Ming


Poszedł w ślady swojego wielkiego poprzednika i duchowego opiekuna, Aleksandra Wiotkiego. I tak jak Olek tanecznym krokiem wprowadził nas na puste już salony NATO, gdzie sowieckie etażowe sprzątają po ostatnich gościach, tak Donisław we własnych zębach ("o, tutaj szczerba, jak się o kaczkę potkłem") nam Tarczę na polską ziemię niesie.

Gdybyż rola obydwu w polskiej historii na tym się kończyła...

A tymczasem nic tak nas nie powinno interesować, jak ręce świeżo nawróconych.

To mogą być "sojusznicy", którzy nam z tej Tarczy zrobią durszlak.

Tak czy siak, Wyborczy Debil ma na razie zgryz i delirium.

Kaczor kazał, następnego dnia Donisław wykonuje. Kto tu zdradził, a kto się nawrócił? A może by tak ich wszystkich pierdolnąć podtykaną pod nos kaczką z zawartością do analizy?

Hamlet z groszkiem się nie umywa.

W sławojce, co ją mielim podpalić, miał być ten, co do niej w kółko z dyspepsją lata. A siedzi Donisław z menzurką i opady złotego deszczu mierzy. I rogów, wbitych w jej ścianę nijak nie można wyszarpnąć...

Zostawmy Wyborczego z jego eschatologią, mając tylko nadzieję, że zechce mu się palić, a metanu z szamba wokół nie zabraknie.

Nam wypada się tylko zadumać nad pokraczną Polski losu koleją. Bohaterów każe nam się oskarżać, że zrobili za mało. Zdrajców wychwalać za gesty łaskawe. Czy może dziwić, ze ślepniemy i coraz więcej guzów miast laurowych liści na naszej skroni?

3 komentarze:

Artur M. Nicpoń pisze...

Karlinie,
nie dołuj, proszę, nie dziś.
Dziś rocznica, jak nasi dziadowie Ruskim pogonili kota, że do dzis zębami zgrzytają ze zlości. Cieszmy sie i napawajmy. Bo bedzie nam teraz sporo trzeba wewnetrznej siły.

Junona pisze...

Ech, te Twoje słowotwórstwo, Karlinie :)
i (słuszny skądinąd) defetyzm...

A ja sobie siedzę zasmarkana, z ciepłych krajów nawrócona na Ojczyzny łono i patrzę, jak tuż obok mnie defilują i myślę sobie, że dziś szczególnie jakoś defilują, że na pohybel defilują i że w niewidzialny sposób wymachują na wschód tarczą, a choćby i durszlakiem, ale musi, że to boli, symbolicznie czerwonego boli. Niech boli. Tej chwili złudnej, parszywie rusofobskiej radości się trzymam. Dziś...

Donek ?
Jak go zobaczyłam po prawie 3 tyg przerwie w polskim telewizorze, to nie mogłam uwierzyć, że taka miernota jest premierem mojego kraju. Odwyki, także polityczne, straszne dają po zmysłach...

Pozdrawiam

Impertynator pisze...

Junona

Ciepłe kraje... Takim to dobrze.

Gdyby mewy miały tak krótki przewód pokarmowy jak gołębie, plaże świeciłyby pustkami, a zbliżający się szariat byłby dla pań mniej dokuczliwy.

:)

Artur

W takie rocznice właśnie trzeba wiedzieć, z kim walczyć.

Pozdrawiam