piątek, 12 listopada 2010

Fachowcy

Panuje dość powszechne mniemanie, iż rządząca nami szajka ryżego to w sferze realnego rządzenia państwem banda nieudaczników, zaś przy władzy trzyma ich medialna zmowa oraz pijarowskie talenty.

To prawda, że do zdolności zarządzania normalnym państwem, jego gospodarką, sferą społeczną, edukacyjną czy kulturalną, tej ferajnie jest równie daleko, jak Komoruskiemu do Polski. Ale kto powiedział, że my żyjemy w normalnym państwie?

Jest bowiem sfera, w której wykazują się oni wspieraną przez zewnętrznych doradców oraz 20 lat krajowego doświadczenia fachowością na najwyższym poziomie.

To rabunek.

Zaiste, trzeba było szatańskiego splotu okoliczności dziejowych, żeby państwo totalitarne, jakim była PRL, ale jednak nastawione na materialny rozwój, choćby ku chwale najwyższej ideologii, czy "obozu", zamienić w twór przeznaczony na wyniszczenie. Z opcją całkowitej likwidacji włącznie.

Wszyscy, chcąc nie chcąc, zajmujemy się w jakimś stopniu gorliwością termitów, usiłujących przegryźć konstrukcję, na której wspiera się jedyna realna, polska opozycja polityczna. Sam muszę przyznać, że dziś na przykład poczułem się o prawie 20 lat młodszy, słysząc odgrzewane zaśpiewy bojowe na temat szkodliwej "wojny na górze". Jednak ja zdaję sobie sprawę, że to tylko kolejny spektakl, mający odwrócić uwagę i emocję od tego, co dużo ważniejsze.

Na przykład - od projektowanych zmian w ustawie o Banku Gospodarstwa Krajowego

To chyba w ostatnich miesiącach informacja najważniejsza. Są oczywiście inne, choćby powrót do "prywatyzacyjnej" gry Kulczyka, ale dalekosiężne skutki grzebania przy BGK będą o wiele większe.

Jeśli opisane powyżej zmiany przejdą, a mimo sprzeciwu nawet Europejskiego Banku Centralnego, koalicja złodziei z "wielkich miast" i "remiz strażackich" jest do tego zdolna, czeka nas już nie los II Grecji. Po prostu Polska to większy kraj i większe kwoty mogą tu wchodzić w rachubę. Ale kto wie, czy nie wykluczenie - po kilkuletnim, lawinowym zadłużaniu Polski - z większości instytucji i programów unijnych. 

Tych, którzy liczą, że w ten sposób przynajmniej zwiążemy się z Zachodem, co nas uchroni przed Wschodem, kombinując zgodnie z regułą - jak już dawać dupy, to korzystniej - chciałbym przestrzec przed naiwnością. Mająca już kilkadziesiąt lat aktywność KGB na światowych rynkach finansowych dowodzi, że pieniądz może nie ma narodowości, ale potrafi być internacjonalistyczny.

Zamiast europejskiego pakietu, ratującego finanse Grecji, możemy się doczekać finansowego wsparcia w stylu rosyjskich pożyczek dla Islandii.

I dobrze byłoby uświadomić sobie, że może to nie być przypadkowy skutek zadłużania kraju na poczet kolejnych sukcesów wyborczych przez stado durniów, ale konsekwencja świadomego, wieloletniego planu zastąpienia mało medialnych tanków przez ukazane w mediach w odpowiednim czasie - twarde skutki konsumpcyjnego szaleństwa lemingów.

Jeśli dodamy do tego przymiarki do prywatyzacji Lasów Państwowych (ok. 30% powierzchni Polski) wraz z zasobami naturalnymi poniżej korzeni - czego więcej likwidatorom trzeba?

Brak komentarzy: