No i znaleźliśmy się w punkcie wyjścia.
Przez prawie 20 lat lud wyborczy nauczył się tyle, że prawo prawem, sądy sądami, a senatorem i tak ma być Stokłosa. No to po co łazić na jakieś wybory?
Po wyjściu z więzienia z pewnością dołączy do niego drugi, najsłynniejszy w III RP "senator niezależny" - Aleksander Gawronik.
W końcu, w tym dzikim kraju Miro musi mieć możliwość zaproszenia do sejmowej knajpy ludzi na swoim poziomie.
A teraz o JOWach.
Profesor Zakąska, najsłynniejszy z martwych, żyjących i jeszcze nie narodzonych propagatorów JOW na pewno zaciera rączki. W najśmielszych marzeniach nie mógł oczekiwać, że sztandarem jego rentownej działalności na niwie zostanie tak znany celebryta PRL-bis.
Wiadomo, że oklejony kwitami worek z peeselem o nazwie Pawlak klepnie każdą zmianę w prawie wyborczym. Ale widmo impotentnych słupków może sprawić, że doświadczenie, zapał, gorące serce oraz praca, praca, i jeszcze raz praca szacownego Profesora okażą się bardziej pokupne.
15 komentarzy:
Karlinie, błagam, napisz nazwisko tego zakąski, bo nie mogę sobie przypomnieć i męczy mnie jak przy szukaniu nożyczek.
JOWy zawsze uważałam za sen wariata. I popatrz - sny się spełniają;) Szkoda, że tylko wariatom :))
Ofensywę paramilitarną + radiową (?) chyba właśnie przeżywamy?
http://www.youtube.com/watch?v=IYkwNeHHoc4&feature=player_embedded
zEkranowaną jak się należy!
Cały salon się przeniósł, ale konta (przezornie) zachował :)))
Pozdrawiam poniedziałkowo.
PS. Stroboskopowego kotka Ci wysyłam pocztą, no nie bądź taki, wklej na blogu, chciałabym zobaczyć jak wygląda :)
Jerzy Przystawa.
A co do medialno-internetowych peregrynacji Trepów Bolka...
Jest taka teoria mówiąca, że w wojnie z diabłem warto czasem sprzymierzyć się nawet z szatanem.
Ba, tylko żeby tej teorii choćby powąchać i nie odlecieć, trzeba mieć format piekielnie monstrualny.
A ponieważ biorą się za to ci, którzy się biorą, zamiast wstrząsająco-intrygujących sojuszy mamy podejrzenia o dziwny sponsoring, albo kolejne podejścia do "uatrakcyjniania" internetowych prób biznesowych za wszelką cenę.
Z kolei panowie typu C., jak kiedyś T., to po prostu przykład zauroczenia własną pisaniną w necie. Znamy takich, którzy się do tego przeczyniali? Hę?
:)
Pozdrawiam
Urszulo, to jest profesor Jerzy Przystawa (fizyk, chyba). Który na brak JOW-ów zwala wszystko - od patologii tzw. "postkomunizmu", po ruch skrzydeł motyla w Amazonii i tornada w Teksasie.
Baj de łej - w takich krajach jak Polska, obszar ULB etc. chyba jedyną możliwością trwałego obalenia neokomuny i wyegzekwowania dictum Piłsudskiego do Tuchaczewskiego byłby autorytaryzm (a la Franco albo Suharto, jakimś tam dzikim monarchistą nie jestem;)). Inna sprawa - nie ma teraz technicznych ku temu środków...
Byś się już nie znęcał. :(
Już za naiwność oberwałam.
Mam nauczkę na całe życie:
z prostactwem się nie zadawaj, choćby i piśmienne było.
Kotka mi wklej, na osłodę, blog będzie Ci piekielnie, tfu! pięknie świecił. To z tego szatana, co z nim raczej się nie sprzymierzajmy, bo nas i tak wykiwa (powtarzam za wiesz kim :)) On zawsze przed tym przestrzega. :)
Przystawa - tak, to jest ten, którego mózg opanowała myśl jedna i już nie było miejsca na drugą, co mówić o trzeciej.
Pozdrawiam.
@Jaszczurku, a TO widziałeś?
http://blogmedia24.pl/node/44349
http://blogmedia24.pl/node/44349#comment-156229
Bo wiesz, żebyś się nie wkopał tak jak ja :)))))
Pozdrawiam
Przed chwilą to dostałam.
Pośmiejcie się, chłopaki, jako i ja czynię :)))))))
http://www.youtube.com/watch?v=fgQVyc8xObQ
Karlinie, dlaczego ja się tu ciągle muszę logować?
Nie możesz tak zrobić, żebym nie musiała?
Ulu,
Spoko, nie wkopię się, a moja opinia w dyskutowanej sprawie jest zbliżona do Amalryka.
Co do Niny Karsov - to właśnie ONA, wbrew propagandzie, którą niestety nawet dobrzy ludzie i dobre gazety powtarzają, umożliwia wydawanie Mackiewicza w Polsce. Podpytaj Zeppo, jeśli się tu kiedyś pojawi. Albo kogoś z Wydziału Wschodniego SW (np. Chmielowskiej albo Hlebowicza).
Inna sprawa to to, że (a) akcja promująca ksiązki Mackiewicza spotkała by się z typową dla PRL-bis kontrą (skądinąd za Darskiego w PR czytano "Drogę donikąd"), (b) ludzie wolą raczej "Harlequiny" i inne poradniki seksualne dla emerytów z bezpieki...
Nie tak wysokich lotów, jak pod linkiem Urszuli, ale również POlecam:
http://www.youtube.com/watch?v=V9nTMs6QeUs
Kotka wkleić nie mogę, bo mi się z listu w formacie animowanego gifu skopiować nie daje.
Ale za to też czarnego kota podsyłam.
Do posłuchania.
A propos debaty, do której podałaś linki.
Ach te dyskusje o wyższości Jom Kipur nad świętem boga Wisznu, czy na odwrót.
To paradoks, ale Michnik będzie miał w historii plus za to, iż - niezależnie od swoich intencji - w latach 70/80-tych tak wielu ludzi do antykomunizmu i walki o wolną Polskę natchnął.
Potem przyszło "sprawdzam" - i oszustem okazał się Michnik, a nie ludzkie przekonania.
Przecież gdyby było inaczej, nie poświęcił by tyle wysiłku na próby wyplenienia tego, co między innymi sam zasiał.
Za to zo zrobił po 1989 r. zasłużył bez wątpienia na najwyższy wymiar kary, ale to jest trochę jak z Leni Riefenstahl. Nikt jej zasług w rozwoju kina nie odbierze.
Pzdr
Jak już stanęliśmy przy Michniku to...
...już ma w historii plus (dodatni, naturlich) właśnie za to. Historię piszą zwycięzcy, a tymi są (póki co) niestety Michnikowi podobni i ich oficerowie prowadzący.
Teraz do rzeczy - czy to Michnik pchnął ludzi do antykomunizmu i walki o Wolną Polskę (która wciąż trwa, nawiasem), czy może idee antykomunistyczne i niepodległościowe? Oczywiście - pewien "obrazkowy" obraz Michnika także, ale raczej jedynie jako katalizator...
Jaszczur, bądź poważny.
Chyba ci udowadniać, co sądzę o życiowym bilansie Michnika nie muszę.
Ale jest niestety prawdą, że to Michnik a nie Macierewicz był wtedy najbardziej popularnym przedstawicielem, ikoną opozycji antykomunistycznej.
Tak to właśnie było - jako opozycja antykomunistyczna - przez ludzi nie wdających się w dywagacje i spory na linii "BI KOR" - "Głos" itd. odczytywane.
Wielu z tych, którzy mu wówczas szczerze uwierzyli, obecnie należy do jego najzaciętszych wrogów.
A to oznacza, że - jestem obecnie pewien, że wcale tego nie chcąc - przysporzył Polsce zwolenników tej opcji, o której oni sami w latach 70-tych niewiele wiedzieli.
Najzabawniejwsze, że Michnik doskonale zdaje sobie z tego sprawę i robi wszystko, że po sobie "posprzątać".
Panie Karlinie,
Toż ja sobie zdaję z tego sprawę. Analogicznie było zresztą z Bolkiem.
Co do sprzątania po sobie - to się przejawia w przedstawianiu lewicowo-laickiego "antykomunizmu" jako antykomunizmu jedynie prawdziwego. W opozycji do "zoologicznego", jako Michnik miał rzec o Mackiewiczu. Co za tym idzie - ciąganiu po sądach ludzi takich jak Darski czy Zybertowicz, bo "to ja siedziałem".
Witam Panstwa, witam starych znajomych :)
Bardzo sobie chwale kanadyjskie JOWy, jest to bardzo sprawny i sensowny system, podobny - moze nawet lepszy jest amerykanski system wyborczy.
W kwestii spoleczenstwo a przywodca. Jezeli idee przywodcy nie znajduja podatnego gruntu w spoleczenstwie, nie znajduja przychylnej odpowiedzi to takiemu "przywodcy" pozostaje jedynie terror. Mozna przesledzic to sobie na przykladach Lenina, Stalina czy Hitlera.
Michnik nie byl nawet przywodcą, byl agentem wplywu ktory skanalizowal spoleczne "nastroje".
Solidarnosc powstalaby bez Michnika, bez niego rowniez wezbralaby rzeka antykomunizmu - byc moze znacznie bardziej skutecznie. Michnik to byla taka bardzo srednia i mierna figurka na owczesnej szachownicy. Wiedzial jednak z kim sie skumac by nabrac znaczenia.
W moim mniemaniu ferment zaczyna sie od spoleczenswa, a nie od jednostki. Ten ferment spoleczny szuka przywodcy, szuka form organizacyjnych, w Polsce najczesciej jest on robiony w wala przez tajne policje polityczne.
Kiedys zgadzalem sie z tym co pisze Jaszczur "jedyną możliwością trwałego obalenia neokomuny i wyegzekwowania dictum Piłsudskiego do Tuchaczewskiego byłby autorytaryzm (a la Franco albo Suharto..." W istocie jedynie dyktatury wojskowe byly w stanie obronic swe ojczyzny przed komunizmem (Franco, Pinochet). Roznica jest taka, ze ani spoleczenstwo hiszpanskie, ani chilijskie nie bylo zdegenerowane przez komunizm tak jak jest do dzisiaj polskie.
Urszula widzi to wyraznie: "Cały salon się przeniósł, ale konta (przezornie) zachował :)))" To nie są fighters ale gegacze, czy moze na nich oprzec sie kontrewolucja przeprowadzona przez dyktature wojskową?
"Gęgacze" mogą dać tej kontrrewolucji potężne wsparcie medialne, jeśli owa dyktatura da im na to miejsce w mediach.
A kontrrewolucjoniści na pewno nie snują się po necie i nie pisują mniej lub bardziej zajadłych tekstów.
Oni po prostu ostrzą kosy.
Czy polskie społeczestwo rzeczywiście jest tak zdegenerowane komunizmem, jak się powszechnie sądzi?
Ja uważam, że jeśli po kilkudziesięciu latach obróbki totalitarną propagandą wciąz co najmniej jedna trzecia tego społeczeństwa myśli w sposób racjonalny i nie boi się tego manifestować, to wcale nie jest tak źle.
A co powiemy o Włochach, którzy przez kilkadziesiąt lat po wojnie, mimo braku wszechobecnej propagandy, jako najsilniejszą partię regularnie wybierali komunistów?
Przecież ta czerwona hołota, nawołująca do przyjścia Armii Czerwonej dostawała tam ponad 40% głosów!
Hiszpanów Franko też musiał wziąć za twarz nie dlatego, że za tym tęsknili, tylko dlatego, że w ten sposób opóźniał nadejście Zapatero.
Ktoś przecież te dziesiątki tysięcy księży w latach 30-tych mordował.
@Viilo :)
JOW-y w normalnym państwie - OK!
Ale u nas, w państwie uwłaszczonej nomenklatury i esbecji - zagrożenie śmiertelne i prosta droga do totalitaryzmu, którego wyraźne symptomy, jak pisze Karlin w poście o Pawce Kowalu, już zresztą obserwujemy.
@Karlinie :)
Ty NAPRAWDĘ widzisz gdzieś te kosy?
Pozdrawiam
Nie powinienem ich widzieć.
Nikt nie powinien.
:)
My w necie walimy łyżkami w blaszane talerze.
Pzdr
Prześlij komentarz