piątek, 10 października 2008

Biuro POlityczne rzondzi?



Dlaczego PO próbując ustalać, gdzie Prezydent ma jechać i co robić, tak bardzo pcha się w stronę kompromitacji?

Opcja pierwsza - już uwierzyli, że Biuro POlityczne może wszystko.

Opcja druga - wolej w krocze, jaki otrzymał Donisław od piłkarskiej mafii zabolał w stopniu normalnemu człowiekowi niedostępnym. Dla ludzi prymitywnych, którzy dorwali się do władzy, nawet najbanalniejszy pretekst może być powodem wypowiedzenia wojny.

Opcja trzecia - rozwija się, opracowany przez uczniów generała Wojtasika, program eskalacji, którego Kaczyński ma nie wytrzymać.

Opcja czwarta - na spotkaniach z europejskimi przywódcami Donisław będzie chciał i musiał obiecać coś, czego nie powinien w żadnym razie słyszeć Prezydent. Bo jeszcze usłyszy o tym społeczeństwo.

Stawiam na czwórkę.

PS

Jacek Kurski powiedział w wywiadzie, komentując obecne przepychanki, że "Prezydent zawsze jest otoczony przez innych polityków, a Tusk siedzi przy stoliku sam".

I pewnie o to chodzi także.

Bo co Kaczyński ma do powiedzenia, trzeba się dowiedzieć od Kaczyńskiego, a co Tusk, wiadomo już po rozmowie z Merkel.



2 komentarze:

Junona pisze...

Witaj Karlinie...

Myślę, że to melanż wszystkich 4 opcji + (przy zachowaniu właściwej rezerwy to tzw sondaży tudzież innych badań tzw opinii, z przeproszeniem, publicznej) - wzmożona prewencja; spójrz:

http://wiadomosci.onet.pl/1841905,11,item.html

Pozdrawiam

Impertynator pisze...

Tak.

Ten sondaż zaczyna pokazywać granice chamstwa i bezczelności w polityce. I powody narastającej histerii. Przegrywają nawet z kimś tak mało medialnym i introwertycznym jak Lech Kaczyński.

Próby zamknięcia Prezydenta w areszcie domowym tylko ten efekt pogłębią.

Dlaczego w to brną?

Ja bym do mojej listy dorzucił jeszcze opcję piątą.

Wyraźne polecenie od Sponsora Wschodniego - dość Kaczyńskiego, plączącego się po korytarzach Brukseli między naszymi agentami.

Kaczyński powinien polecieć nawet rejsowym samolotem. Tylko czy doleci?

Syndrom Haidera?


Pozdrawiam