wtorek, 27 listopada 2007

Radosław "Wesoły Żniwiarz" ma kłopoty


Mimo deklaracji, że absolwenci sowieckich szkół KGB i GRU znakomicie nadają się na polskich dyplomatów. Z racji swej fachowości, rzecz jasna. Co więcej, dał temu wyraz, mianując kogo trzeba gdzie trzeba.

Mimo zapewnienia, że kwestię amerykańskiej Tarczy Antyrakietowej w Polsce będzie konsultował z Rosją.

Mimo ustanowienia wielbiciela rosyjsko-niemieckiej rury swoim zastępcą.

"Trybuna" przywaliła mu z trepa:

"Kilkadziesiąt, może nawet kilkaset wyroków wydanych przez ostatnie półtora roku przez wojskowe sądy okręgowe jest nieważnych.
Gazeta twierdzi, że w czerwcu 2006 r. ówczesny minister obrony Radosław Sikorski złamał prawo niefortunną decyzją, w której upoważnił szefa departamentu kadr MON Jacka Olbrycha do delegowania sędziów sądów garnizonowych do wojskowych sądów okręgowych. W efekcie minister naraził na ogromne koszty wojskowe sądownictwo i wszystkich jego klientów."

Czego oni chcą od tego dyplomongołka?

Żeby się rozwiódł?

4 komentarze:

Pepe.krk pisze...

Może to taka współczesna odmiana walki "chamów" i "żydów".
I Sikorski trafił do "żydów" przez tego Schnepfa.

Impertynator pisze...

Możliwe.

To może być również ciekawy trop, jakim podążą przyszłe ataki na PO.

Dystynkcja między kolaborantem narodowym i kosmopolitycznym.

Pepe.krk pisze...

Albo po prostu walka ruskiej agentury z amerykańską.

Impertynator pisze...

Tylko że w tym wypadku za amerykańską agenturę musiałałaby robić "Trybuna".

:)