czwartek, 16 września 2010

"Ulica nie jest miejscem dla modlitwy"

Dobrze byłoby, aby na pryszłoroczne uroczystości Bożego Ciała, na Krakowskie Przedmieście w Warszawie jak najwięcej osób przyniosło transparenty z tym właśnie sformułowaniem Nycza.

Żeby nie zapomniał.

Jak to we wrześniu 2010 r. akcję "sił porządkowych" przeciwko grupce modlących się w tym samym miejscu wspierał.

Różne grupy, błogosławiąc, słali w bój księża w historii Polski.

Doczekaliśmy się, po latach, biskupiej zachęty i wsparcia dla współczesnych zomowców. 

Zruszczenie mentalne polskiej hierarchii kościelnej bije w oczy. Nie wszystkich, rzecz jasna, ale tych najbardziej prominentnych i przez media chołubionych. 

Żadne europejskość i nowoczesność, ale właśnie zruszczenie. Abbas sovieticus.

W PRL wstyd było się przyznać, że chce się kooperować z państwem komunistycznym, ale jak to państwo jest formalnie demokratyczne? Znów się pojawia tęsknota za kościołem państwowym.

Bo nie strach wyłącznie gna tych durniów na zatracenie. Wielu z nich robi w tej chwili tak podłe rzeczy, że musieliby mieć w ubeckich papierach potwierdzone morderstwo, żeby nie widzieć wyjścia. Oni tego wyjścia po prostu nie mają ochoty szukać. 

Kooperacja i uległość. Zaciszna nora dla wybranych księży, niezależna od ilości tych głupków w kościołach. Pieniądz, biznes, licytacja kościołów, albo zamiana na płatne muzea, zaś msze transmitowane wyłącznie w telewizji. Koniec z męczącymi procesjami, pielgrzymkami i całą tą ludową błazenadą. Przydrożnymi kapliczkami, krzyżykami na szyi i na ścianach. 

W zamian - murem przy tronie.

I uśmiech na twarzy, jak Pan w dupę przyleje.

A bo to Cerkwi Moskiewskiej źle?

Nawet KGB ją chwali.


2 komentarze:

legionista pisze...

Nie no,mozna sie pochlastac.
Pamietasz,jak po aferze z Wielgusem* nagle znalazl sie niejaki Nycz,tak bardziej nikomu nieznany,a zwlaszcza diecezji warszawskiej?????

*swojego zdania o Wielgusie-negatywnego nie zmienilem.
Pozdr.

Monitor Lizard pisze...

Racja, tyle że nazwałbym to zsowieceniem; Józef Mackiewicz nazywał cerkiew moskiewską, zhołdowaną czerwonym i przejętą przez KGB, "patriarchatem sowieckim".

Poza tym, V2 i "posobór" w KR-K był w dużym stopniu indukowany przez bezpieki komunistyczne.