czwartek, 7 lipca 2011

Debata Mikołajczyk - Gomułka?



Spróbujmy tej idei pobronić.

Debaty to normalny sposób ukazywania poglądów polityków w normalnej demokracji.

Tak, w normalnej demokracji.

Ta debata odbędzie się w "zaprzyjaźnionej" telewizji, bo innych już nie ma, przy udziale i pod czujnym okiem "zaprzyjaźnionych" dziennikarzy i organizatorów. Jarosław Kaczyński zostanie odpowiednio usadzony, oświetlony i skadrowany. I nic tu nie pomogą wcześniejsze ustalenia sztabów wyborczych.

Ludzie Tuska będą reżyserami tego widowiska i będą natychmiast reagowali podczas każdego objawu punktowania Tuska przez Jarka. Z łamaniem reguł debaty i prowokowaniem do opuszczenia studia włącznie.

Debata zostanie oczywiście natychmiast skomentowana przez "zaprzyjaźnionych" dziennikarzy i "ekspertów".

Przy braku spotów wyborczych będzie to jedyna okazja do tak szerokiego zaprezentowania stanowiska przez Kaczyńskiego.

Raczej medialnej obróbki tego stanowiska. I to takiej, która najprawdopodobniej uniemożliwi dotarcie założonego przez Jarka przesłania do odbiorców.

Jarek pokazał już cztery lata temu, że na prowokację najczęściej reaguje na zasadzie "nie daj się sprowokować". A to bywa czasem błąd samobójczy, gdyż w tej konwencji na cios trzeba natychmiast odpowiedzieć ciosem, a brak tego ciosu bywa odbierany jako gest poddania.

Wie o tym sztab Tuska, czy zdaje sobie z tego sprawę sztab PIS?

Przecież drugą debatę z Komorowskim odpowiednio przygotowany Jarek wygrał.

Owszem, tylko że Komorowski jest w tej sprawności słabszy od Tuska, debata odbyła się we w miarę neutralnej telewizji, no i Komorowskiego zmiana przygotowujących, z dobrze mu znanych Kluzików, Poncyljuszy i Kowali na Kurskiego, chyba nieco zaskoczyła.

Teraz wycofanie się Jarka z debaty zostanie odebrane i medialnie odtrąbione jako przejaw jego tchórzostwa.

Tutaj zgoda.

I właśnie za wpuszczenie Szefa w taką pułapkę Mariusz Błaszczak, czy ten który za ów pomysł odpowiada, powinien z hukiem wylecieć ze sztabu wyborczego.

A jeśli zadecydował o tym Jarek...

Nie wiem, jak chce skończyć Jarosław Kaczyński. Nieoceniony pod pewnymi względami funkcyjny PO - Libicki, już go porównał do Mikołajczyka. Jeśli jednak Jarek chce zagrać tę rolę, niech pamięta jak Mikołajczyk skończył. I nie chodzi mi o słynny bagażnik, ale o to czego symbolem ów polityk pozostał.

Bo nie firmuje się pozorów demokracji, podając rękę komuś, kto tę demokrację likwiduje.

Bo nie wolno wreszcie jak gdyby nigdy nic, debatować z kimś, kogo uważa się za współodpowiedzialnego, choćby tylko politycznie, za śmierć brata i Prezydenta Polski.

Kropka.


2 komentarze:

n0str0m0 pisze...

piszesz, ze blaszczak powinien byc pociagniety. a TO:

"Tomasz Poręba: To było fatalne, ręce opadają!"

slow mi brak.

Impertynator pisze...

Jak słyszę lub czytam Poręba, to widzę "Hubala" i "Polonia Restituta".

Jak próbują mi zasłonić czerwone gwiazdy na czapkach i smród gnijących w piwnicy trupów.

Takie tam skojarzenie, bo telewizji ostatnio prawie nie oglądam.

Prezes powinien tego chłoptasia wywalić na zbity za jedną jedyną rzecz, straszną w kampanii wyborczej.

Za tchórzostwo.