wtorek, 9 czerwca 2009

Wojna polsko-polska w języku tuskim



Ki chuj?

Podludź bez honoru z trepa zaliczył. Chodzić może, gadać może, widzi.

No to CZEGO?

Jak słusznie pisze Red Leski.

Mówią, że Palikot i Niesiołowski nie wierzą w ani jedno słowo z tych, z którymi Kaczyńskich mieszają.

I tak ma być.

Od kiedy to mordercy trucizna smakuje, a zalewanie nią zwłokom gardła za zabójstwo uchodzi?

"Miłość ci wszystko wybaczy"

W państwie miłości jest wolność i spełnienie. Każdy może kochać i nienawidzieć.

Jednocześnie.

Każdy robi to, do czego jest przeznaczony. Złodzieje, bandyci, uczciwi, biedni, bogaci, opozycja i rządzący. Wszyscy mają pewność, że nikt im ich roli nie odbierze, roboty nie pozbawi.

Błogostan.

No i po co to zmieniać?

Właśnie o to teraz idzie, żeby z zarazkami wojnę toczyć i wytłuc je do ostatniego. A one, te zarazki - małe takie, nie widać, więc opakowanie ubić będzie trzeba - powodują, że na przykład opozycja zamiast robić co do niej należy, czyli rozumnej krytyce się oddawać, to ona rządzić ma ochotę. O "porządek rzeczy" się kłócić.

A porządek po prostu ma być. Jeszcze nikt go kłótnią nie zaprowadził.

Przerywnik artystyczny z najwyższej półki.

Odmiany ludzi rozumnych:

Q-rwę
Q-rwiesz
Q-rwie
Q-rwiemy
Q-rwiecie
Q-rwą

"Czaisz bezę?"


No i nie bać się, nie bać!

Ten czy tamten ząb albo robotę straci, ale wyginąć wam nie damy.

Bo my bez was tym, czym wy z nami.

Bydłem na rzeź hodowanym.

Brak komentarzy: