niedziela, 25 września 2011

Wrażliwość bywa czasem zbrodnią

Jeśli ktoś będzie czasem szukał przyczyn brakujących głosów wyborczych, proszę rozejrzeć się za tymi, którzy namówili Jarosława Kaczyńskiego, żeby o tragedii samospalenia przed Kancelaria Tuska nic nie mowił. Lub nie odwiedli go od samodzielnego podjęcia takiej decyzji.

Brakujące głosy to zresztą furda, socjotechnicy mogą się nad głowami nie mających dostępu do rzetelnych badań latami kłócić, że mówienie o czymś daje w bilansie zysków i strat tyle samo, co niemówienie. Ale ja się obawiam, że Jarosław może stracić znacznie więcej, i to w dłuższej perspektywie.

Po pierwsze, czekam kto wreszcie poda jego pełne nazwisko. Ten apel kieruję do polityków PIS i mediów Tomasza Sakiewicza, bo na innych liczyć nie mogę.

Czy wy nie widzicie, że nazywanie kogoś Andrzej Ż., ma na celu wzbudzenie u czytelników podświadomych skojarzeń z przestępcą?

Czy nie dociera do was, że on nie po to rozsyłał swoje listy, nie po to publicznie targnął się na swoje życie, aby jego czyn został utajniony, odarty z jego osoby i poszedł w niepamięć?

Dobro rodziny? Czy ktoś ich o to zapytał? A poza tym, są czyny które w momencie ich zrealizowania nie należą już do ich sprawców, ani do ich bliskich. Czy ktoś na przykład zapytał rodzinę Jana Palacha lub Ryszarda Siwca, zanim upubliczniono ich nazwiska?

Wedle waszych, sformatowanych umysłów, to w dalszym ciągu byliby panowie Jan P. oraz Ryszard S.

A może chcecie, aby tym wszystkim, których skutki reform ministrów Handkego i Hall jeszcze nie pozbawiły resztek wiedzy historycznej zasugerować, że Andrzej Ż. to był taki sam szaleniec jak Herostrates, którego imię decyzją ówczesnych władz również miało zostać na zawsze wymazane z ludzkiej pamięci?

Wracając zaś do polityków, a właściwie do jednego, Panie Jarosławie, Andrzej (będę używał tylko jego imienia, którego pełne brzmienie znam, bez tego esbeckiego skrótu nazwiska) popełnił swój dramatyczny czyn z powodów politycznych. Na nie bowiem wskazał we wszystkich swoich listach i poświadczył miejscem jego popełnienia.

Jak można milczeć o treści tych listów, skoro jest ona w pełni zgodna z przedstawianą przez Pana od lat diagnozą stanu polskiego państwa pod obecnymi rządami, a także zgadza się z powszechnym odczuciem bardzo wielu ludzi?

Nawet jeśli można zrozumieć, że sięgająca takich rozmiarów, ludzka tragedia zawsze wywołuje w ludziach wrażliwych pewną blokadę, powściągliwość i niechęć do publicznego jej roztrząsania, to w żadnym razie nie mogą takich skutków wywoływać jej PRZYCZYNY.

Tym bardziej, że zostały one spisane i podpisane.

Proszę wybaczyć, ale albo trzymamy się pewnych zasad - zawsze dążymy do wyjaśnienia wszystkich przyczyn każdej tragedii, albo nie.

Bo bardzo łatwo możemy zostać oskarżeni o cynizm. Ostatnim dzwonkiem alarmowym powinny być dla Pana "pochwały" za powściągliwość w sprawie czynu Andrzeja.

To nie tylko radość z tego, że rezygnuje Pan z broni, która mogłaby obecnie rządzących ostatecznie pogrążyć. To również satysfakcja, że dał się Pan wpędzić w pułapkę.

Jaką? Ano sam Pan zobaczy, gdy tylko zacznie Pan mówić o wyjaśnianiu i opisaniu PRZYCZYN innej tragedii i tragicznej śmierci.

No i chyba najważniejsze. Nawet jeśli uważa Pan, że uczciwiej, bardziej godnie i etycznie jest o tej sprawie milczeć, nawet jeśli Panu jest obojętne, że próbuje się na chybcika wmontować we wszystko PIS, a pańska partia może na tym stracić, to moim zdaniem nie może Pan odmówić temu człowiekowi i jego rodzinie obrony. A co się szykuje, widać już w tej chwili.

Zrobienie z niego obłąkanego, z jego czynu wybryku psychiatrycznego, a za co za tym idzie z jego listów bredni, to najłagodniejsza wersja tego, co czeka jego - jeśli przeżyje - i w każdej sytuacji jego rodzinę.

Na kogo oni mają liczyć?

Jeszcze nie jest za późno.

2 komentarze:

Rzepka pisze...

Witaj Karlinie,
SE podał nazwisko żony. Można przypuszczać, że pierwszy człon to nazwisko tego nieszczęśliwego człowieka:
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/to-by-krzyk-rozpaczy_206831.html

Oczywiście masz rację, gazety bywają gorliwsze od sądów jeśli chodzi o dane. To celowo stosowany zabieg, kiedy chce się kogoś zdeprecjonować.

Pozdrawiam

Impertynator pisze...

Dzięki

Czyżbyśmy się dowiedzieli, dlaczego media tak się panicznie boja wymieniać jego nazwisko?

:)

Pozdrawiam