Po 1989 r. nigdy nie chodziłem na żadne, grudniowe manifestacje pod dom Jaruzela.
Może i dlatego, że gdybym tam już poszedł, to nie mógł bym się powstrzymać od próby spalenia chałupy wraz z zawartością?
Pewnie lepiej, że nie spróbowałem, ale podstawową przyczyną była dojmująca dla mnie absurdalność takiej demonstracji.
Co byśmy nie mówili o "ukrytych mechanizmach", "władcach marionetek", pochowanych teczkach - to nie Jaruzel od 1989 r. rządzi. Nie on odpowiada za nierozliczenie PRL, Stanu Wojennego, komunistycznych zbrodni, zdrady i kłamstwa. Nie on jest winien temu, że nie siedzi lub nie wisi.
Jak już umrze, gdzie się podzieją szlachetni pikieciarze? Poczłapią pod chałupę Kiszczaka, Urbana, a potem jakichś kolejnych pułkowników? Kiedy i ci pójdą do piekła, cisną żwirem w okna ich dzieci?
W tym roku doszło już do takiej kondensacji paranoi wokół tej demonstracji, że może to co ja wiem od dawna, a większość społeczeństwa doskonale rozumie, ignorując takie puste gesty, dotrze wreszcie do pustych łbów, sterczących grudniową nocą pod oknami Wolskiego.
W 2010 r. okazało się bowiem, że zdaniem rozmaitych Dornów, Chojeckich, Jankowskich itp. za fakt uhonorowania przez prezydenta Komorowskiego zaproszeniem do współpracy można obwiniać zaproszonego, czyli Jaruzelskiego. Pewnie dlatego obwiniać, że się zgodził. W rezultacie 13 grudnia będziemy mieli demonstrację przed domem dziwki, którą lubieżny proboszcz na bal charytatywny do sal katechetycznych zaprosił. Pewnie dlatego demonstrację, że się przedtem nie pokajała.
Tylko że gdyby się pokajała, to on by jej tam widzieć nie chciał.
Co więcej, całe to pożałowania godne widowisko doczekało się na Salonie 24 oprawy w postaci montażu pod hasłem - tylko ekstremiści demonstrują pod domem Jaruzelskiego. Alibi dał im niezawodny w takich sytuacjach Red Leski, sytuując się w okolicach "urbana III RP", a zaatakowanym dając możliwość wypinania piersi jako "patriotom III RP".
Czysta paranoja. Ciekaw jestem jak wielu da się na to nabrać?
Mam nadzieję, że większość jednak zrozumie - jeśli 13 grudnia gdzieś demonstrować, to albo oddając hołd ofiarom stanu wojennego i PRL, albo pod domami i biurami tych, którzy obecnie rządzą i tradycje 13 grudnia z dumą kontynuują.
Politycy, sędziowie, dziennikarze - na drzwiach ich domów każdego 13 grudnia powinna się pojawić taka właśnie, pamiętna nalepka:
Demokracja to wybór procedur, a nie świata wartości, który ongiś powołał ją do życia.
W przeciwnym razie będziemy któregoś dnia głosować za jej likwidacją, a jeśli do tego dojdzie - dla uproszczenia przyjmijmy, że jeszcze nie doszło - mniejszość z pokorą schyli karki pod obroże.
Wszystkim, sugerującym że lepsza by była jakaś forma monarchii - może i tak, ale jej wprowadzenie raczej na pewno nie dokona się za pomocą głosowania. W przeciwieństwie do zwykłego, biurokratycznego zamordyzmu.
5 komentarzy:
Najbardziej absurdalne i kur(w)iozalne w demonstracjach pod domem Jaruzela jest właśnie to, że dotychczas żadna z nich nie skończyła się próbą sfajczenia tego burdelu. No bo jakże - odwołujemy się do tradycji ruchu non-violence, co nie? Co by powiedział Mohandas Gandhi, nb. zwolennik nazizmu, nienawidzący Żydów, Murzynów i współobywateli wyznania muzułmańskiego? Rewolucja bez rewolucji, walka bez walki i inne mózgowe rojenia.
I chwała Bogu, bo pewnie od początku właśnie o to chodzi.
Innego powodu pętania się pod tym domem ludzi, których IQ przekracza 80 po prostu nie widzę.
Dać pretekst, zrównać kata z ofiarą - "No, prawda, ten tego, wszyscy trochę przesadzają"
Ja tam bym nie miał nic przeciwko takiemu właśnie Entlosung der Komuchenfrage. :)
Kiedyś bodaj Nicek pisał w tym tonie o Jaruzelskim. Nawiasem - ta osoba, oczywiście od zawsze działająca jako część większego mechanizmu, to jedna z klamer spinających PRL nr 1 z PRL nr 2.
Po prostu - świat rządzi się okrutnymi, clausewitzowskimi i darwinowskimi zasadami walki o byt.
Kill or be killed.
I nie gryzie się to z moralnością opartą (z grubsza) na Rzymskim Katolicyzmie, która jest wewnętrznym kodeksem postępowania, którego to zasady możemy dobrodusznie stosować wobec barbarzyńców, jeśli na wstępie się z nimi zgodzą.
Tylko ci "ludzie, których IQ ledwie przekracza 80" nie rozumieją, że gdyby tak jak oni postępowali papieże organizujący krucjaty czy konkwistadorzy, to dziś zamiast Bazyliki Św. Piotra mielibyśmy pewnie Masjid Rasul' Al Isa, a zamiast Eskurialu - aztecką piramidę, po której schodach spływałaby krew ostatnich baskijskich górali.
Wiesz
Gdyby na tym domu się nie skończyło, to OK.
Ale w tym celu musiały by przyjść tam dziesiątki tysięcy, a nie "przyjaciele Dorna w spadku po KPZU" oraz grupka naszych lemingów dumnych z IQ powyżej 80.
ABSURDEM -
jeszcze "lepszym" absurdem, była w-wska tzw wolna beatyfikacja ks.Jerzego,tzn Msza na jakimś tam, tzw wolnym Placu. Z Kiszczakiem - mordercą, o kilka ulic opodal.
W willi. ( )
Coś na kształt tego - to byłaby beatyfikacja Św. Maxymiliana -
na jakimś Platz w Berlinie -
z Himmlerem, o kilka ulic opodal.
( )
Ot, taka bajka
" o wyższości odbytej NORYMBERGI I
nad nie odbytą NORYMBERGA II "
Wlk chwała za Tw teksty Impertynatorze. Dzięki,
pozdrawiam.
Prześlij komentarz