czwartek, 14 maja 2009

Postpunkowa Pippi Långstrump*



Haker, dla którego żaden komputer (cudzy) nie ma tajemnic.

Mama z ulicy, tata z KGB.

Niepozorny, dwudziestoparoletni, zakolczykowany i wytatuowany maluch.

W kilkadziesiąt sekund kasuje dwóch hellanielskich zbirów, a potem upaja się jazdą na harleju.

Walkę wręcz przegrywa jedynie z rosyjsko-niemieckim, człekokształtnym robotem.

Wyczołguje się jednak z grobu, niosąc w swym delikatnym, czterdziestokilogramowym ciele trzy kule, w tym jedną w głowie i śmiałym, choć chwiejnym krokiem podąża w świat.

Przy okazji, dla zabawy, udowadnia Wielkie Twierdzenie Fermata, nie uciekając się do jakichś tam, nowomodnych topologii.

Błędy popełnia chyba tylko na skutek uporu autora. Który zresztą już nie żyje.

Rżnie wszystko, od blisko pięćdziesięcioletnich facetów do szesnastolatków. Nie zapominając po drodze o atrakcyjnych lesbijkach.

Kradnie parę miliardów "brudnych pieniędzy", zapominając oczywiście, że zanim stały się brudne, ktoś je mógł uczciwie zarobić.

Walczy z tak groteskowymi w swoim okropieństwie potworami, że regularni złodzieje, a nawet zabójcy mogą się czuć rozgrzeszeni.

Zapiekłe w konserwatyzmie małżeństwa winny, jak jej przyjaciele, przyłożyć się do geometrii (trójkąt, czworobok, pentagram?).

Zapóźnieni policjanci zająć się łapaniem much nad grobami gitlerowców.

A sfeminizowany odłam lemingów postawić jej pomnik.

Ale jak się to czyta!

______________________
*Stieg Larsson - "Dziewczyna, która igrała z ogniem"

Brak komentarzy: