poniedziałek, 13 października 2008

Sikorski klęka przed Szatanem



Czas przyspieszył.

Coś, co wydawało się przemyślaną, starannie zaplanowaną kampanią, skierowaną na systematyczne wyniszczenie, wymknęło się spod kontroli.

Czołgający się na kolanach, dyplomatyczny kamerdyner przypomina raczej piejącego prof. Immanuela Ratha, niż miażdżącego kartofla lakierkiem salonowego lwa.

A jeśli, zastanówmy się przez chwilę, to wszystko pozór? I mająca wszelkie cechy podwórkowego gangu, rządząca nami ekipa po prostu pragnie uchronić Lecha Kaczyńskiego przed tym, co go może spotkać, gdy na szczyt pojedzie?

Czy szlachetnieją bandyckie rysy, a szyderczy grymas w szczery, dobrotliwy uśmiech się zmienia?

Wolne żarty. W końcu Radsik klęka przed obliczem, przed którym zawsze zwykł klękać.

Już prędzej chcą mieć gwarancję, że Kaczyński na pewno pojedzie.

O ile jeszcze zdają sobie sprawę z konsekwencji swoich poczynań.

Jedno jest pewne. Tak Prezydent jak i Premier wrócą z tej podróży odmienieni.

Brak komentarzy: