Rozkręcająca się z minuty na minutę kampania propagandowa w mediach, ukatywnienie się najcięższej agentury w Internecie, a to przecież tylko pierwsze koty za płoty, świadczą o tym, że sprawa jest poważna.
Dla agentury.
Albowiem stało się nieszczęście.
Ruskie pierogi w kartofla nie trafiły.
A przecież wiadomo, że ruski pieróg jak już w trzewia wejdzie, to nikt go stamtąd nie usunie. Ani chybi.
Znaczy więc, że pewnie go tam nie było!
Czyli kartofel z tym gruzińskim potomkiem Stalina próbują pierogowi zrobić wedle zasmażki!
To nie tylko odrażające, bo wszyscy wiedzą, że ruski pieróg zasmażki nie potrzebuje, ale i zadziwiająco - jak na kartofla - podstępne.
A to już zaniepokaja w dwójnasób.
Ale to nic w porównaniu z pieroga w onym miejscu nieobecnością!
Czyżby to miało znaczyć, że pyrą karmiona żaba niepobiedimowo pieroga spowrotem do kuchni pogoniła?
Za dużo tych strasznych pytań i wątpliwości jak na agenta bez instrukcji.
Co czynić, co czynić...
Brać gwintówkę i hajda na Kaczory!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz