czwartek, 12 sierpnia 2010

Przerżnęli frontalne starcie, więc przechodzą do fazy drugiej

Oszukiwać i dalej jątrzyć.

Na murze Pałacu Namiestnikowskiego, obok tabliczki poświęconej Chopinowi, pojawiła się mała tabliczka poświęcona tragedii pod Smoleńskiem.

Pierwsze słyszę, żeby kojarzyć pamiątkowymi tablicami obok siebie koncert dziecka i jedną z największych, narodowych tragedi. Chyba tylko po to, żeby tę drugą zdezawuować i ośmieszyć. 

Tabliczką, na której nie znalazło się miejsce dla nazwisk wszystkich, którzy w tej katastrofie stracili życie.

Nawet pracowników Kancelarii Prezydenckiej.

No i pełna treść napisu:

"W tym miejscu w dniach żałoby po katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010, w której zginęło 96 osób, wśród nich prezydent RP Lech Kaczyński z żoną i były prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, obok krzyża postawionego przez harcerzy gromadzili się Polacy, zjednoczeni bólem i troską o losy państwa." 

Uczczono nie pamięć pofiar, ale gromadzenie się ludzi?

To trochę tak, jakby na "Kwaterze Katyńskiej" na Cmentarzu Powązkowskim postawić jedynie tablicę na cześć tych, którzy przez lata tam właśnie oddawali hołd pomordowanym w 1940 r.

Albo ci ludzie z plucia Polakom w twarz zrobili sobie sport, albo z rodzajem ludzkim nie łączy ich już - poza zewnętrznymi cechami fizjologicznymi - nic.

Technika polegająca na tym, że w procesie upamiętniania Drugiego Katynia trzeba im będzie wyrywać z gardła nazwisko po nazwisku, słowo po słowie i kropkę po przecinku, to gra na zmęczenie i dzielenie ludzi.

Bo jeśli chodzi o pamięć, jest to działanie wręcz przeciwskuteczne.

Tyle tylko, że niechętni Krzyżowi i pamięci, a więc w znacznym stopniu wobec całej sprawy obojętni, zmęczą się szybciej, zwłaszcza jak alkohol i dragi podrożeją.

Natomiast ci, co pamiętają, zawsze znajdą czas, aby odpocząć, zaś ich upór i poświęcenie pozwoli im zachęcić i wychować następców.   

PS
Przy okazji proponuję bardzo uważnie wczytać się w reakcję na tabliczkę etatowych "obrońców krzyża" z kręgu Christianitas, czy Marka Jurka, dla których i "obrona krzyża" jest dobrą okazją, aby dokopać Kaczyńskiemu.

Na zakończenie sporu i upamiętnienie tragedii pod Smoleńskiem wystarczy dla nich tabliczka "nie wyróżniająca się niczym spośród tysięcy tabliczek w Warszawie". Pewnie dlatego, że zginął tam jego Brat.

3 komentarze:

zeppo pisze...

Zwyczajne kurestwo: swołoczy, co przy władzy; swołoczy-milcarków i - niestety - swołoczy w purpurze.

Już chyba nic mnie nie zdziwi.

Impertynator pisze...

Zeppo

Oni już się czują i myślą jak władze okupacyjne.

Nowoczesne.

I dlatego na grób Kaczyńskich w Wawelu nie przyjdzie ani Kamoruski, ani brygada remontowa, żeby go rozwalić.

Na razie.

Pod Wawel podjedzie za to kurier UPS, wyciągnie z furgonetki pudło z wieńcem i zapyta - "Lech Kaczyński, jest tu taki?"

zeppo pisze...

Karlin,

Żeby to "władze okupacyjne"...!

Oni nawet nie są namiestnictwem okupanta.

To po prostu zwykłe gówna nasrane przez tchórzliwe ubectwo, poruszane na sznurkach przez właściwych okupantów.

uff. inaczej jakoś chciałem napisać, ale niech tam...