czwartek, 30 września 2010

List Jarosława Kaczyńskiego


Forma w demokratycznych państwach raczej niespotykana. Ale właśnie dzięki temu zostanie zauważony, zmusi do dyskusji i uświadomi, że Polski do w pełni demokratycznych krajów zaliczać nie można.

W oceanie obłąkanego cynizmu, jakim jest współczesna, międzynarodowa polityka, wygląda to na manifest nieskończonej naiwności. Ale tylko pozornie.

List odwołuje się bowiem - choć nie bezpośrednio, a szkoda - do czegoś, co zdobywa sobie niekwestionowaną pozycję w dziedzinie, którą szanują i rozumieją nawet najwięksi bandyci i skurwysyny. W dziedzinie opartej na bezwzględnym priorytecie rachunku i żądzy zysku, czyli w ekonomii.

Gdyż nawet tam coraz częściej przebija się na powierzchnię świadomość, że takie kategorie, jak szacunek, wzajemne zaufanie i lojalność stanowią nie tylko cenny składnik aktywów każdej firmy, ale można i należy je kwantyfikować, wyceniać.

Co więcej, o ile wspomniane aktywa można błyskawicznie utracić, to ich odbudowa zawsze trwa bardzo długo. I w związku z tym na przykład tak ulubione przez naprymitywniejszych renowacje firm poprzez głównie zwalnianie pracowników okazują się często w średnim i dłuższym okresie najkosztowniejsze. A czasem nawet zabójcze.

Na koniec - List będzie dobrym testem dla wszystkich europosłów PIS. Zwłaszcza dla zajmujących się międzynarodową polityką i dyplomacją. Warto zwrócić uwagę na ich reakcje i zachowanie.

  

8 komentarzy:

zeppo pisze...

Karlin,

Dramat sytuacji, w jakiej się od pewnego czasu znajdujemy jako naród (bo już ani państwa, ani społeczeństwa nie ma)znakomicie obrazuje właśnie fakt, iż publicznemu przypomnienieniu kilku elementarnych prawd i myśli, co nie nowe - nadaje się walor tekstu wybitnego i znaczącego. Dobrej i mocnej rzeczy.

Nie nowe przecież, bo będące od wieków immanentną częścią naszej kultury politycznej i tożsamości narodowej w ogóle.

Nasza dzisiejsza narodowa tragedia polega na tym, że kiedy mąż stanu, tak jak Jarosław głęboko zanurzony w świecie idei i prawd XIX-wiecznych przypomina je jako oczywistości - jedni wzruszają ramionami, inni krzyczą "eureka!" a jeszcze inni powiadają "zwariował!".

Półświatek polityczny, polski i niepolski, nie podejmie żadnej dyskusji tylko właśnie wzruszy ramionami, zaś polski debil nie doczyta do końca pierwszego zdania.

Ja zaś uważam, że polityka zagraniczna nie była i nie jest domeną Kaczorów i - aby nie popełaniać w niej rażących błędów - Jarosław (który wokół siebie nie ma żadnego wartościowego w tej mierze doradcy) nie powinien wchodzić na jej grząski grunt.

Impertynator pisze...

Zeppo

Twoim zdaniem ten list to błąd?

Jeśli tak uważasz, proszę o wyjaśnienia.

Nie ja to wymyśliłem, ale świat człowieka składa się w 95% z powtórzeń i "prawd oczywistych". Liczy się wyłącznie to kto, gdzie, jak i kiedy je będzie głosił.

Im więcej wśród słuchających debili, tym bardziej jest oczywistym, że trzeba im rzeczy elementarne powtarzać jak najczęściej.

Polityka zagraniczna nie jest "domeną" tej czy innej osoby lub grupy osób.

Jest domeną mediów, państw i koalicji.

Niska skuteczność Kaczyńskich nie wynika z ich błędów, choć wcale nie twierdzę, że ich w ogóle nie popełniali, ale przede wszystkim z tego, że nigdy nie udało im się mieć za sobą całego aparatu medialnego i państwowego. Nawet w formie neutralnego wykonawcy czy obserwatora.

Polityk w takim stopniu, jak obecnie Kaczyński, samotny, bo atakowany przez całą medialno-państwową mafię, z definicji musi być "dziewiętnastowieczny".

Chyba, że ma się zacząć posługiwać "pomysłami" rodem z migalskich.

Monitor Lizard pisze...

Panie Zeppo,

Niestety, zgadzam się. I tu nie chodzi o to, że "demokracja jest kulawa" (demoliberalizm i prawoczłowieczyzm właśnie ułatwia robotę komunie i neokomunie) , "państwo jest dysfunkcjonalne" itp. Państwa, pomijając PPP czy Rząd Londyński, nie mamy od 1939 r. Jest peerel, o zmieniającym się jedynie kolorycie. Społeczeństwo w swojej masie wydaje się nie chcieć znać prawdy o swoim położeniu, ba, zdaje się je brać jako stan naturalny.

Nie zgodzę się jednak z Panem co do oceny umiejętności prowadzenia polityki zagranicznej przez Kaczyńskich, czego przykładem jest krótkotrwałe zmontowanie Sojuszu Międzymorza. Z tym, że bez realnej suwerenności w sensie schmittiańskim nie da się takiej polityki prowadzić. W zeszłotygodniowym wywiadzie dla Rzepy (swoją drogą, równie genialnym jak niniejszy list) Jarosław mówił, że Polska potrzebuje min. 8 lat rządów PiS. Prof. Zybertowicz stwierdził kiedyś, że 15. A z perspektywy ostatnich 21 lat wiemy, że jakakolwiek opcja niepodległościowa i antykomunistyczna była odsuwana od władzy na drodze puczu w czasie krótszym niż 2 lata. "Nocna zmiana", 21 X, wreszcie Smoleńsk (o ile to był zamach, a mało jest przesłanek, że było to "tylko" zaniedbanie).

zeppo pisze...

PT. Karlin, Jaszczur

Nie, nie uważam tego artykułu (listu, tekstu) za błąd. Chyba więc straciłem umiejętność jasnego wyrażania myśli, jeśli z mojego komentarza można było wysnuć taki wniosek.

Rownież jak i Ty Karlinie i Ty/Pan Jaszczurze (i jako konserwatysta z przekonania) uważam, że powtarzania prawd oczywistych nigdy za wiele. Zwłaszcza dziś.

Każdy uczciwy polityk, samotny czy uwielbiany, a już napewno każdy mąż stanu musi według mnie być "dziewiętnastowieczny", bo XIX wiek jest kulminacją wszystkiego co w myśli politycznej (etyce polityki, etc.) najlepsze.
Ja ten "dziewiętnastowieczny", trochę staromodny styl polityki Kaczyńskich nie tylko rozumiem, ale nie wyobrażam sobie w ich przypadku innego. Ja też jestem w tym sensie "dziewietnastowieczny".

Polityka zagraniczna w żadnym razie nie jest - według mnie - domeną publiczną, tzn. państw, mediów, koalicji. Przeciwnie, jest domeną elitarnych grup, najczęściej nieformalnych, a w wielu przypadkach - jednostek. Takich, które - wykorzystując i współtworząc sprzyjajace warunki - chcą i potrafią narzucić swoją wizję innym oraz nakłonic ich do jej realizacji.

Nie twierdzę, że załozenia wyjściowe, zasada polityki zagranicznej Kaczyńskich była błędna. Przeciwnie. Zwłaszcza wobec potęg. Projekt Miedzymorza - jak najbardziej uprawniony w naszej geostrategii - wymaga jednak nie tylko naszej suwerenności, ale takze suwerenności tych, do których jest skierowany. Wymaga też szczegółowej WIEDZY o ich politycznych priorytetach i sytuacji wewnątrzpolitycznej.

Zaś z wiedzą o Litwie, Białorusi, Ukrainie, Zakaukaziu, Mołdawii, Węgrzech, Słowacji, Łotwy, Rumunii itp. było (i jest) tragicznie źle w postokrągłostołowych elitach władzy.

Oczywiście, ta wiedza nie była do niczego potrzebna Mazowieckim, Wałęsom, Cimoszewiczom, Millerom, Tuskom. Oni przecież nie mieli zamiaru prowadzić i nie prowadzili jakiejkolwiek polityki na obszarze Miedzymorza. Wystarczał więc zbiór stereotypów i półprawd, mistyfikujacych rzeczywistość geopolityczną tego obszaru (no, np. niezachwiane przekonanie polskich elit władzy, że Polska jest i pozostanie dla Litwy "partnerem strategicznym", że naszym priorytetem musi być bezwarunkowe wspieranie "pro-europejskiego" nurtu na Ukrainie, który nota bene nigdy nie istniał, i całe to post-giedroyciowe gówno, ktore stało się po okrąglym stole nienaruszalną świetością).

Ale Kaczory słusznie chciały się z tych kleszczy giedroyciowego mitu wyrwać. Cóż z tego, jeśli jednocześnie nie odrzucili dotychczasowej metodologii stereotypów i mistyfikacji.

Ja oczywiście nie wspominam nawet o skrajnie trudnych miedzynarodowych uwarunkowaniach, bo to rzecz oczywista.

zeppo pisze...

Co do tego braku wiedzy szczegółowej, niezbędnej do prowadzenia skutecznej polityki, to wystarczy odwołać sie do równoległej w czasie decyzji o podpisaniu specjalnego porozumienia politycznego PiS-u z BNF-em.

Bo jesli nazwiemy dziś BNF "koncesjonowaną opozycją", to powiemy o wiele za mało. BNF z jego wieloletnim szefem Milinkiewiczem był i jest dla reżimu Łukaszenki niezbędnym elementem systemowym. "Opozycja", której celem nie jest władza, lecz konsumowanie statusu "opozycji antytotalitarnej" jest najskuteczniejszym instrumentem, zapobiegajacym pojawienia się na Bialorusi liderów prawdziwych, ktorzy byliby realną groźbą dla systemu władzy.

W tym sensie, wspieranie takich pseudoopozycyjnych struktur (w najwyższym stopniu szkodliwych dla życia narodowego) jest zrozumiałe, jeśli to robią cyniczne elity Zachodu, ukladające się z Putinem i mające w dupie Białorusinów. Jeśli jednak w najlepszej wierze wspiera je partia deklarująca czyste polityczne intencje - to niewiedza jest w tym względzie kompromitująca.

A takich przypadków na obszarze Miedzymorza mógłbym przywołać kilkanaście.

legionista pisze...

Noz kurwa.Chlopie-piszesz tak:
"forma w demokratycznych panstwach raczej nie spotykana"-ale to fajnie uzasadniasz,ale ja sie przyjebie do tego stwierdzenia.Nie jestem Korwinowcem i innyn przyglupem.Jak nie spotykana?Forma?Mistrzu,Ty wiesz jaka forme agentura wsi wziela teraz na "rozpiske"?.Forever coby nie powiedzial Kaczor,ba qwa nie powiedzial o Smolensku.
Sluchaj ,etap jest taki/jak to zwykle w przesileniach bywa/ze szczury wbrew logice /statki.sztormy,itp bajdurzenia/nie spierdalaja ostatni,bo mieczyk klasyka na "D" juz nad nimi wisi od lat paru.
To sa po prostu ludzie,ktorzy wypelniaja idee swojego guru Kuronia,sam wiesz,ze antysystemowego blazna,no w taki podkoszulek probuje sie ubierac,ten chuj na P z Bilgoraja
Nie traktuj tego,jako replika negatywna.
Wizisz Brachu,ja jestem nierefolmowalny,jesli biega o "pryncypia"-he,he...
Dzis sie smieje,ale parenascie razy zaszczycilem "dechy" a to na Wilczej,Rozbrat,Zytniej,ze pomniejszych nie wspomne i zawsze.....
Wlasnie ogladam ,jak kacapski szpion w sali kongresowej kacapskiego przybytku,zdejmuje obsrane nachy.Musi/tak mawiaja na wschodzie/cos byc na rzeczy.Tylko ten kutas nie chce zafurczyc!

legionista pisze...

nie odpisales i dobrze...
Palikot jest prowadzony za raczke od dawna.Coz sowieckie sluzby,po zabiciu Polskiego Prezydenta,poczuly sie mocne.A zagrozenie mialy/casus M.Kaminskiego/,nieprawdopodobne,bo uwiarygondialo,Polszewikow?Brachu...
Widzisz,ja z tym ryzym chujem mam dylemat/kurwa nie bzyka mi litera d na klawiaturce/,bo zdaje sobie sprawe,ze mentalnie to jest poziom moich kolezkow z Legii,tylko ci wlasnie pijacze jaboli,tez pytaja-dlaczego moja matka placi tak wiele,bedac wspolmplemiencem spolzielni.Ja sam nie wiem,jakie to moralne prawo,uksztalcilo tego ryzegopudla Angeli M.I dlaczego?
Widzisz sam,ze chemiczny Donek,znalazl nareszcie wrogow deficytu budzetowego.Kurwa dopalacze???
Dziwny jest ten swiat?

legionista pisze...

Sram na to;
Ale mozna by przesledzic,ktorzy to poslowie glosowali za pozostawienie tzw dopalaczy w ustawie niejawnej.