Pożarli się.
Kwiczą z radości media, niekończący się upadek w bezdenną otchłań Kaczyńskiemu wieszcząc.
A może...
A może wreszcie Jarosław rozpoczął, tak jak jego przeciwnicy, jakąś długofalową grę?
Zamiast wyłącznie gnieść pod językiem kamienie z Bielan i przyciskać do piersi wszystkie "mordy te jego"?
To mogłoby mieć sens. Wspólnie z Ziobro szykować się do nieuchronnego, czyli na lekturę sondaży przedwyborczych, wskazujących na zupełny brak szans na reelekcję Lecha.
Wystarczy utrzymywanie dystansu, akcentowanie chłodu we wzajemnych, personalnych relacjach, podkreślanie przez Ziobro własnego zdania w sprawach o mniejszym znaczeniu.
Boże broń głębsze, merytoryczne spory, bo coś takiego rzeczywiście rozwali PIS, nie dając ani jednemu, ani drugiemu niczego, godnego takiej ofiary w zamian.
Ziobro nie jest i jeszcze długo nie będzie politykiem formatu Kaczyńskiego, a na sponsoring, jaki ma kukła Tusk liczyć nie może. Stąd nonsensem byłaby podjęta przez niego próba "przejęcia" PIS lub budowania własnej partii.
Może natomiast stać się dla PIS szalupą ratunkową z opcją rozbudowy do rozmiarów sporego, transoceanicznego statku. Dzięki umiejętnemu demontażowi piętna "człowieka Kaczyńskiego" i wlokącej się za tym włosienicy sterowanej medialnie, ludowej nienawiści, skondensowanej w elektoracie negatywnym.
To plus wyjątkowa, nawet w warunkach medialnego ostrzału popularność Ziobry mogą dać mieszankę...zaskakującą.
W Polsce fundamentem kampanii politycznej Ubekistanu jest kultywowanie nienawiści oraz prosty zestaw wzorców negatywnych dla leminga. Przed nalepką "mordercy laptopów i Blidy" Ziobro nie ucieknie, ale spod "sługusa Kaczorów" może się wywinąć.
Byłoby zabawnie poobserwować zgrzytanie maszynerii propagandowej Ubolandu, próbującej dowieść, że najbardziej wysługuje się Kaczyńskim ten, kto ich krytykuje. A półtora roku do wyborów prezydenckich to bardzo mało czasu na gruntowne przeprogramowanie mózgów elektoratu medialnego.
Byłoby.
Marzenia?
5 komentarzy:
to byłoby posunięcie godne dobrego szachisty, ale według mnie Kaczyński był szczery, kiedy wysyłał Ziobrę do nauki języka
Lech Kaczyński szans nie ma, przecież Jarek musi o tym mysleć, nie? obyś miał rację
pozdrowienia
I ja się tego obawiam.
Ale może stać go jeszcze na refleksję?
Pzdr
chyba nie, a i jakiegos przyjaciela w tej partii to on nie ma, żeby tak wiesz po męsku przy wódce mu wygarnął
czarno to widzę, ale powiadam, ja nie jestem facetem, może Ty potrafisz to jakoś wyselekcjonować, może są jakies pokłady których ja nie dostrzegam
pozdrowienia
Jarek trochę dał się wpuścić na Ziobrę, ale myślę wie co robi (raczej wiedział, że Ziobro się na jego dość niegrzeczne uwagi nie obrazi, myślę i chcę wierzyć Ziobro jest/będzie lojalny). PiS w tej chwili nie ma ŻADNYCH szans na rządzenie, wokół SLD, PSL, PO, z kim miałby tworzyć rząd? Licząc na syndrom Dorna, Zalewskiego wierchuszka gra na rozłam w PiS i to się będzie nasilać. Ja wierze, że obaj wkrótce zaczną ich ogrywać ich własną bronią.
Ten brak szans dla Lecha to jest trochę wmówione przez media, bo wystarczy, że kukła Tusk nie wygra w 1 turze (co jest nawet dziś mało możliwe), a później może być bardzo różnie. PO wygrała tylko 44% poparciem, to na prezydenta nie wystarczy.
Witaj Jerry.
"Ten" Jerry?
Z Lechem jest ten problem, że nazywa się Kaczyński. A lemingom wmówiono, że Kaczyński to samo zło. I choćby im codziennie dary przynosił, ojca matkę ratował, złem pozostanie.
Syndrom fanatyzmu.
Półtora roku do wyborów prezydenckich to może być za mało, żeby się z niego otrząsnąć.
Stąd mój pomysł z Ziobro.
Chyba, że przez najbliższe kilkanaście miesięcy zakosztujemy powtórki z Sodomy i Gomory. Ale sam nie wiem, czy tego akurat bym chciał.
Pozdrawiam
Prześlij komentarz