poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Dyktator

Jarek nie ma wyjścia.

Nie może bez końca robienia czegoś, co - jak doskonale wie - robić powinien, unikać tylko dlatego, że o zrobienie tego już oskarżyły go media.

Fatalne w skutkach mizdrzenie się w kampanii prezydenckiej do nieistniejącego lub marginalnego w Polsce (bo moim zdaniem od dawna nie biorącego udziału w wyborach lub popierającego PIS) elektoratu "środka, umiaru i wyciszenia", Jarek zaaprobował zgodnie z regułami demokracji.


"Taką strategię kampanii, czyli wyraźnego odróżnienia się, dyskusji i polemiki z Komorowskim i PO na temat realnych problemów Polski konsekwentnie popierało niestety tylko trzech ludzi PiS: Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i ja. Przewaga zwolenników strategii "na miłość" i wyciszenia takich pól polemiki jak Smoleńsk, powódź, (czy uzurpacje p.o. prezydenta Komorowskiego) była w sztabie tak miażdżąca, że zdano się w tym względzie na większość."

A tymczasem po fiasku tej strategii jej zwolennicy zaatakowali Jarka, że wyciągając konsekwencje z porażki, zachowuje się jak feudalny satrapa. Na razie najwięcej trzaska dziobem Marcinkiewicz II, ale jest tylko kwestią czasu, kiedy pozostali, pochowani po kątach salonów "hipPISi" dadzą głos.

Jarek nie może tracić czasu na dyskutowanie z propagandą. Czy to w formie werbalnej, czy poprzez uporczywe unikanie działań i zachowań, którym ta propaganda nadaje negatywne konotacje. 

Oczywiście, sam fakt istnienia Jarosława Kaczyńskiego i PISu jest dla tej propagandy obelgą i wyzwaniem, ale trzeba robić również to, od czego ta propaganda stara się Jarka odwieść, uprzedzająco go o to oskarżając.
  
Zamordyzm?

Tak Jarka postrzega, dzięki wieloletniej propagandzie, bardzo wielu wyborców. Powiem więcej, tak chciałaby go postrzegać również znaczna część tych jego zwolenników, którzy zdają sobie sprawę z tego, że on zamordystą nie jest.

A tymczasem do przecinania wielu montaży, choćby z udziałem dużo cwańszych, niż się niektórym wydaje, śląskich politruków, byłoby to jak znalazł. Jestem również przekonany, że Jarek jako demonstrujący swoją bezwzględność twardziel zyskałby szacunek nawet u niektórych ze swoich oponentów.

Pamiętajmy, że naprzeciwko niego stoi upozowany na kiziora, choć w gruncie rzeczy galaretowaty Tusk.

Moim zdaniem, kreująca Kaczyńskiego na dyktatora propaganda nie dlatego osiąga takie sukcesy, że ludzie w dyktatorskie metody sprawowania władzy przez Jarka naprawdę wierzą. Wystarczy przyjrzeć się obelgom i wyzwiskom, jakie płyną pod jego adresem. Tak nie reagują ludzie obawiający się kogoś. Tak przemawia pogarda.

Ta propaganda jest skuteczna przede wszystkim dlatego, że ludzie widzą, iż Jarek żadnym dyktatorem nie jest, a są skłonni uwierzyć, że miałby na to ochotę. Zderzenie tych dwóch ocen rodzi nienawistne szyderstwo i pogardę.

Jęki pod adresem "złych mediów", bezustanne tłumaczenie się ze wszystkiego i udowadnianie, że jest się grzecznym demokratą, prowadzą donikąd. 

Trzeba spróbować przekonać wszystkich, że naprawdę jest się kimś bezwzględnym.

Ludzie, którzy Jarkiem pogardzają, zamordystów szanują i podziwiają. Niektórzy z nich mogą się zacząć zastanawiać, czy ci "twardziele", na których stawiali do tej pory, są tego warci.

Niektórzy z tych, co wybory omijają od lat szerokim łukiem, mogą się zacząć zastanawiać, czy przypadkiem nie pojawił się wreszcie ktoś, kto da sobie z polskim gnojem radę. Gnojem, który widzą, ale który bezradnie akceptują, nie dostrzegając w polskiej polityce nikogo na tyle twardego i bezwzględnego, żeby się z nim uporać.

Taki kurs, jeśli się Jarek na niego zdecyduje, będzie wymagał kilku spektakularnych decyzji.

Po pierwsze, nie reagować na prowokacje śląskiego politruka. Co najwyżej oddelegować "na niego" Kurskiego. Będzie to przy okazji niezły test na rzeczywistą odrębność brata Jacka od brata Jarosława.

Po drugie, wyciągnąć wreszcie konsekwencje z wyniku wyborów. Zostały przegrane, więc sztab wyborczy, który je w taki, a nie inny sposób prowadził, musi za to zapłacić. W przeciwnym razie Jarek ryzykuje (co się już zresztą dzieje) ataki ze strony tego sztabu, że wszystko jest jego winą.

Jakie konsekwencje? Nie wolno wysuwać kandydatury Poncyljusza czy Kluzik-Rostkowskiej na stanowisko prezydenta Warszawy. I uzasadnić to właśnie wynikami prowadzonego przez nich sztabu wyborczego. Najpewniej by przegrali, ale po zachowaniu ich rzecznika  euroosła (bezpiecznie, bo spoza PIS plującego) widać wyraźnie, że nawet przejście do drugiej tury zostanie przez nich, przy wsparciu mediów, wykorzystane do rozbijania PISu.

Po trzecie, jeśli to jeszcze się nie dokonało, zapomnieć o ponownym przyjmowaniu do PIS Polski Plus i innych, "obrotowych" polityków. Raczej rozejrzeć się wśród tych, którzy do PIS zapisali się po 10 kwietnia. 

Po piąte, zapomnieć o taktyce gry na wielu fortepianach, jeśli tak wiele z nich tylko fałszuje, a niektóre próbują podgrywać swoje melodyjki.

Po szóste, trzymać się priorytetów. Każdy, kto usiłuje przeszkadzać Jarkowi w walce o warunkującą suwerenność i niepodległość Polski prawdę o katastrofie pod Smoleńskiem, powinien po prostu natychmiast dostać kopa w dupę. 

Po siódme, olewać "komentatorów" i "doradców". Ja wiem, że wyłażące z pozujących jeszcze parę tygodni temu na obiektywnych szujstwo i lokajstwo boli. Ale ta droga, jaką trzeba będzie przejść jest bardzo długa, a jeden czy drugi "bąk ziemkiewicza" to z jej perspektywy nic nie znaczący incydent.

Po ósme wreszcie, zająć się samorządami. To tam pojawią się ci, którzy zaświadczywszy swoją, kilkuletnią działalnością, będą kiedyś mogli przejąć PIS i ocalić go przed desantem z salonów warszawki i krakówka. Ale tego trzeba dopilnować.


28 komentarzy:

Anna pisze...

Karlinie, amen.

W każdej szanującej sie organizacji przegrany projekt, jego myśl czy strategia są rozliczane, ja nie mówię, że rezygnuje sie z ludzi, ale napewno nie dostaja nagrody.

Kluzik Rostkowskiej ktos powninien powiedzieć, że straciła bodajże TYDZIEŃ tak krótkiej kampanii, przegrała go swoją niekompetencją i wizerunkiem. Srać na wizerunek, swoją niekompetencją, i tacy ludzie nie mogą awansować. Podobnie Migalski, kompletnie mu się pomieszało we łbie. Na dodatek ja mam takie przekonanie, i chyba w tym jednym się nie zgadzam z Tobą, że to co on robi nie jest przejawem jakiejś gry, czy sprytu, ale on chyba wierzy w to naprawde, i co gorsze, uwierzył, że jest nadzieją PiS-u, że jest świetny, że rzadko kto sobie z nim radzi w polemikach, i to sprawia, że jest w PiS-ie elitą uprawnioną do tego typy checy.

pozdrowienia

Impertynator pisze...

Anno

No cóż, dla mnie Migalski może wierzyć, że on zbawi PIS.

Tak jak Dorn.

W końcu każdy z nas, sympatyzujących i piszących o PIS myśli podobnie.

Ale nie wierzę, że on nie ma pojęcia, jak bardzo PISowi w tej chwili szkodzi.

Wiesz, on był współredaktorem książki o partii pod nazwą Platforma Obywatelska.

Jak go również widziałem, jak będąc po imieniu z takim na przykład Arłukowioczem, natychmiast kładł po sobie uszy, gdy tamten zaczynał tokować.

Ten człowiek zbyt dobrze wie, gdzie jest jego miejsce, żeby miał wierzyć w "zbawianie" PIS.

No chyba, że pod tym terminem rozumiemy przerobienie PIS na PO-bis.

Pozdrawiam

PS
Chciałem zrobić wątek o siatkówce, ale po obejrzeniu paru meczy mi przeszło. Może jak przyjdą mistrzostwa.

Anna pisze...

Karlinie, no właśnie o przerobienie PiS-u chodzi, i on chyba wierzy, że to zbawi partię.

Siatkówka? narazie to chłopaki nie mają formy, trzeba poczekać do mundialu.

pozdrowienia

Impertynator pisze...

Znakomity przykład komentarza "inteligentnych inaczej" polskich "dziennikarzy", czyli wpis Red Warzechy.

W normalnej demokracji...

W normalnej demokracji Tusk z Komorowskim siedzieliby w pierdlu, Lech byłby Prezydentem, a Jarek Premierem.

Impertynator pisze...

Anno

Chłopaki nie mają formy, a Matlak rozumu.

Albo mu na widok "Skowronka" odwaliło.

Anonimowy pisze...

w normalnej demokracji Tusk, po ogłoszeniu, że od teraz jeo celem jest wyłacznie pokazywanie się z możnymi tego świata, zostałby wykopany na zbity, ryzy pysk niezależnie od stanowiska, jakie by zajmował.

Impertynator pisze...

Arturze

W normalnej demokracji Red W. sprzedawałby czipsy na meczach Legii, walczącej o finał Pucharu Europy, a Red Z. pisał kolejne pornole s-f, żeby spłacić kredyt na trzypokojowe mieszkanie.

I oni obaj doskonale o tym wiedzą.

A ja mam tylko nadzieję, że obecne wypadki pozwolą na taką współpracę Jarka i Antka, jaka powinna między nimi trwać od 1989 r.

Monitor Lizard pisze...

W sumie to Jarek mógłby być autorytarny; chodzi mi o pewien zdrowy, republikański autorytaryzm jako koncepcję uzdrowienia i urządzenia państwa.

A co do Migala - po lekturze dzisiejszej Rzepy odszczekuję moje wcześniejsze posty. To faktycznie groźny agent wpływu ! Obojętnie czy- i jeżeli tak to przez kogo jest zadaniowany, w takim układzie odniesienia on tak właśnie funkcjonuje.

Impertynator pisze...

Jaszczur

Ja to stale powtarzam -

Jeśli ktoś wygląda jak agent, mówi jak agent i zachowuje się jak agent, to wyłącznie do niego należy przekonanie mnie, że agentem nie jest.

Nie wiem, czy mam się z czego cieszyć, ale na fakt, że to będzie dla PIS katastrofa, zwracałem uwagę zaraz po tym, jak się pojawił. Są dowody.

Urszula pisze...

Karlinie,

napiszę tak jak Anna: Amen.

Bo zgadzam się z każdym Twoim słowem. Kampania w stylu:do przyjaciół Moskali i kukuru paloma w wykonaniu tych dwóch pajaców, przyprawiała mnie o szczękościsk. Jeżeli wystawią teraz palomy do kandydowania w Warszawie to biada.

Mam nieodparte przeczucie, że na Jarka może mieć hiper pokojowy wpływ szary druh z niby zaplecza, ale jak przyszło do begeressy to proszę - nie było nikogo innego i baba go wyonacyła. (Kurski, czy Ziobro od razu by się połapali.)

Wygrywa ten kto ma wolę walki, a nie spokojnej emerytury na przypiecku.

Tandem Jarek & Antek to mistrzostwo świata, i wygrają wszystko. Tylko muszą (zwłaszcza ten pierwszy, bo krwawy Antek od dawna odporny na syrenie śpiewy) na podobieństwo Odysa zalepić sobie uszy woskiem, żeby nie słyszeć rzewnego rzępolenia mięczaków. I zagrozić: nie podoba się, adiós mandacie parlamentarny!

Zabij mnie, ale tekst Twój znowu rozpowszechnię! Tylko mnie nie zablokuj, dobrze?

I słuchaj, czy wiesz, co się dzieje z Mariuszkiem Kamińskim?

Pozdrawiam

zeppo pisze...

PT Anno, Karlinie i Jaszczurze:

Nie przekonacie mnie. To nie żaden wielki cwaniak, ani żaden agent.

To prosty głupek, który właśnie dowiedział się z wiarygodnego źródła, że do tego fantastycznego szmalu, który już ma i jeszcze przez cztery lata będzie zgarniał; do tego pałacu, który sobie za betonową ścianą wywalił; może teraz bez specjalnego wysiłku załatwić sobie to, czego inaczej nigdy, przenigdy nie dostanie:

habilitację.

Bez najmniejszego wysiłku i bez najmniejszego ryzyka. Ot, napluć na Jarosława.
Ileż to roboty?

Kłaniam się Wszystkim,

Impertynator pisze...

Urszulo

Tylko biegając z moim tekstem w charakterze kaganka oświaty nie podpal lasu birnamskiego.

Zanim podejdzie pod ich okna:)

Pozdrawiam

Impertynator pisze...

Zeppo

Możesz wierzyć w głupotę Migalskiego, ale jest to głupota gościa, potrafiącego spalić cudzy dom, że uzyskać dostatecznie dużo światła do pamiątkowej fotografii.

Niektórzy nazywają to socjopatią, ale mi ten typ na Jeffreya Dahmera nie wygląda.

PS
Dlaczego wybrałeś sobie nicka z piątego brata Marxa?

Urszula Domyślna pisze...

No to ja Ci Ewangelistą (ze świętego obrazka) odpowiem:

„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, żeby już zapłonął."

:)
Pozdrawiam

PS. Dlaczego tu się trzeba bez przerwy logować? Mógłby przecież Twój blog mnie po IP rozpoznawać, prawda?

zeppo pisze...

"...z piątego brata Marxa?"

1. Był spośród nich najlepszy.
2. Stałym zajęciem czwórki było women's hunting, podczas gdy kobiety notorycznie polowały na Z. Więc moi zazdrośni liv'pool'scy koledzy uznali, że pasuje właśnie taki nick (loser z sukcesami).
3. Był (w filmach) facetem, który pojawiał się nie-wiadomo-po-co.
4. Przypomina mi krawca, do którego w przedpotopowych czasach w Krakowie chodziłem mierzyć mój pierwszy.

Widzisz więc, że ważnych powodów jest aż za wiele, a przecież jest ich znacznie jeszcze więcej.
Tylko że to intymności, których raczej bez sympatii do blogu i jego gospodarza nigdy bym publicznie nie wyjawił.

zeppo pisze...

pierwszy garnitur, oczywiście.

zeppo pisze...

Co do głupoty Migalskiego - niestety, nie jest to kwestia wiary.

Zresztą (może jesteś fizjognomistą?), popatrz na jego twarz: wąsko osadzone oczy, etc...

Impertynator pisze...

Women's hunting.

:)

To przecież, obok men's hunting, ulubione zajęcie wszystkich w holiwudzie.

Ale co do tego, że był najlepszy, to byłbym polemizował.

Mój faworyt to Groucho.

Tutaj można poczytać.

Większość jego.

Co do Migalskiego.

Ważniejsze od poziomu jego głupoty są jego intencje. A z nimi mieści się w butonierce Tuskomorowskiego.

Bardziej mnie smucą rzeczywiście głupawe wypowiedzi Jakubiak. Ale cóż, w jej wypadku - WYSIWYG.

PS
Dzięki.

Anonimowy pisze...

Karlinie,

niezależnie od tego, czy Migalski jest głupcem, czy uczestniczy w samozwańczym montażu, czy robi to w porozumieniu z Jarosławem, sytuacja zaczyna wygladać tak, że jest jakiś sobie nieudolny Tusk, jest jego nieudolny rzad, jest derengolada kompletna, paraliż państwa, wzrost cen, wzrost podatków, oszustwa, machlojki, słowem jeden wielki syf. No i jest Jarosław, do którego zanoszą modły rózni ludzie- pisowczycy, żurnaliści, komentatorzy, politycy. I wszyscy oni co robią?
Ano, zanoszą do niego błaganie, by coś zrobił (nie ważne co, każdy chce czegoś innego), by się ruszył, by wziął się za bary, zmienił wizerunek- whatever- byle by on wziął i coś zrobił, bo tak jak jest dłużej się nie da zyć!
Kaczyński, czy tego ktoś chce, czy nie, staje się zwyczajnie mężem opatrznościowym. Ostatnią nadzieją białych.
Wszystko jakoś się tak zapętla, że nawet PO mówi, że nie może rządzić, bo Kaczyński i jego opozycja słabo naciksa. Suma sumarum wszystko zależy od Kaczyńskiego. Kaczyński musi coś zrobić. Kaczyński, Kaczyński i Kaczyński.
Przy plajcie tego całego pijaru jest wielka szansa, że ludzie zwrócą się włąśnie do niego- skoro wszystko od niego zależy, skoro wszyscy czegoś od niego chcą?

:)

Impertynator pisze...

Arturze

Ja to powtarzam od dawna.

Nie podlizywać się, nie tłumaczyć, ale i nie kopać się z koniem - propagandą i jej funkcjonariuszami.

Tylko schodzić z drogi albo założyć stalowe gacie i postarać się o to, żeby kopnął posyłając w przez nas pożądanym kierunku.

Skoro propaganda może z nas w oczach wielu zrobić potwora, a my tak wielu nie przekonamy, że żadnym potworem nie jesteśmy, po prostu zastanowić się, jaki rodzaj potwora będzie dla nas najkorzystniejszy i odpalić ogień z obu nozdrzy.

Anonimowy pisze...

OT,

pamiętasz ten swój tekst (sprzed kilku lat, z początku s24) nieumarłych uciekających kraulem przed orką?
To nie jest cytat.
Jeśli masz to gdzieś zarchiwizowane- daj linka.

Monitor Lizard pisze...

@ Zeppo, Karlin:

Migal - żul, który włamywaczom wskazałby słabe miejsce domu w nadziei, że dostanie na flaszkę. Tacy nie grzeszą inteligencją, ale mają swoje metody. A na agentów - co prawda pośledniego sortu - nadają się.

Impertynator pisze...

@Artur

Nie pamiętam.

Zarchiwizowanych mam bardzo niewiele, może jakbyś podał więcej szczegółów, to poszukam.

@Jaszczur

Masz rację, wystarczy odrobina cwaniactwa. A śląski politruk wcale takim idiotą, jak miałoby wynikać z jego bełkotliwie-dowcipnych tekstów w S24, nie jest. w każdym bądź razie, gdzie leżą konfitury, wie doskonale i potrafi całkiem zręcznie o tym opowiadać.

Choćby tutaj

Te jego "dowcipy" to raczej sposób na ośmieszanie tych, z którymi po prawdzie wcale mu nie po drodze.

Impertynator pisze...

A Kluzik, zachęcona pozytywną opinią Niesiołowskiego na temat Migalskiego, już dała głos za Migalskim.

Poczeka Jarek jeszcze trochę, i zostanie z 15 posłami.

Ale może tak trzeba?

zeppo pisze...

Także Kowal, na swój pokrętny i oślizły sposób.

Ten, zresztą, poszedł w swojej nielojalności wobec Jarosława znacznie dalej, na równi stawiając Ziobrę i Migalskiego w ich prawach do krytyki.

Myślę, że tego (jak również jawej obrony przez Kowala przegranej koncepcji kampanii wyborczej) Jarosław nie powinien puścić płazem.

Nawet jeśliby miał zostać z 15 posłami.

Anna pisze...

Karlinie, Zeppo

Absolutnie, wypierdolić te wszystkie gnidy w cholerę, nawet kosztem pozostania z 15 posłami. Niebawem nowe wybory, niech oni sobie założą swoją partie, albo na kolanach do Platfusów, po 5-6 miejsca na listach.

A Jarosław niechby sie zainteresował nowym narybkiem przybyłym po 10 kwietnia. Moim zdaniem musi to zrobić ktos kumaty, bo w tym narybku może być dużo kretów, karierowiczów.

Kluzikowej skończyła się kampania, i znowu wygląda jak mietła, zapomniała droge do fryzjera pewnie. Po ch ona komu? żeby gardłować za in vitro? albo za wszelkim socjalem? socjalistów jest pod dostatek, wszędzie.

pozdrowienia

Pozdrowienia

Monitor Lizard pisze...

Szanowni: Karlinie, Zeppo, Anno,

Cóż, liczymy się !

Impertynator pisze...

Jarek ma dylemat.

Czy czekać, aż sami odejdą, licząc na to, że przyklei się do nich łatka zdrajcy, czy wypieprzyć.

Pierwsza opcja jest kusząca, bo daje także szanse reklamowania "wewnątrzpartyjnego pluralizmu" i jest mniej pracochłonna. Ale to fikcja.

Media tego jako dowodu pluralizmu nie przedstawią, a tylko to się liczy.

Dla "cywilizacji pogardy", jaką w życiu publicznym próbuje się otoczyć Jarka, pyszczący członkowie jego ugrupowania będą wyłącznie dowodem jego rosnącej słabości. Wypieprzeni i pyszczący - przykład Dorn - dowodem ich frustracji

I to nie tylko w oczach skrajnie mu niechętnych.

Jestem pewien, że nic nie robiąc, odbierze sobie parę punktów w sondażach.

Popełni samobójczą pomyłkę, jeśli ich nie wyrzuci.