poniedziałek, 13 lutego 2012

Nie udawaj Polaka

W Grecji od kilku lat toczy się regularna wojna. I nie jest to wojna domowa.

Można oczywiście powiedzieć tak – Zidiociałe społeczeństwo, folgując swojej zachłanności, lenistwu i brakowi cierpliwości, dało się nabrać i regularnie wybierało do władzy oszustów i złodziei. Ci, ponieważ nic innego nie potrafili, postanowili zbudować temu społeczeństwu dobrobyt na tych samych zasadach. Oszukując oraz pożyczając co się da, bez troszczenia się o przyszłość, w której trzeba to będzie zwrócić. Wszystko się zawaliło. Jednym słowem – Grecy są sami sobie winni i udawanie Greka nic im nie pomoże.

Można też inaczej – Pożyczanie jawnemu idiocie we współpracy ze skorumpowanym rządem i pod osłoną usłużnych mediów to świadoma działalność obezwładniająca, mająca na celu przejęcie w przyszłości wszystkiego, co ten posiada, a czego z pewnością by nie chciał sprzedać, i na koniec jego całkowite ubezwłasnowolnienie. Bez jednego wystrzału, jeśli nie liczyć salw policji państwa idiotów do własnych obywateli.

Wyrafinowani dywaganci mogliby oczywiście przyrządzać z tych dwóch konceptów rozmaite koktajle lub mikstury. To mało istotne, bowiem tak czy inaczej w końcowym efekcie dla społeczeństwa domagający się jego wolności i przywilejów pożyczkodawca to mający na usługach skorumpowany rząd agresor, a dla pożyczkodawców greckie społeczeństwo to banda idiotów, leni i warchołów, dybiąca na ich święte, z wolnego rynku wywiedzione prawo do niczym nieograniczonych zysków i odsetek.

Wolność, czy trzeba lepszej podstawy do wojny?

Zamiast syberyjskich mrozów – zamrażanie kont, zamiast pancernych zagonów – dyscyplinowanie nieistniejącego budżetu. A po drugiej stronie – jak zwykle butelki z benzyną i wściekłość tłumu wobec ich zdaniem wysługującego się agresorowi rządu.

Grecja musi zbankrutować. Na własnych zasadach i to jak najszybciej. To nie jest żadna ucieczka od odpowiedzialności, bo Grecy za bankructwo zapłacą straszną cenę. Tylko że im się nawet nie pozwala odpowiedzieć w referendum na pytanie czy chcą tę cenę zapłacić? Cenę za zachowanie jakiś resztek suwerenności i niepodległości. Jeśli na te przymioty wolności nie jest już dla Grecji za późno.

A czy my, tutaj w Polsce, potrafimy wyciągnąć z greckiej lekcji jakieś wnioski?

Poza oczywiście paplaniną o dyscyplinie budżetowej, konieczności oszczędzania na chorych i emerytach, dobrym niemieckim wuju, zbawczym euro i wszystkich innych wrzutkach, jakimi usiłują Polaków zająć, poważnie szykujący się na grecki scenariusz, Polską rządzący.

Dla społeczeństwa i prawdziwej opozycji grecka lekcja jest bowiem bardzo prosta i nie wymaga celebrowania konwentykli, seminariów oraz pseudofinansjerskiego bełkotu. Musi się sprowadzać do kilku, systematycznie powtarzanych, prostych, dobrze uargumentowanych i mających szanse dotrzeć do jak największej ilości ludzi haseł. Takich jak – „Zobaczcie, do czego prowadzi tolerowanie oszustw i złodziejstwa wśród rządzących” lub „Nie ma dobrobytu bez wolności”.

Te hasła nie muszą trafić do mitycznych 51% wyborców. Wystarczy, że przekonają i zmobilizują najaktywniejszych.

Niezależnie bowiem od tego co, jak i kto będzie robił, zapewne już wkrótce przekonamy się, czy hymnem III RP nie zostanie przypadkiem fraza – „Mądry Polak po szkodzie, udający Greka”.


Brak komentarzy: