środa, 12 stycznia 2011

Psy wlazły do budy

Jeden wywiesił kartkę - "Jezdem na nartach", a drugi - "Horujem" (polski to taki nienormalny język).

Bo na podwórku pojawił się, napierdolony jak buda ruska, Gospodin z ulubioną sztachetą w dłoni.

A mnie to w sumie cieszy.

Im szybciej zmierzamy w dół, tym prędzej sięgniemy dna. I albo się o nie rozpieprzymy, albo otrzeźwiejemy i zaczniemy marsz do góry.

Najgorsze są bezruch i powolne gnicie. Półśrodki, półsłówka, kukły upozowane w patriotycznych pozach, półtrwanie.

Za jakiś czas sami byśmy taki, kagiebowski raport MAK wysmażyli.

Na szczęście, widać wyraźnie, że nie dadzą nam na to czasu. 


Brak komentarzy: