Mimo deklaracji, że absolwenci sowieckich szkół KGB i GRU znakomicie nadają się na polskich dyplomatów. Z racji swej fachowości, rzecz jasna. Co więcej, dał temu wyraz, mianując kogo trzeba gdzie trzeba.
Mimo zapewnienia, że kwestię amerykańskiej Tarczy Antyrakietowej w Polsce będzie konsultował z Rosją.
Mimo ustanowienia wielbiciela rosyjsko-niemieckiej rury swoim zastępcą.
"Trybuna" przywaliła mu z trepa:
"Kilkadziesiąt, może nawet kilkaset wyroków wydanych przez ostatnie półtora roku przez wojskowe sądy okręgowe jest nieważnych. Gazeta twierdzi, że w czerwcu 2006 r. ówczesny minister obrony Radosław Sikorski złamał prawo niefortunną decyzją, w której upoważnił szefa departamentu kadr MON Jacka Olbrycha do delegowania sędziów sądów garnizonowych do wojskowych sądów okręgowych. W efekcie minister naraził na ogromne koszty wojskowe sądownictwo i wszystkich jego klientów."
Czego oni chcą od tego dyplomongołka?
Żeby się rozwiódł?
4 komentarze:
Może to taka współczesna odmiana walki "chamów" i "żydów".
I Sikorski trafił do "żydów" przez tego Schnepfa.
Możliwe.
To może być również ciekawy trop, jakim podążą przyszłe ataki na PO.
Dystynkcja między kolaborantem narodowym i kosmopolitycznym.
Albo po prostu walka ruskiej agentury z amerykańską.
Tylko że w tym wypadku za amerykańską agenturę musiałałaby robić "Trybuna".
:)
Prześlij komentarz