wtorek, 14 października 2008

Dzięki Opatrzności za Kownackiego



"O tym, jak Strzydze ząb jadowy ze sztucznej szczęki wyleciał i w rzyć się wraził"

Żeby jeszcze rozhisteryzowany jak grudka smalcu na patelni Kamiński oraz radosny jak nalepka na denaturacie Bielan przestali w końcu nas "reprezentować"...

Poczciwinom Gosiewskim i Suskim też chyba bliżej do martyrologicznych spotkań z młodzieżą, niż do pierwszej linii frontu.

2 komentarze:

Peter Watts pisze...

Cześć,

Miałem się odezwać w sprawie Ludwika Dorna. Przygotowałem żarliwą mowę obrończą mojego ulubieńca. Zrezygnowałem, bo ostatecznie musiałbym przyznać Ci rację.
W normalnej sytuacji ktoś taki na tle tłumu miernych pochlebców jest bezcenny podtrzymując życie w strukturach partyjnych. Żyjemy jednak w czasie stanu wyjątkowego- kraju miłości i marihuany. Każdy, kto dzisiaj próbuje podważyć pozycję Kaczyńskiego (choć do dziś nie jestem pewien, czy to było zamiarem Dorna) działa na szkodę Polski. To było oczywiste w przypadku Ujazdowskiego. W przypadku Dorna nie jestem do końca pewien.

Ja również nie potrafię się nachwalić Piotra Kownackiego. Idealna nominacja na trudne czasy. Cenię go jeszcze za Orlen. Niezwykle błyskotliwy i dowcipny facet z bogatym doświadczeniem w niemal wszystkich istotnych instytucjach państwowych. Z przyjemnością słucham go w TV i radio. Niepokonany.

Rozmowa Kowanckiego ze Stokrotką- bezcenne. Właśnie tak się z nimi rozmawia. Jak z wredną, wściekłą suką, a nie obiektywnym dziennikarzem. Będą z nim mieli ogromny kłopot. Fotyga sama podawała się na talerzu. O Michasiu zaczynam mieć podobne zdanie co Ty. Szkodnik.
Zobaczymy, mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Pamiętajmy, że pojawienie się kandydata postkomunistów, a nawet Dutkiewicza mocno osłabiają Tuska w elektoracie antyfaszystowskim podczas pierwszej tury.
Byle tylko "życzliwi" ("bielany") nie zaczeli podkopywać Kownackiego (a to całkiem realne), bo to już byłby regularny sabotaż.

Pozdrawiam

Impertynator pisze...

Moje pierwsze zdziwienie Dornem nastąpiło w latach (chyba druga połowa) 90-tych. Gdy został wybrany najlepszym parlamentarzystą przez..."Politykę". A dokładniej przez red. Janinę Paradowską.

Ale powtarzam, było to zdziwienie.

Kolejne, już rozczarowanie, nastąpiło, gdy PIS doszedł do władzy. Wynikało z jego postawy, prawie zupełnej obojętności i bierności wobec wściekłych ataków na PIS i Kaczyńskich.

W efekcie, to co nastąpiło potem raczej mnie już rozczarowało, niż zdziwiło.

W końcu to Jarosław Kaczyński już w marcu 2006 r. mówił o ofensywie "sił wywodzących się z KPP", a ojciec Ludwika, członek KPZU, znał się z przybranym ojcem Michnika pewnie jeszcze z więzienia.

Teraz czekam na proces Lutka z Kaczyńskim o prawo do używania nazwy PIS. Biorąc pod uwagę znajomości polskich sędziów lub tych sędziów rodziców, Lutek ma spore szanse...

PS
Zastanawiam się, kto doradził Lechowi Kaczyńskiemu udział w programie Olejnik?

Bo kto się z taką poradą zgodził - niestety wiemy.

Skutki?

Kłamliwe oskarżenia wynikające z próby maksymalnego wykorzystania chwili słabości.