sobota, 25 czerwca 2011

Czy Radosław Sikorski zamierza podjąć pracę w "Gazecie Polskiej"?

Kilka lat temu redaktor Tomasz Sakiewicz, naczelny "Gazety Polskiej" zasłynął był wiekopomnym listem do Papieża, aby ten, mówiąc w skrócie, zrobił porządek z Ojcem Tadeuszem Rydzykiem.

Poszło, jak wiadomo, o arcybiskupa Wielgusa, z którego odsunięciem od objęcia funkcji metropolity warszawskiego, inspirowanym ujawnieniem kompromitujących go dokumentów w "Gazecie Polskiej", nie mogły się media Ojca Rydzyka i "Nasz Dziennik" pogodzić.

Nawiasem, biorąc pod uwagę kto go w tej funkcji zastąpił, sam już teraz nie wiem, czy rzeczywiście lepszy jest kardynał o stuprocentowo jasnym, żeby nie rzec - jasnogrodzkim światopoglądzie, i niezbyt jasnych koneksjach oraz przeszłości, czy gość o ujawnionej historii i deklarowanych, konserwatywnych zapatrywaniach?

Dzisiaj w ślady Redaktora poszedł był najjaśniejszy punkt w zbiorze przepalonych żarówek pod nazwą rząd spraw zagranicznych Donalda Tuska - jego minister spraw zagranicznych. Znów z tym samym przesłaniem.

Panowie S powinni wyjaśnić między sobą, co ich w temacie Ojciec Rydzyk łączy, a co ich dzieli, ale cokolwiek z tej galaktycznej burzy mózgów miałoby wyniknąć, jedno jest już wszakże pewne.

Zaatakowany najpierw przez gwiazdę prawicowego czasopiśmiennictwa, a następnie z równym hukiem i przytupem przez legendę III RP, Radziejosława SickOrskiego, Ojciec Tadeusz może już kazać sobie wyryć na wejściu do siedziby Radia Maryja następujący napis - "Najbardziej niezależne oraz centrowe media w Polsce".

Do podobnych wniosków powinien także dojść Papież Benedykt XVI. O ile oczywiście zachowa nieco więcej przytomności, niż przy ostatnich mianowaniach kardynalskich w Polsce.

Natomiast Redaktorowi Sakiewiczowi do sztambucha - Jeśli tak wielu ludzi pisze Panu, a tak 4 lata temu było, że czynisz Pan nieprzytomną głupotę, to radzę w to uwierzyć. W przeciwnym razie można się po jakimś czasie obudzić na jednej kozetce z gościem, którego monstrualne ego mieści się w bucie Bronko Bula.

I niech się Pan nie pociesza, że pierwszy to powinowactwo zauważył ktoś w zasadzie Panu życzliwy. Wrogowie bywają dużo słodsi.

2 komentarze:

djans pisze...

"niezbyt jasnych koneksjach oraz przeszłości"

Fajny eufemizm.

Impertynator pisze...

Ano, takie mamy teraz dylematy.

Że aż się ich rozstrzygać nie chce.