czwartek, 14 marca 2013

Niech zstąpi Duch


Najłatwiej pisać o faktach bez znaczenia, które mogą zmienić Porządek Rzeczy.

Najłatwiej i zarazem najtrudniej.

„Ile dywizji ma Papież?”

„To czysty przypadek, że akurat podczas pontyfikatu Jana Pawła II runął berliński mur i skończył się komunizm w postaci dotąd powszechnie znanej”

Liturgiczny obrządek wokół pierwszego pytania zostawiam wyznawcom autora tej wypowiedzi.

Drugi przejaw racjonalizmu niech pozostanie z kolei domeną ludzi – ich zdaniem – zbyt inteligentnych, aby z nimi na ten temat dyskutować.

Skupmy się na Duchu.

Często zapominamy, że prawdziwy Duch, nie zawsze święty, bo do świętych nam zazwyczaj bardzo daleko, a i wśród – ich zdaniem - niewierzących Duch potrafi czasem zasiać ziarna o zadziwiających owocach, jest po prostu niezniszczalny.

Choćbyśmy zgromadzili nie wiem jak dużo pieniędzy lub dywizji, zawsze mogą one stracić na wartości, zdezerterować lub w końcu przyjdzie ktoś, kto ma ich więcej. Prawdziwego Ducha nie złamie i nie pokona nic i nigdy.

Nie da się go sprzedać ani kupić, można natomiast przekazać i przyjąć, choć to ani łatwe, ani dla każdego dostępne. Po zaszczepieniu, o ile się przyjmie, da się go jednak pielęgnować, rozwijać i krzepić jak najczęstszym używaniem.

Bo Duch, dokładnie tak samo jak umysł i ciało, nieużywany więdnie. Zmarnowany rozum i ciało otwierają drogę chorobom, zmarnowany Duch – piekłu.

I jeśli komuś się wydaje, że to drugie może straszyć wyłącznie po śmierci i wyłącznie osoby wierzące, to bardzo mu współczuję, bo prawdopodobnie ma już objawy zbyt rzadko lub niechlujnie używanego umysłu.

Nie zapominajmy więc o pielęgnacji i jak najczęstszym używaniu. Możemy zacząć od całkiem małego Duszka i skupić się na jakimś lokalnym, niewielkim Diabełku.

Nie oczekujmy natychmiastowego zwycięstwa, nagród i apanaży. Naszym sukcesem będzie to, że Duszek właśnie urósł o kolejne kilka milimetrów. Nie zapominajmy jednak o pułapce pychy, bo to nie Duch jest dla nas, ale my dla Niego. I to on, gdy w końcu przyjdzie właściwy, przez niego wybrany czas, poprowadzi nas do statecznego triumfu.

No dobrze, spyta ktoś zniecierpliwiony, ale co z tego wszystkiego dla naszej zwykłej codzienności, narastającego zniecierpliwienia, furii wreszcie, dla naszego tu i teraz, nic zupełnie?

I tu wracamy do początku tego tekstu.

Nawet jeśli ktoś zamierza poruszać się wyłącznie w kręgu zdarzeń przypadkowych, i chce być choćby minimalnie wobec siebie uczciwy, nie będzie w stanie odpowiedzieć, że - „nic zupełnie”.

A cóż dopiero ktoś, kto zdaje sobie sprawę, że Duch bez planu to jak Absolut z Czarną Dziurą w czaszce. Robi wrażenie na propagandowych plakatach lub w równie propagandowych, „naukowych” książkach, i nic więcej.

Racjonalistyczne „zabijanie Ducha” to w gruncie rzeczy jedynie ośmieszanie, dezawuowanie i oduczanie ludzi współistnienia z Nim i pielęgnacji jego śladu w nich samych, co z definicji Absolutu również jest częścią jego planu.

Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale też nikt nie pozwolił nam bezkarnie torturować siebie nieustającymi próbami zabicia Nieśmiertelnej Nadziei.

Brak komentarzy: