Przyznaje się do udziału w ukrywaniu prób zniszczenia mnie, podejmowanych przez Zbigniewa Ziobro.
Trzykrotnie zawiesiłem się w trakcie prób skasowania zapisanych informacji. Organizowałem przebicia prądu na obudowę, blokując wyciągnięcie ze mnie twardego dysku. Podkręciłem obroty wentylatora, aby na skutek drgań spaść z biurka na dywan i uniknąć uderzenia młotkiem.
Na swoją obronę mam tylko jedno.
Powyższe, przestępcze działania podjąłem zafascynowany osobą i zauroczony przez byłego ministra.
Tak delikatnie, dwoma palcami, stukał w klawisze, pieszcząc i oszczędzając klawiaturę. Tak długo i z takim zainteresowaniem wpatrywał się w mój monitor.
Teraz już wiem, że po prostu cynicznie mnie uwiódł, wykorzystując mój wiek (w końcu mam tylko 4 lata) i brak doświadczenia. Ja mu zawierzyłem, a on tylko chciał przerzucić na mnie odpowiedzialność za swoje ohydne intencje.
Jednocześnie pragnę przeprosić ministra Ćwiąkalskiego, że w trakcie wielogodzinnych przesłuchań, w pewnym momencie uniosłem się nieco i uderzyłem w jego czoło (stąd łatwe do rozpoznania wgniecenie na obudowie).
Przyniosło mi to jednak otrzeźwienie i pozwoliło na zdobycie nowego, ważnego doświadczenia.
W dżungli politycznego cynizmu można znaleźć ludzi wielkiego serca, którzy doznanych przeze mnie upokorzeń nie wybaczą nigdy.
6 komentarzy:
No, teraz już wiem, że erotyki wychodzą ci najlepiej.
Czekam na ciąg dalszy...
Taki, walentynkowy temat...
Jednocześnie pragnę przeprosić ministra Ćwiąkalskiego, że w trakcie wielogodzinnych przesłuchań, w pewnym momencie uniosłem się nieco i uderzyłem w jego czoło (stąd łatwe do rozpoznania wgniecenie na obudowie).
***
:)
Czytając ten fragment, pomyślałam, ileż to podobnych ataków musiał doświadczyć Ćwiąkalski, by zapracować na obecny wygląd swojej facjaty...
W czasach purenonsensu, jakie nam miłościwie nastały niewiele już dziwi.
Jednak TA podpowiedź Michalskiego w stronę MEN, a i owszem...
Acha!
Skoro Walentynkowo, to:
PiS & Love !
:)
Michalski z wychudzonego, z męką w oczach dźwigającego na barkach symbole prawicy frustrata, powoli zamienia się w Pryszczatego z najnowszego zaciągu.
Choć z racji wieku jest to raczej pryszczateria drugiej świeżości, nic jej nie odbierze rozkoszy wdeptywania w ziemię świeżo, zrzuconego, znienawidzonego ciążaru.
Można oczywiście przyjąc, że napisał to, co napisał kompletnie pijany.
Aha!
PIS&Love!
:)
Prześlij komentarz