- Że Polska jest w stanie zmarnować każde pieniądze, budując najdroższe na świecie autostrady, linie kolejowe, stadiony, mieszkania. I nie mogąc tej budowy na czas skończyć.
- Że poziom korupcji, biurokratycznej paranoi, lekceważenia prawa, w tym podpisanych umów, podsłuchiwania i inwigilowania wszystkich i wszystkiego sięgnął już poziomu kacykarskich reżimów środkowoamerykańskich. A nawet je przewyższył.
Podobnie jak struktura i metodologia sprawowania władzy oraz "uprawiania" demokracji.
- Że już wkrótce OLAF (unijne CBA), o ile stopień jego obezwładnienia przez FSB nie osiągnął bondarykowego poziomu, badając wykorzystanie funduszy europejskich w Polsce dostarczy wszystkim, postronnym obserwatorom nielichej uciechy.
- Że przyzwoity poziom wykształcenia polskich pracowników kończy się w zasadzie na szczeblu średniego nadzoru, i stale się pogarsza.
- Że jedyne, co mogłoby być dla zagranicy z ekonomicznego punktu widzenia atrakcyjne, czyli szybko rosnąca konsumpcja wewnętrzna, już wkrótce runie pod ciężarem długów i budżetowych restrykcji.
Tak, urzędnicy rządowi będą w związku z tym mogli zachwalać Polskę, jako "zieloną" (to od sałaty) wyspę i wspaniałe miejsce dla inwestycji.
Dla gangsterów.
Zresztą, może i nie będą, bo nie wiem czy zechcą się tym zachęcaniem inwestorów narazić Angeli.
- Że rosnąca przestępczość połączona z likwidowaniem policji będzie już wkrótce przyciągała do Polski turystów chyba tylko do otoczonych drutami "obozów turystycznych", jak to ma miejsce w wielu krajach Trzeciego Świata. Ba, tylko że tam klimat nieco inny.
- Że poza przeczytaniem jednego lub dwóch czasopism, w tym co najmniej jednego wydawanego jak na początku osiemnastego stulecia lub w warunkach samizdatu, nie warto się polskimi mediami przemęczać. Wszędzie to samo.
- Że poza tandetnym kopiowaniem obcych wzorów, nasza kultura, zarówno masowa jak wysoka, nie ma tej Europie niczego oryginalnego do zaoferowania. Lub się tego wstydzi.
- Że władza polityki zagranicznej nie uprawia, dzierżawiąc ją "mądrzejszym" i "mocniejszym". Tak jak zresztą całe, olbrzymie segmenty polityki wewnętrznej, z wyjaśnieniem śmierci Głowy Państwa włącznie.
- Że Polska ma twarz wymalowanej jak na bal u gubernatora dziwki, i jak ona wobec każdego, choćby tylko władczo wyglądającego, swój zad pręży. W dodatku alfons, który ją na te salony wysłał, próbuje wszystkich swoich klientów zrobić w konia.
- Że wreszcie na rubieżach Unii Europejskiej rośnie parakolonialny, dziwaczny i potencjalnie groźny twór, z którym już wkrótce nie będzie wiadomo co robić. A coś zrobić będzie trzeba.
Bo bądźmy poważni.
Propagandowy kit, lejący się z mediów, może i kupią najgłupsze z lemingów.
Ale ci wszyscy zagranicą, którzy się w związku z polską prezydencją zainteresują naszym krajem po raz pierwszy i na serio, szybko zobaczą to wszystko, o czym już napisałem. Reszta z interesujących się tylko potwierdzi swoją dotychczasową opinię.
Zaprawdę, w dłuższej niż wybory perspektywie dla Tuska lepiej by było, gdyby mu się ta prezydencja nie przydarzyła.
3 komentarze:
Najlepsza - obok zeszłotygodniowego Ściosa - analiza "polskiej prezydencji".
Ale ci wszyscy zagranicą, którzy się w związku z polską prezydencją zainteresują naszym krajem po raz pierwszy i na serio, szybko zobaczą to wszystko, o czym już napisałem.
Ja myślę, że oni już o tym wiedzą, aczkolwiek nie z pierwszej ręki. Chociaż - ostatnio odwiedziła mnie dawno nie widziana (20 ponad lat) rodzina z Tysiącletniej (i to z Enerdówka, żeby było ciekawiej). Byli wprost zachwyceni Polską i Polakami! Mówili, że nawet drogi lepsze, co nas strasznie zdziwiło.
Jaszczur
Ja nie znam takiej rodziny, która po przyjeździe do kraju mówiłaby o nim źle.
Zwłaszcza po 20 latach.
A zachwyconych Polską enerdowców ja już widziałem z 8 lat temu w jednym z uzdrowisk koło Jeleniej Góry. Głównie cenami, ale związanym z nimi standardem usług także.
Ale ja nie o nich przede wszystkim pisałem, tylko o decydentach - w biznesie i polityce.
Prześlij komentarz