niedziela, 24 marca 2013

AK - Antysemickie Kanalie

Montaże i kombinacje propagandowe to już nie jest wyłącznie jednolity, zagłuszający wszystko ryk ulicznych szczekaczek i identyczne nagłówki wszystkich gazet czy portali internetowych. Czasami, coraz częściej zaczyna grać orkiestra lub big band, wykorzystujące polifonię lub podchwytujące wątki i rywalizujące ze sobą głosy solowe.

Niemiecki, trzyczęściowy serial historyczny pod tytułem "Nasze matki, nasi ojcowie", którego niedawno obejrzało w niemieckiej telewizji ponad 21 mln widzów (olbrzymi sukces frekwencyjny) tak przykładowo opisuje jądro ideologiczne i charakterologiczne Armii Krajowej (mówi Akowiec)j:


Oczywiście, że Niemcy nie odważyliby się na to jeszcze 25, a nawet 10 lat temu, ale teraz? Mają przecież na czym się wzorować - patrz chociażby intensywne propagowanie w Polsce i w Niemczech Grossa z jego kłamstwami, czy ostatnio "Pokłosie". Skoro Polacy "sami się do tego przyznają", to dlaczego w niemieckim filmie telewizyjnym dla masowej widowni jedynymi w zasadzie antysemitami nie mogą być polscy partyzanci?

Tym bardziej, że prawdopodobnie już wkrótce ubecki reżyser Pasikowski nakręci film o Koniuchach, w którym bracia Bielscy wyrzynają Polaków w akcie samoobrony przed antysemicką, sfanatyzowaną bandą. Akt okrutny, ale cóż, wojna z antysemityzmem to nie jest saloniowe zabieranie polskiej gęsi niepotrzebnych jej pieniędzy.

Tak więc, to nie zachowanie Niemców zaskakuje, ani powinno przykuwać szczególną uwagę. Na wyjątkową koncentrację zainteresowania zasługuje natomiast rekcja tzw. "polskich" władz, które poprzez ambasadę przeciwko takiemu pokazywaniu polskich partyzantów zaprotestowały. Ciekawe, że jest to protest dopiero na opisujący film artykuł w niemieckim "Bildzie" i w dodatku zawierający dosyć specyficzne sformułowania. Na przyklad -

"Pisanie o "głęboko zakorzenionym" antysemityzmie w Armii Krajowej, jest mówiąc delikatnie ogromnym uproszczeniem, a teza, iż wschodnioeuropejski antysemityzm ułatwił nazistom mordowanie europejskich Żydów jest fałszywa."

Jak widać, z kontekstu dość wyraźnie wynika, że jest to raczej protest przeciwko przesadnej skali zarzutów, a nie przeciwko ich kierunkowi.

Tym niemniej, "protest" jest w polskojęzycznych mediach reklamowany. Ma on, na niezwykle bulwersującym przykładzie (Niemcy oskarżają Polaków z AK o antysemityzm) ukazać władze jako obrońców polskości, twardo przeciwstawiających się niemiecki przekłamaniom i propagandzie.

Te same władze, które jak wiemy, nie skąpiły publicznych pieniędzy na "Pokłosie" i wieloma swoimi zachowaniami oraz wypowiedziami przyczyniły się do narastania niemieckiej bezczelności w szukaniu współwinnych, oskarżaniu innych i wybielaniu siebie z odpowiedzialności za Holokaust i wojenne zbrodnie.

Oprócz zwykłego alibi, "no przecież co innego oni mieli zrobić?", takie postępowanie zwiększa wiarygodność władzy, gdy ta hojnie sypnie publicznymi pieniędzmi na przykład, na wspomniany wyżej film o Koniuchach.

Albo, co w tym wszystkim jest chyba najistotniejsze, gdy rozpocznie publiczne negocjacje o "zwrocie 65 miliardów dolarów" za utracony w Polsce, na jej obecnych i przedwojennych terenach, majątek żydowski.

Zagranicą już chyba każdy jest przekonany, że wszystko to zrabowali antysemiccy Polacy, i wszystko muszą oni sami oddać.

Pozostaje jeszcze sparaliżowanie opinii opublicznej w Polsce.
 
 

Brak komentarzy: