środa, 19 stycznia 2011

Pułapki wyjścia z sytuacji bez wyjścia

Nie wolno zapominać o kilku podstawowych sprawach.

Nie może o tym zapomnieć zwłaszcza Jarosław Kaczyński.

Wiara w rzetelność opublikowanych przez stronę "polską" dowodów i dokumentów oraz jej dobrą wolę musi być równa tej, z jaką przyjmujemy rewelacje MAK.

Co to oznacza w praktyce?

Ano, tylko jedno - z zadowoleniem przyjmujemy zaprezentowaną przez "polską" stronę próbę obrony dobrego imienia i profesjonalizmu polskich pilotów, a także dowodzenia, iż nie podlegali oni w czasie lotu żadnym naciskom, m.in. ze strony gen. Błasika.

Wszystko.

Nie wolno dać się wciągnąć w montaż, w którym z jednej strony także PIS zacznie popierać stanowisko rządu - jeśli Tusk z ferajną się na to zdecydują (dostaną taki rozkaz) - dowodzące, że oto całkowitą winę za katastrofę ponoszą rosyjscy kontrolerzy, a z drugiej Rosja w końcu na częściową współwinę przystanie. 

Bo wtedy już na żadne międzynarodowe komisje, nigdy nie będzie miejsca.

Tymczasem od 10 kwietnia, a już na pewno od 15-16 było jasne, że pierwszymi winnymi, choćby nie dotyczyło to bezpośredniego sprawstwa czy współudziału w zamachu, tragedii pod Smoleńskiem jakich Polacy powinni i mogą  ścigać, są obecnie Polską rządzący.

Jeśli PIS da się wmanewrować we wspólne z nimi stanowisko wobec Rosji, popełni największą w swojej historii, tragiczną pomyłkę. 

Przestępczych działań rządu przed, w trakcie i przez 9 miesięcy od Katastrofy, a także pytań pozostających wciąż bez odpowiedzi jest nadal tyle, że tak postąpić po prostu nie wolno.

O najskuteczniejszym dla sprawców i winnych modelu rozwiązania ich problemu z Tragedią Smoleńską, czyli - "Pijany Wania na wieży coś tam popieprzył" - pisałem już kilka dni po 10 kwietnia. 

Niewykluczone, że chamstwo raportu MAK było świadomą przygrywką do takiego finału.

PS
Chyba niepotrzebnie się obawiałem. Po dzisiejszych sejmowych wystąpieniach tow. Gnoma, Millera i tego jakiegoś na T. widać wyraźnie, że PO jak ognia boi się jakiegokolwiek współdziałania z PIS.

Jak trwoga, to rzygamy na PIS. Jak kłopoty, to szczujemy na Kaczyńskiego. Czy oni naprawdę nie zauważyli, że wszyscy oglądający transmisję telewizyjną mogli usłyszeć, iż jedynym politykiem w Sejmie, który dostał oklaski, zanim zaczął przemawiać, był Jarek?

I jeszcze jedno. Ta traktyka zdała egzamin w kampanii prezydenckiej, w której Jarek dał sobie narzucić prawie przez cały czas pokutny worek uszyty przez spółkę Palikot Jest Najważniejszy. Teraz nie ma co na to liczyć.

1 komentarz:

Urszula pisze...

Mój Boże, żeby Was tak więcej takich mądrych było!

I żebyście mieli realny wpływ na decyzje PIS!

G...o by poradziła ta hołota z awansu mafijnego!

Pozdrawiam