niedziela, 23 listopada 2008

Kartofel strzela w pieróg bramki



Rozkręcająca się z minuty na minutę kampania propagandowa w mediach, ukatywnienie się najcięższej agentury w Internecie, a to przecież tylko pierwsze koty za płoty, świadczą o tym, że sprawa jest poważna.

Dla agentury.

Albowiem stało się nieszczęście.

Ruskie pierogi w kartofla nie trafiły.

A przecież wiadomo, że ruski pieróg jak już w trzewia wejdzie, to nikt go stamtąd nie usunie. Ani chybi.

Znaczy więc, że pewnie go tam nie było!

Czyli kartofel z tym gruzińskim potomkiem Stalina próbują pierogowi zrobić wedle zasmażki!

To nie tylko odrażające, bo wszyscy wiedzą, że ruski pieróg zasmażki nie potrzebuje, ale i zadziwiająco - jak na kartofla - podstępne.

A to już zaniepokaja w dwójnasób.

Ale to nic w porównaniu z pieroga w onym miejscu nieobecnością!

Czyżby to miało znaczyć, że pyrą karmiona żaba niepobiedimowo pieroga spowrotem do kuchni pogoniła?

Za dużo tych strasznych pytań i wątpliwości jak na agenta bez instrukcji.

Co czynić, co czynić...

Brać gwintówkę i hajda na Kaczory!

Brak komentarzy: